20:32 / 07.06.2002 link komentarz (0) | korek. warszawka to jeden wielki korek teraz.ledwie udalo mi sie dotrzec do domu.
bylem wczoraj z a na piwie (a raczej na coli,0) bo
musialem wrocic autem. w domu bylem prawie o trzeciej
i oczywiscie nie wstalem "na dziewiata". instead,
dotarlem do pracy o 13. ale zostalem dzielnie do 18,
jestem bohaterem zsrr i dostane order.
mam dosc
rachitycznych kochankow
mam dosc
histerycznych porankow
mam dosc
jeszcze paru innych rzeczy;,0)
ten lombard to sie wiecie sprawdza. kumple jakby
wiedzieli ze syfu takiego starego slucham, to pewnie by sie ze mnie smiali, chociaz troche mam ich w dupie
w konc to nie ja apocalyptica sluchalem albo zespolu
Lzy (o fuck,0).
za to z wielkim prawdopodobienstwem jutro znow nakupie
sobie jakichs plyt. sz mial dla nnie dzisiaj kase,
ale tym razem wyszedl z pracy, zanim ja dotarlem
wiec w weekend obede sie z tym co mam na kartach.
jakos da rade.
ogolnie mam troche mieszane uczucia.
do tej pory nie wiedzialem jak to jest, kiedy
ktos cie tak naprawde zawiedzie,
ktos taki komu sie ufalo, po prostu bez reszty i
bez zadnych ograniczen, chcialo by sie powiedziec "na maxa" ale to slabo oddaje, to co czuje.
i nagle, ktos ten zawodzi. ZAWODZI. na calej linii.
blad w programie. exception. sytuacja ktora nie
powinna sie wydarzyc, ktorej wogole nie bralem pod
kurwa uwage. Jak sobie mozna cos takiego zrobic?
czy bede mogl tak jeszcze komus zaufac? czy
nie powinienem tego robic dla wlasnego bezpieczenstwa?
a z drugiej strony bym chcial, to wielki komfort moc
tak komus ufac. diabli z tym
brzuch mnie boli, po fastfoodzie - to dziwne,
zazwyczaj boli mnie po zdrowym, domowym jedzeniu.
ide pojde gdzies
tylko ten opad cholerny atmosferyczny niech go szlag
nie mogla by sie ta pierdolona para skraplac gdzies
indziej?
|