10:09 / 06.05.2002 link komentarz (2) | Kurcze, kurcze, kurcze.
Żle mi. Bardzo żle. Wielkimi krokami zbliża się do mnie NPM chociaż wiem że kiedy moja dusza jest spokojna nic nie jest w stanie mnie zdołować. A ona spokojna nie jest. Dziś do skraju rozpaczy doprowadził mnie fakt, że nie mam w co się ubrać. Bo nagle przyszło lato. W domku mogę sobie chodzić jak lump, ale do pracy wypada się ubrać conajmniej schludnie, a ja nawet nie mam pożądnej spódnicy! Nie mam butów, tylko te znoszone którym właśnie mija 2 rocznica. Bluzki? Owszem - zliczyłam dwie sztuki; co za koszmar. W jaki ja cholerny marazm się wplątałam. Czasem jest mi aż wstyd. Nie chcę narzekać, bo właściwie najważniejsze to zdrowie, a ja je mam. Mój syn nim tryska, co więcej chcieć? Ale boli mnie kiedy codziennie rano muszę mu kłamać, że nie kupiłam mu jajka niespodzianki bo nie było w sklepie. Smutno mi, że tak jest. Że pracując, zarabiając, tak naprawdę jestem biedna. Czasem żałuję pewnych kroków przeszłości, a czasem nie, bo bez nich nie byłoby mnie tutaj, dzisiaj, nie pisałabym do Ciebie. Mam nadzieję że w ciągu dnia poprawi mi się humor i nastawienie do życia. Chyba już mi się naddało. Wystarczyło się wygadać. Głowa do góry, pierś do przodu, uśmiech na twarz. Let's get back to bed boy, ummmm co ja piszę. Let's get back to WORK ! :-,0),0)
* * * |