Takie szarpanie to niewątpliwie jest zła droga do celu. I to nie jest kwestia zaufania. Po prostu wieczory są za krótkie.
Pierdolę angielski, mam ważniejsze problemy na głowie, na przykład użalanie się nad sobą. Ostatni raz.
To jest kwestia strachu. Strach jest najlepszym motorem do działania. Ja zaś za późno zaczynam go odczuwać. Nie, strach to źle powiedziane. Poczucie konsekwencji. Przecież słowa muszą być poparte czynami. Muszę się nauczyć rozmawiać.
Tylko kiedy wyrzucę wszystko z siebie, wywalę tą watę i galaretę, uda się wypełnić mnie czymś mocniejszym, jakimś gipsem, betonem, żelazem.
Przestanę pierdolić, powiem coś do rzeczy. Nic mądralińskiego, coś miłego, coś takiego...
|