2002.05.31 00:39:56 |
link | komentarz (15) |
Hmm... wróciłam właśnie z działki. Taki niepozorny kawałek ziemi, a jak się można urobić. Zaczęłam od koszenia trawy. Kosiarka bezduszna machina cały czas się zacinała. Wzięłam się za pierwszy róg ogrodu, oczywiście tylko się spociłam i nic nie wskórałam. Zaczęłam więc od kosy. Tradycyjej kosy z ohydną, odblaskową, pomarańczową rączką. I gdzieś między jednym a drugim pchnięciem kosą zrozumiałam język wszechświata (pamiętacie jeszcze alchemika?,0). Zachowam go dla siebie. Moja mała tajemnica. Mój skarb. Taka perełka. Gdy będę chciała to wyjmę ją na światło wewnętrzne, popatrzę na nią chwilę, pooglądam z każdej strony i schowam. Daleko od ludzi.Będę go używała w samotności.Gdy nikt nie będzie mógł mnie usłyszeć. Wreszcie spytam się mojego królika czy mnie kocha i czy dobrze mu się u mnie żyje... Zrozumiałam coś jeszcze. Aby żyć trzeba umrzeć. Musi umrzeć kawałek mojej duszy abym mogła naprawdę żyć. Najlepiej żyje się na tym świecie egoistom, zamkniętym w sobie lub towarzyskim, przystojnym, szablonowym. Ja się taka stanę. Właśnie taka. Jak wszyscy. I wtedy będę sobą, a nawet jeżeli nie to powiem sobie, że jestem chociaż tym czym chciałam być a nie tym co mogliby zrobić ze mnie inni. |