18:31 / 03.06.2002 link komentarz (0) | Jakieś cztery lata temu, będąc zwykła nastolatka, mieszkałam w USA. Chodziłam tam sobie do szkoły, miałam bardzo dużo zajęć poza szkolnych a do tego mieszkałam w internacie.
Na gwiazdkę ’98 moja siostra oświadczyła, ze wychodzi za mąż. Myślałam wtedy, że ją zabiję... dziwicie się dlaczego? Ponieważ zaraz po tym, moja mama powiedziała, że ona nie ma najmniejszego zamiaru mieszkać sama i ze mam teraz rzucić wszystko (szkołę, przyjaciół, chłopaka,0) i wracać do kraju.
Wtedy moje życie składało się z nauki, siatkówki, koszykówki, gimnastyki artystycznej i pracy w YMCA jako ratownik. Często spotykałam się z Niel’em był ode mnie 4 lata starszy, bardzo przystojny i ogólnie kochałam go. Ale nasza relacja kończyła się na chodzeniu razem na imprezy całowaniu i pieszczeniu się czasami, wiedziałam, że jemu czegoś bardzo brakuje, ale ponieważ byłam od niego trochę młodsza, nawet nie myślałam o tym, że mogłabym...
Jednak gdy dowiedziałam się, że za 8 miesięcy wracam do Polski, żeby tu rozpocząć wszystko od nowa... zaczęło mi to krążyć po głowie. Zaczęłam sobie zadawać pytania, a czemu by nie? W sumie to co ja mam do stracenia?
Na początku marca, przyjechałam do Polski, na ślub mojej siostry. Było nawet ok. gdyby nie to ze cały czas myślałam o tym co zostawiłam w USA.
|