dix // odwiedzony 35816 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (83 sztuk)
01:43 / 20.06.2002
link
komentarz (8)
Nie wiem... mam ciężki orzech do zgryzienia. Imię orzecha zaczyna się na "M", czyli dokładnie tak samo jak imię mojej Tygrysiczki. Każdy, kto chodzi na łatwiznę, już dawno by zrobił to, o czym ja myślę tylko i wyłącznie jako najgorsza możliwa perspektywa ( e tam, może być gorsza - dop. zdrowego rozsądku ;,0) Tygrysiczka ma depresję. Nie umiem nic na to poradzić. Wiem tylko tyle, że staram się jak mogę. Teraz jedyne, co mi pozostało, to zapisanie Jej do psychologa ( albo psychiatry ,0). Oczywiście za wiedzą i zgodą samej zainteresowanej :,0) Wiem, że cokolwiek by się teraz działo, nie zostawię Jej. Może to i jest tylko poczucie obowiąku, ale nie będę zachowywał się jak ostatni skurwysyn. Już teraz osiągam granicę wytrzymałości. Dlaczego? Ponieważ daję cały czas tyle pozytywu, ile się daje. Nawet szukam jakiejś dorywczej pracy i pożyczek u znajomych. Jak na razie poratować mnie może LANcaster, ale jeszcze nic nie wiadomo. W zamian jednak nie otrzymuję nic pozytywnego. Wręcz przeciwnie. Nie licząc jedynej dobrej rzeczy ( czyli samego bycia z Nią ,0) dostaję same negatywy. Poczucie winy za wyprawę do Turcji. Zostaję nazwany tchórzem, niedojrzałym itp. Po części może to i prawda, ale nie mówi się takich rzeczy z całą brutalnością prosto w twarz. Rozumiem, że czasami jest to potrzebne, ale bez przesady. Później dzwoni i przeprasza. A ja wybaczam. Nie umiem chować w swoim sercu urazy. Jest może jedna, albo dwie osoby, do których mam taką urazę od dawna i pewnie jeszcze długo będę ją nosił, ale to są wyjątki potwierdzające regułę. Ona czuje się wtedy winna i w ogóle jest strasznie zła na siebie za to, że wszystko chrzani. Staram się pocieszać, że to wcale nie prawda. Zostaję uraczony tym, jaki to nie jestem wspaniały i cudowny. I już raz o mały włos, a wymknęłoby mi się: "to dlaczego, jak się spotykamy, nie dajesz mi tego do zrozumienia?" Ja ze swojej strony staram się jak mogę. Staram się mieć zawsze umyte włosy, obcięte paznokcie bez brudu pod nimi. Umyte zęby i świerzy oddech. Staram się zawsze coś wymyślić, aby Ona nie musiała tego robić. Wiem jak bardzo lubi chodzić, więc w większości to spacery, ale nie zawsze. Rozumiem depresję i dlatego jestem dalej. Jestem i mam cały czas nadzieję, że jak minie, to wszystko się zmieni i będzie tak jak dawniej. Takie spontaniczne przytulenie i namiętny pocałunek na przywitanie, gdy nie widzieliśmy się już dwa dni. Chociażby takie drobnostki. Wtedy wiem, jak bardzo opłacało się to wszystko robić. Kiedy Ona ( z resztą nie tylko Ona ,0) zrobi coś dobrze, albo mnie czymś zaskoczy pozytywnie, to pokazuję jak ważne jest to dla mnie. Przytulenie, pocałunek, krótka rozmowa ( co najmniej ,0) na ten temat. Mam nadzieję, że w drugą stronę też tak kiedyś będzie. Mam nadzieję, że szybko, bo długo w takim stanie jak teraz po prostu nie wytrzymam psychicznie. Szczycę się tym, że pomimo wszystkiego jestem odporny psychicznie. Ale wszystko ma swoje granice. Nie chcę tego tracić. Zastanawialiśmy się nawet nad tym, dlaczego nie urodziłem się te 3 lata wcześniej. To boli... bardzo boli. I właśnie tego najbardziej się boję. Tego, że jak Tygrysiczce to wszystko minie, to będzie między nami bardzo podobnie. Będzie mi ciężko rozerwać ten związek, gdyby do tego doszło. Dlaczego? Ponieważ nie chcę, ale wiem, że w takiej sytuacji bym musiał. Czemu bym musiał? Ponieważ związek ma służyć obojgu ludziom. Wiem jednak też, że wyjście z tego stanu może trochę potrwać. Jednak mam nadzieję, że będzie to krótko trwało...
A co do tego wszystkiego ma tajemnicza "M"? W sumie bardzo wiele, ponieważ wpadłem Jej w oko, co mile połaskotało moją męską dumę ;,0) Jednak wiem, że nawet gdybym rozstał się z Tygrysiczką nie umiałbym być z Nią. Dlaczego? Ponieważ zawsze przestrzegałem dwóch zasad.
1. Zawsze między związkami miej miesiąc odstępu wolności.
Raz tą regułę złamałem i źle na tym wyszedłem. Teraz już przestrzegam.
2. Nigdy nie wiąż się z kimś, jeżeli tak na prawdę kochasz kogoś innego.
Tą regułę też złamałem, ale dwa razy. Za każdym razem wyszedłem na tym gorzej niż w przypadku pierwszym. A wiem, że Tygrysiczkę będę kochał długo nawet po naszym ewentualnym rozstaniu.
Może i nie powinienem pisać tak pesymistycznie... może to tylko wywoływanie wilka z lasu. Może to próba usprawiedliwienia moich myśli? Nie wiem... po prostu napisałem to, co mi leży na wątrobie i na sercu.