vincent // odwiedzony 50071 razy // [znowu_cyan nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (110 sztuk)
15:41 / 09.06.2002
link
komentarz (0)
"Forum" jako temat numeru podjęło problem legalizacji narkotyków. Jestem całym sercem za legalizacją, ze względu na odcięcie dochodów mafii i zwiększenie się bezpieczeństwa i czystości substancji. Moje poparcie jest w tej chwili teoretyczne - psychodeliczne eksperymenty zakończyłem jakieś dwa lata temu, będąc dowodem na to, że marihuana i LSD nie uzależniają.

Zachwalane przez domorosłych mistyków LSD zawiodło mnie jako "droga duchowego rozwoju", choć aspekt rozrywkowy i psychologiczny miał swoją wartość. Poczucie "jedności z wszechświatem" i zrozumienia uzyskiwane drogą chemiczną jest podróbką tak samo, jak pornografia jest podróbką seksu i ktoś, kto podczas medytacji miał nawet marne przebłyski uczucia, do którego dążą różnego rodzaju adepci, musi to przyznać. Ładnie to skomentował ks. Siemieniewski w książce "Wiele dróg na różne szczyty"

"Podsumowując, należy stwierdzić, że Huxley po prostu odkrył, jak wywołać towarzyszącą niekiedy mistycznemu spotkaniu fizjologiczną reakcję. [...] Kiedy słyszymy pochwały płynące z tekstu Poulaina: ?św. Teresa jako pierwsza trudziła się, aby studiować stany świadomości poprzedzające ekstazę pod mikroskopem ? oddała nam wielką przysługę?, to można zadać pytania: Czy tak samo mielibyśmy zachwycać się podręcznikiem miłości opisującym ?pod mikroskopem? właśnie ?stany przedzakochaniowe?? Na ile służyłoby to miłości? Czy słysząc o zakochanym, któremu biło serce na widok ukochanej, a oczy zachodziły mgłą, będziemy radzić jako drogę do miłości medykamenty przyspieszające puls i zawężające pole widzenia?"

A sam jeszcze w okresie eksperymentów pisałem - odgrzebuję plik z dysku:

"Stan podobnej euforii i ekstazy jak po narkotykach powodujących poczucie upojnego szczęścia można osiągnąć bez brania, lecz takie chwile są nagrodą za wysiłek długi i mozolny i są dostępne nielicznym - to na przykład upojenie wielką i odwzajemnioną miłością (zbliżony stan po amfetaminie,0), szczęście twórcy, który patrzy na swoje ukończone dzieło i widząc jego doskonałość tak jak Horacy uświadamia sobie, że zapewnił sobie nieśmiertelność, religijna ekstaza mistyka (LSD,0), triumf zwycięskiego polityka stojącego wobec tłumów wiwatujących na jego cześć... Takie sukcesy osiąga się w sposób mozolny i czasochłonny. Nawet wielka miłość czy mistyczne uniesienie religijne są poprzedzone procesem dojrzewania do nich, pracy nad sobą, wreszcie - cierpliwym poznawaniem drugiej osoby, czy to człowieka, czy Boga. Narkotyk pozwala się cieszyć triumfem "bycia na szczycie" bez konieczności przebywania długiej i pełnej trudów wspinaczki. Jego cena jest ceną uniknięcia wysiłku, jakiego należałoby dokonać, żeby osiągnąć ten stan szczęścia samodzielnie; gdy to zrozumiemy, zawrotnie wysokie dla niektórych ceny okazują się nagle zaskakująco niskie. To oczywiście iluzja, bo pieniądze nie są jedyną ceną, jaką się płaci. [...] Człowiek zatraca wolę do wytrwałej, mozolnej pracy. Owszem, jest w stanie (po tzw. speedach,0) intensywnie pracować lub uczyć się przez kilkanaście lub więcej godzin bez przerwy i wtedy napisać program komputerowy, opracować kampanię reklamową lub przetańczyć noc, ale to wszystko dzieje się na zasadzie jednorazowego zrywu; powoli i niedostrzegalnie zanika myślenie w kategoriach wieloletniego wypracowywania wartości duchowych i materialnych. Zaczyna złościć kolejka w sklepie, brak natychmiastowego działania leków podczas przeziębienia, praca, której efektów nie widać natychmiast i która nie daje przyjemności i natychmiastowego zaspokojenia. Człowiek się infantylizuje, patrzy na świat coraz bardziej w kategoriach przyjemności i zabawy. Może się narodzić agresja wobec tych, którzy "przeszkadzają" w osiągnięciu natychmiastowego zaspokojenia."