21:16 / 30.06.2002 link komentarz (0) | Asertywnie znów o miłości...Zważywszy na doświadczenia , które mnie bezpośrednio ciągle dotykają i mają odbicie w moim życiu, w moich emocjach , zmienia się mój świat . Świat się zmienia co dziennie , jestem cząstka świata więc nieuchronnie ja tez się zmieniam, ba myślę ze to naturalna kolej rzeczy .
Miłość – większość moich związków załamała się z powodu niedbalstwa. Zwykłego niedbalstwa. Nie wiadomo gdzie i kiedy ktoś zaszczepił nam przekonanie, że prawdziwa miłość najpierw sama się rozpala za sprawa jakiejś tajemniczej reakcji chemicznej, a potem , gdy już zostanie uwieńczona np. ślubem, płonie dalej samoistnie, nie potrzebuje żadnego paliwa. Starałem się już tu wcześniej dowieść, ze miłość rzadko bywa absolutnie spontaniczna. Najczęściej sami powołujemy ja do życia. A jeśli potrafi płonąc latami to tylko dlatego ze dwoje kochających się ludzików bez przerwy podsyca płomień.
Gdy przestają się interesować swoja miłością, ta szybko wypala się i gaśnie. Ktoś napisał ze „ nawet miłość o najgłębszym korzeniu , nie podlewana usycha.”
Wydaje się rzeczą oczywistą , że sprawnie funkcjonowanie skomplikowanego, opartego na zasadzie współzależności systemu aktywnego zaspakajania obustronnych potrzeb, jakim jest miłość, musi wymagać nieustannych i pracochłonnych zabiegów konserwacyjno-eksploatacyjnych . Tymczasem ile to razy słyszymy ze „jeśli ludzie się naprawdę kochają, to wszystko się i tak ułoży” albo „ miłość nic nie ma wspólnego z wysilaniem się”
Taka relaksowa wizja może wydawać się ponętna, ale ja nie zetknąłem się w życiu z niczym , co przedstawiało by jakąkolwiek wartość, a nie wymagało czasu, uwagi i mnóstwa bieżących zabiegów.
Nie wygląd, ani nie intelekt tak nie stanowią o wartości mężczyzny jako kochanka, lecz fakt, ze potrafi całą swoją uwagę skupić na swojej kobiecie. Teraz już wiem ze nie ma takiej , która pozostała by na to nieczuła.
Srodze się myli każdy, który myśli, ze raz rozpalony ogień będzie płoną bez końca i że od tego momentu można całkowicie się poświęcić innym sprawą. Miłości trzeba dostarczać paliwa, trzeba ja pielęgnować, popychać, wspomagać a niekiedy nawet przywrócić życie przez zastosowanie kuracji wstrząsowej czego w tej chwili doświadczam... Uznanie zależności miłości od wysiłku człowieka nie ma nic wspólnego z jej deprecjonowaniem . Przeciwnie dowodzi, jak wiele miłość dla nas znaczy, skoro jesteśmy gotowi obserwować ja uważnie, zaradzać jej potrzebą i podtrzymywać płomień uczucia bez względu na koszty.
„Panie, kiedy błądzimy, daj nam chęć się zmienić, a kiedy błądzą inni, nie pozwól byśmy się im zbytnio uprzykrzali”
|