vincent // odwiedzony 50008 razy // [znowu_cyan nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (110 sztuk)
22:29 / 13.06.2002
link
komentarz (1)
A. nie oglądał się na ulicy za tymi, którzy ładnie wyglądali, ale za tymi, którzy się ładnie poruszali. Jego pochwały i zachwyty dotyczące ciała skupiały się na kinetyce i na rozciągnięciu ciała, które było ważnym kryterium przy podejmowaniu decyzji o tym, czy iść z kimś do łóżka. To było mądre. Moja nauczycielka jogi po pierwszej sesji u niej, obserwując moje ciało w różnych pozycjach, powiedziała trafnie, w czym moja psychika jest niedoskonała, a w czym rozwinięta, przy czym nie było wcześniej żadnych rozmów ze mną ani wspólnych znajomych - jednym słowem żadnej drogi uzyskania tego potretu psychologicznego innymi kanałami. Niektóre nowe nurty w psychologii, jak Metoda Alexandra, wykorzystują teorię odbijania się psychiki w kinetyce ciała w terapii.
Większość ludzi, gdy stoi lub idzie nie rozmawiając z nikim ani nie skupiając się na zewnętrzym doznaniu takim jak muzyka w walkmana, ma jakąś minę. Ich twarz nie jest rozluźniona; nawet jeśli nie myślą o niczym świadomie, to, co dominuje w ich umyśle na co dzień nadaje w takiej chwili ich twarzy wygląd zbolały, zacięty, radosny, spragniony, wystraszony.
A. nauczył mnie zwracać na to uwagę, przyglądać się ludziom, ich ruchom, wsłuchiwać się w ton głosu. Jest to taka wiedza, co do której zawsze się żałuje, że przyszła za późno.

Wszystko zdane poza jutrzejszym egzaminem - nawet w razie oblania go, czego się nie spodziewam, nie mam problemu, bo jedna poprawka na czwartym roku nim nie jest. A sesja ta zapowiadała się z początku dość groźnie, przez zaniedbania w ciągu roku. Gdy się spotkaliśmy z Acherontem, gdy po miesiącu zamieszkaliśmy ze sobą, spędzaliśmy całe dnie leżąc lub siedząc przytuleni, upajając się sobą i niezwykłością wydarzeń, które się stały, bo biorąc pod uwagę dwukrotny przypadek, był to swego rodzaju cud. Zaznaliśmy olbrzymiej dawki endorfin - wytwarzanej przez mózg w stanie szczęścia substancji mającej coś wspólnego z opiatami. Mając możliwość porównania potwierdzam, że ma ona bardzo dużo wspólnego z opiatami. Nasz stan zdradzał wszelkie objawy zanarkotyzowania.

Wiąże się z tym jedna zabawna historia - Acheront jechał samochodem odebrać mnie z firmy, gdzie miałem praktyki podczas zeszłych wakacji. Jechał powoli, nie znając miejsca i nie chcąc przegapić odpowiedniej przecznicy. Jechał z wyrazem szczęścia na twarzy. Zatrzymała go policja; ze spokojem i nie tracąc miny wyrażającej błogość pozwolił sprawdzić dokumenty i wszystko inne, miał bowiem wszystko w porządku. Policja zaczęła sprawdzać samochód. Kazali podnosić siedzenia, przeglądali bagażnik. Po pół godzinie Acheront w końcu się zniecierpliwił i poprosił o zakończenie, mówiąc, że jedzie po kogoś, kogo kocha. Policjantom zrobiło się w tej chwili bardzo głupio; "a to dlatego pan tak wyglądał...". Szukali narkotyków.

Rano, gdy budzilimy się obok siebie, przytulaliśmy się i to było czasem zbyt przyjemne, żeby wstawać. Niektórzy cierpiący na depresję nie są w stanie rano wstać i włączyć się w życie z powodu przygnębienia - nasz przypadek to była odwrotna skrajność. Moja frekwencja na zajęciach była w pewnym okresie bliska zeru; był to stan, kiedy człowiekowi jest tak dobrze, że nie chce mu się podejmować żadnych działań, bo nie będzie mu od tego w żaden sposób lepiej. Typowe ćpuństwo. Na szczęście zdążyłem w czas wziąć się w garść, pomocni koledzy pomogli uzupełnić materiały, wyrozumiali ćwiczeniowcy (bo z powodu nieobecności to zaliczenie różnych ćwiczeń stanęło pod znakiem zapytania,0)... byli po prostu wyrozumiali. Stąd rozmiary mojej ulgi, że rok nie zakończył się katastrofą.