Jak już wspomniałem kiedyś tam wcześniej, snucie planów sprawia, że czuję się lepiej, pewniej i bezpieczniej, więc oto mój plan na nadchodzący weekend:
pobudka o 9.00
10.00 siadam do polskiego
12.30 koniec polskiego, komputerek, ew. spacer
obiad przed 14.00
15.00 siadam do polskiego
16.00 zmiana na matme
17.00 komputerek, ew. spacer, kosz, cokolwiek...
18.30 siakaś kolacja
20.00 matma
21.00 komputer
24.00 zzzz...
W tym tempie w sobotę skończę moją podróż przez 3000 lat literatury. Do wtorku będę już tylko czytał Cogito i robił matmę. W środę za tydzień okupuję ubikację, obgryzam paznokcie, kłócę się z rodziną... ogólnie zamierzam się zestresować. A za 10 dni będzie jazdaaa!!
Dobrze, że jest ta pieprzona matura, bo jakbym teraz całe dni nie miał co robić, to bym nie dożył urodzin. Oszalałbym.
|