03:55 / 18.06.2002 link komentarz (1) | Asertywny o egoizmie w miłości.
„Choćby miłość była wytworem niebios, za konserwację i eksploatacje odpowiada człowiek.”
Miłość stygnie z upływem czasu między innymi na skutek rosnącej obojętności, której co gorsza często towarzyszy coraz większe skoncentrowanie na samym sobie.
Relacja męża do przeziębionej żony:
Rok po ślubie: Moja kruszynka pociąga nosem! Jedziemy do szpitala porządnie Cię zbadać! To przez to kiepskie odżywianie; musimy jeść więcej warzyw i owoców ...
Dwa lata po ślubie: Nie podoba mi się ten Twój kaszel kochanie. Wezwę doktora Asertywnego; zaraz tu będzie. A teraz zrób to dla mnie i połóż się do łóżka.
Trzy lata po ślubie: Może byś się jednak położyła. To by Ci dobrze zrobiło. Przyniosę cos do jedzenia. Jest jakaś zupa?
Cztery lata po ślubie: Bądź rozsądna! Jak nakarmisz dzieci i pozmywasz, kładź się spać natychmiast do łóżka!
Pięć lat po ślubie: Weźże aspirynę!!!
Sześć lat po ślubie: Nie mogłabyś sobie przepłukać czymś gardła zamiast tak siedzieć i skrzypieć jak stara szafa?!?
Siedem lat po ślubie: Przestań z Tym kichaniem!!! Chcesz mnie zarazić , czy co?
Już samej natury człowiek ma skłonności do zbytniego koncentrowania się na sobie. Zapatrzenie w siebie określano kiedyś mianem pychy. Obserwując moich znajomych, którzy się rozstają z swoim partnerem w imię „ samorealizacji”, siejąc przy tym wokół straszliwe spustoszenie, dochodzę do wniosku, że dawniejsi teologowie mieli wiele racji. Arogancja nie da się pogodzić z miłością. Często jest interesująca, zamaskowana, ale w istotny sposób upośledza zdolność kochania.
Jedyną moim zdaniem jedyną drogą do prawdziwej asertywnej miłości jest przekraczanie samego siebie. Aby żyć pełnią życia musimy zarówno zaakceptować jak i przekroczyć siebie. Po prostu odnoszę się do potrzeb partnera przynajmniej z takim samym zainteresowaniem jak do własnych. Nie znam żadnego sprawdzającego się w miłości człowieka, który nie miałby w sobie nadzwyczaj rozwiniętej wrażliwości na potrzeby drugiej strony, regularnie ich odnotowywał i nie wyciągał praktycznych wniosków za swych obserwacji, również przy wykorzystaniu własnej intencji. Staram się po prostu aby moje potrzeby i mojego partnera były równomiernie zaspokojone.
Jak poznać potrzeby partnera??? Trzeba chcieć poznać partnera, nauczyć się widzieć jego świat naszymi oczkami, rozumieć a przede wszystkim naprawdę kochać. Przede wszystkim rozmawiać i ciągle odkrywać , poznawać nigdy nie przestawać.
Powyższe rozważania prowadzą wprost do tego, co jest istota miłości—do pragnienia uszczęśliwiania kochanej osoby. O miłości świadczy bowiem najpewniej fakt, że nasze myśli i plany koncentrują się wokół tego jak uszczęśliwić partnera. Kto kiedykolwiek prawdziwie kochał, prawdopodobnie zna owo przemożne pragnienie uszczęśliwiania kochanej osoby nawet kosztem własnych wyrzeczeń. Wyrzeczenia przestają być istotne, bo człowiek czerpie szczęście za świadomości, że sprawia drugiemu przyjemność. Przekraczamy samego siebie....
Często miłość przyjmuje się w dwóch zgubnych skrajnościach. Jedną określam jako brak nieodzownej indywidualności prowadzący do neurotycznego uzależnienia. Druga polega na aroganckim zapatrzeniu w samego siebie. Między tymi postawami jest taka różnica jak pomiędzy Woody Allenem z jego „przepraszam, że żyje” a Mohammedem Ali z jego: „Ja jestem królem!”
Gdzieś pomiędzy tymi dwoma biegunami leży Asertywny złoty środek. Człowiek nie może ani wznosić się nad innych , ani czuć się od innych gorszy. Paradoks polega na tym, że najpełniej odkrywamy samych siebie kochając innego ludzika. |