02:52 / 27.05.2002 link komentarz (0) | Oook. Zeby nie bylo jak w relacjach z l. ze odzywam
sie tylko wtedy, jak mi sie pogarsza.
No wiec dzis bylo dosc dobrze. Wymienilem z b. trzy maile
o dosc dziwnej i oczywiscie pojmowanej dwuznacznie przeze mnie tresci (dwuznaczne pojmowanie oznacza to, ze mi sie wydaje ze moze jeszcze nie wszystko skonczone i takie tam...rozumiecie,0) a jako zakonczenie
jeszcze kilka SMS na podobne tematy. Konwersacja ta zakonczyla sie z jej strony wiadomoscia pt. "musimy porozmawiac" co w sumie mnie nie zaskoczylo, bo ucieklem sie do kilku podstepnych prowokacji. No ale
tak to jest z ludzmi, ze lubia sie upewniac, czy
mysla wlasciwym torem. A ja zamierzam sie wlasnie upewnic.
Ogolnie jak wylalem jej troche zalu, to mi sie od razu zrobilo lepiej. Pozniej zadzwonil w. i pojechalismy
obczajac nowe miejsca "na samoloty". Po godzinie bladzenia po bezdrozach (kto by pomyslal ze w centrum duzego miasta, no moze nie centrum ale jednak w, moga byc bezdroza,0) znalezlismy wreszcie TO MIEJSCE.
Centralnie na osi pasa startowego chyba 69R czy jak sie on tam zwie (sprawdze,0) zaraz za metalowym plotem, obok ciemnica, zadnych lamp, budynkow etc. i tylko te dlugie, parokilometrowe wstegi czerwono-bialych i zielonych lampek. Samolotow nie bylo ale ok. 23 jest ich tam niewiele - apogeum przypada okolo 19-21.
Zasadzimy sie tam jakos w tygodniu z aparatami.
Moze wrzuci sie cos na jakas strone.
Wrocilem przed chwila do domu. Wyslalem jeszcze dobranocnego SMSa do b. no i zaraz zawine sie spac - rano
do fabryki (zeby nie bylo watpliwosci; "moje" rano
zaczyna sie od 9 wzwyz,0). Mam nadzieje ze cholerny wiking bedzie w pracybo musze go zmusic, zeby podpisal mi kilka papierkow. Zamowienia na jakis sprzet no i urlopy. No i szkolenia!!!! Ach.
Ciekawe, co przyniesie jutro. Ciekawe, co przyniesie "musimy porozmawiac". Jestem troche
spokojniejszy. Nie spodziewam sie cudow, chociaz moze
chcialbym, zeby jeszcze sprobowac jakichs mniej...zerojedynkowych
rozwiazan. We will see. Utrzymywac pacjenta pod tlenem i na aparaturze ktora za niego oddycha, sika, i tloczy krew, to tez bez wiekszego sensu - nie stac mnie juz na to.
Musze wymyslic wreszcie, co z moim "dzialem". Chetnie bym przemeblowal miejsce pracy zeby siedziec dalej od, nazwijmy go, pana X. Pan X jest dosc sliska i politycznie uwiklana osoba, mimo ze zdecydowanie profesjonalista. Ale jakos zle na mnie wplywa.Paralizuje moje mysli. A ponadto mam go za plecami, takoz ekrany moich monitorow. Co nieco deprymuje. Moze da sie te glupie boxy jakos poprzestawiac. I tak bede sie czul jak w mysim labiryncie (ech te nowoczesne koncepcje miesc pracy
typu Open Space,0) ale moze wsrod chociaz ludzi, ktorych cenie i lubie.
Za oknem lekki wiatr i cos stuka mi w parapet - moze to UOP robi desant na mieszkanie pietro nizej? A moz e na moje???
Chcialbym mieszkac juz u siebie. Bardzo. Miec swoja kanape, zabrac wreszcie od A. home cinema i w samotnosci ogladac sobie ulubione filmy. A czasem moze nawet z kims. Trzeba bedzie jeszcze troche na to poczekac, jak sadze. Niestety sz. zwleka z oddaniem dlugu, a podatek dociazyl mnie bardziej niz myslalem. No ale moze oddadza kaucje za stare mieszkanie. This way or that way, najwczesniej za miesiac. Oooh i ubezpieczenie mi wygasa zaraz. I przeglad.Niech to diabli, kasa szczescia nie daje ale....
Coz plan na jutro
Wziac sie za revenue recognition
Skonczyc babranie sie z Main Billing
Zaczac babranie sie w siedmiu nieprzewidzianych jeszcze sprawach
Wyjsc z pracy przed 18
Nie generujac nadmiernego stresu wyciagnac wnioski ze zdania "musimy pogadac"
Byc moze pojsc z s do kina albo do knajpy na jakies dobre, proste mieso
Pomieszac wszystkie powyzsze sprawy i zjesc moze obiad (a to niby za co???,0) aa ok kogos naciagne
wstac w stanie w miare wyspanym, co oznacza ze zamykam te impreze natychmiast
|