Otwieram oczy i widzę tłusty, żółty sufit
Przesiąknięty średniowiecznym smrodem.
Przecieram je dłonią, nażędziem zniszczenia
i odwracam się na bok.
Teraz mój krajobraz stanowi zapleśniała,
brudna ściana.
Po niej beznamiętnie pełza pająk.
Rozgniatam go i śnię dalej.