18:00 / 10.05.2002 link komentarz (6) | Codziennie marnuja
Dotyków tysiace
Spojrzen
I kroków
A zamiast je sobie
Co chwile przynosic
Chowaja je dajac
Przechodniom przypadkiem.
Gdy widza sie czasem
W pociagu , ukradkiem
Ich usta sie pragna
Ich ciala znikaja
I pragnac sie pragna
Leciutkim usmiechem
Mówiac do siebie
Slów morze glebokie
I reka spotkana przypadkiem
Przez dlon wyteskniona
Niesmialym musnieciem
Przyciaga niezmiennie
I rozstac sie nie chce
Choc serca ich mówia
-Tys moja
-Tys mój
Byc powinna
Wiedza ich dusze
Ze sobie przeznaczyc
Zapomnial ich aniol....
I z kazdej z chwil tych
Spedzonych najblizej
Chca czerpac do konca
Tych westchnien odglosy
Rak zaplatanie
Pamietac do rana.
I stopy swe bose
Wilgotne od rosy
Gdy rano biegali
Po lace pachnacej
Zachowac na zawsze.
Gdy wzrok ich sie spotka
Wbrew wszelkim zakazom
Wracaja wspomnienia
Do serc ich goracych
I ona znów tuli
Swe cialo pragnace
Do rak jego silnych
Do ramion ,do piersi
A On znów ja glaszcze
po glowie caluje.
Czy los jednak slusznie
Dzialajac bezkarnie
Zabiera im radosc
Dawania do konca
I brania bez przerwy.
Czy kiedys ich serca
Otwarcie i szczerze
Przed swiatem powiedza
-Czekalem na Ciebie
Nie lat kilka ,
nie godzin
Lecz wcielen tysiace...
kocham Cie.
Agniesia
* * * |