vincent // odwiedzony 50044 razy // [znowu_cyan nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (110 sztuk)
02:45 / 13.06.2002
link
komentarz (0)
Postanowiłem jakiś czas temu, że ten nlog nie będzie miał charakteru publicystycznego - nie będzie "trybuną", alternatywną do forów i innych miejsc przeznaczonych na dyskusję i komentowanie różnych spraw "publicznych". Ale dziś wpis Sayrel na forum satan.pl - http://satan.pl/forum/9/3758/3758 - nakłania mnie do rozważań, które są w części zbyt egocentryczne i osobiste, by je umieszczać na Forum. Sayrel pisze:

"przechodzace mody na kolejne rzeczy. jeszcze dwa miesiace temu byla moda na wampiryzm i co druga osoba za wszelka cene starala sie sobie udowodnic, ze jest wampirem, najczesciej meczac o to inne osoby. Wczesniej ogolna moda na przebudzonych. W efekcie pojawila sie masa osob szukajaca w sobie wyjatkowosci i jakiegos rozwiazania swoich problemow." " Zjawisko osob, ktore probuja sobie udowodnic cos na sile, przezyc cos niesamowitego itd. chwilami mnie przeraza."

Problemem jest to, że magia, wampiryzm, satanizm na Sieci są w większości tylko pretekstem do prowadzenia ciekawego życia towarzyskiego, "przeżycia czegoś niesamowitego", tematem rozmowy pozwalającym popisać się retoryką, możliwością ubrania się w strój pociągający dla płci przeciwnej lub pomagający zdobywać pozbawiony erotycznych podtekstów podziw, sympatię i akceptację. Czasem stają się też ucieczką od problemów nie radzenia sobie w życiu osobistym, bo związki międzyludzkie funkcjonują na Sieci, a w szczególności w tej subkulturze na innych, łatwiejszych zasadach i to, co niezdrowe, tu można łatwo przedstawić jako świadczące o zaawansowaniu lub zrzucić na karb kultywowanej odmienności. Wiedzy i doświadczenia się raczej nie zdobędzie. Jeśli jeden dwudziestoparolatek może nauczyć czegoś drugiego dwudziestoparolatka lub nastolatka, to może go nauczyć w takiej dziedzinie bardzo niewiele - zwłaszcza, gdy obaj opierają się na czytaniu stron w Sieci.

Mnie do środowisk okultystycznych na Sieci przyciągnęło niegdyś spostrzeżenie człowieka znudzonego, że dla zdobycia uwagi i uczestniczenia w rozrywkowym życiu towarzyskim wystarczy tu retoryka. Naiwność niektórych osób lub ich brak dystansu kusiły do bawienia się tymi osobami. We wrocławskim ogrodzie botanicznym mimoza jest w żałosnych strzępach; każdy, kto przechodzi, musi trącić jej liście, by zobaczyć, jak się zwijają, choć doskonale wie, że tak się stanie. Nie tylko dzieci, ale i dorośli wstydliwie trącają ręką roślinkę - i ja zachowywałem się podobnie, ciesząc się z wywoływania pożądanych reakcji - pozytywnych i negatywnych, gdy te pierwsze mi się już znudziły i gdy stwierdziłem, że nie ma tam nikogo, na kim mi zależy.

Dziś oceniam ten czas jako stracony dla realnego rozwoju - nie w sensie nie uczynienia w ciągu tych ca. 3 lat postępów, ale w sensie uczynienia mniejszych, niż te, które byłyby możliwe, gdyby czas przeznaczony na gadanie i pisanie poświęcić na medytację lub na przebywanie z osobami, które były tego naprawdę warte, a nie tymi, które dostarczały łatwej rozrywki lub dowartościowującego podziwu. Dziś sądzę, że osoby poważnie zainteresowane okultyzmem i obocznościami powinny trzymać się jak najdalej od zajmujących się tym środowisk na Sieci, bo tam nie poglębią zrozumienia i nie zintensyfikują praktyki, a przeciwnie, zostaną od niej odciągnięte będąc wciągniętym w bardzo przyjemne i w atrakcyjny sposób intensywnie emocjonalnie zamieszanie. Mi się znudziło - powoli przesuwam środek ciężkości moich wysiłków z powrotem na dom i matę z włókna kokosowego.