15:29 / 04.07.2002 link komentarz (1) | [wtorek]
Khmmmmm... jestem spalona :]
To znaczy juz mi troche schodzi, ale i tak jest fajnie. Siedze sobie w domq, wlasnie do niego wroocilam, po dwoch godzinach krecenia sie po dworze bez wyraznego celu. Nie wiem czy do tego czasu nie strace weny tworczej, ale sprobuje to opisac :]
Zaczelysmy na stadionie. Mamy taki fajny stadion niedaleko. No, to usiadlysmy jakos na boku otoczone zielenia zeby nie bylo nas widac. CAly stadion totalnie pusty, tylko na srodku ktos tam se biega. Cicho, zielono, duzo miejsca. A my rozwalilysmy lufe na pol i ... ziuuuu. Cos slabe mamy te glowy szczerze mowiac. Potem zrobilysmy jeszcze druga lufe i zaczelo mi sie wszystko rozplywac, wiec uznalysmy ze nie bedziemy wiecej palic.
Ten stadion jest jakis dziwny. Bo zawsze jak na nim jestesmy spalone to slyszymy tam taki dziwny dzwiek. Przypomina odglosy miasta zmieszany z szumem wiatru. Jak ostatnio przechodzilysmy spalone pod stadionem po drodze na convent to tez slyszalysmy ten dzwiek, i do tego ukladal mi sie w melodie. Ja to zawsze musze slyszec jakas melodie. Spedzilysmy dobre pare minut na rozmawianiu o tym dzwieku: co to wlasciwie jest, i czemu nigdy nie slychac tego na trzezwo. Jakis znikajacy dzwiek. Oprocz tego czesto sie zawieszalysmy, a raz marta nagle ni z tego ni z owego powiedziala do mnie: "Czlowiecze ci rzecze ze ja zaczynam mowic wierszem" :] Ogolnie bylo wesolo. Pozniej stwierdzilysmy, ze przeciez nie bedziemy siedziec caly czas w jednym miejscu, i wstalysmy sie przejsc :]
Po pierwsze trzeba bylo wyjsc ze stadionu. Wiec ruszylysmy. Poniewaz wszystko bylo fajne i wygladalo zupelnie jak w lesie, wiec ruszylysmy w strone najwiekszych chaszczy zeby stamtad przejsc do wyjscia, tak naokolo, i zlapac lepsza faze. Im bardziej zblizalysmy sie do krzakuf tym bardziej to wszystko kojarzylo mi sie z pobytem w lubniewicach rok temu :] I w chodzeniu po tamtejszym lesie. Kiedy weszlysmy w sam srodek tych krzakuf [tam byl chodnik] zaczelam cieszyc sie ze 'Jestem w lesie, jestem w lesie' :]] Idziemy i idziemy, ja sie glosno ciesze, a tu nagle jacys faceci na srodku drozki. Skojarzylo mi sie ze siedza i pija i powiedzialam do marty 'Chodz bo tu sa pijaki'. Tamci na nas spojrzeli. My na nich, i odwrocilysmy sie na piecie i poszlysmy w odwrotnym kierunku :]
Idac z powrotem marta zlapala zajebcza faze ze to jakas gra komputerowa widziana oczami bohatera. I ida dwa takie ludziki i maja jakas misje do spelnienia, bo to jakas przygodowka czy rolplej. I ze my tak chodzimy po roznych platformach, np. po sciezce wsrod krzakow. I ze doszlysmy do przeszkody, ktora nazywa sie pijaki, wiec poniewaz na razie nie wiemy, jak te przeszkode pokonac, bo to trzeba cos wymyslic, to sie wrocilysmy. I teraz idziemy w dalsza droge. Idac w strone wyjscia caly czas wkrecalysmy sobie ze to jest gra komputerowa, taki nowy rodzaj, i bardzo dobrze szlo nam wyobrazanie sobie tego. Obeszlysmy stadion z drugiej strony i wychodzac stamtad znowu zobaczylysmy na horyzoncie tych facetow, ktorzy zdazyli do tej pory sie juz lekko przemiescic :]] Obrocili sie i spojrzeli na nas. A my odwrocilysmy sie na piecie i poszlysmy w odwrotnym kierunku :]]]]]]]]
Wtedy to juz w ogole mialysmy zgrzewe, ze to nastepne pijaki, inne. Ale ktoredy przejsc w takim razie ?? I ze to taka trudnosc w tej grze komputerowej :]]]
Zaczelo padac :( to wkrecilo nam niefajna faze. Gdzie my pojdziemy? U mnie w domu starzy, u marty tesh. Zadnych znajomych w poblizu, zadnej fajnej miejscowki gdzie mozna by sie wbic. I pada :( Na poczatku tylko tak lajtowo, myslalysmy ze przejdzie. Pijaki juz sobie poszly :] Wyszlysmy przez brame i chcialysmy isc w lewo ale zobaczylysmy ze ida tam pijaki wiec odwrocilysmy sie jak na komende i poszlysmy w prawo :] TEn motyw z pijakami byl najlepszy z calej fazy. Mialysmy z tego bez przerwy beke ze na tym poziomie 'stadion' glowna przeszkoda sa 'pijaki' :]
Szlysmy dalej i ciagle wyobrazalysmy sobie ze jestesmy w grze komputerowej, i wlasnie przeszlysmy poziom 'stadion' :] Wszystko widzialam jak z komputera. Szczegolnie kiedy np dochodzilysmy do jakiegos rozwidlenia drog i trzeba bylo wybrac gdzie isc, bylo to realistyczne :] Chodzilysmy po parku. Wymyslilysmy ze idziemy teraz po chipsy do sklepu, ale zaczynalo padac coraz bardziej :( W koncu postanowilysmy isc po te chipsy w przyspieszonym tempie i tak zagescilysmy ruchy ze prawie bieglysmy. Padalo juz baaaardzo mocno :( Ale co to dla nas! Po drodze po wyjsciu z parku zobaczylysmy blok i stanelysmy pod daszkiem przy wejsciu na klatowe i tak stalysmy. Na dodatek marta od wilgoci zaczela dostawac swoja alergie :( Jakas babka wpuscila nas na ta klatowe, wiec weszlysmy do srodka i czasami wygladalysmy na zewnatrz czy jeszcze pada itd :]
Bez sensu wogole. Cala najlepsza faze przesiedzialysmy na tej klatowie. Najpierw padalo, a potem marta czekala az zejdzie jej do konca alergia. Na dodatek zaczelo robic sie zimno no bo na poczatku bylo duszno i goraco, wiec ubralysmy sie w bluzki na ramiaczkach. A teraz okazalo sie ze to nie byl dobry pomysl. Mialysmy ochote jechac na kolorowego drina do miasta do amsterdamu ale w takich strojach na taka pogode ? blah.. wogole nie bylo co robic, stalysmy i usilowalysmy myslec co robic, co nie szlo nam za bardzo :/
Na klatowie tez bylo fajnie momentami. Kolo nas byla taka blaszana pokrywa z tabliczka 'Nie dotykac urzadzenie elektryczne' a obok jeszcze jedna. Patrzylysmy na to i wkrecilysmy sobie, ze to jak w seksmisji :] Wogole tamto podziemne miasto kobiet i to sa jakies tajne przejscia i zaraz przyjdzie Jerzy Stuhr :]]] Ale tak ogolnie marzylysmy tylko o tym zeby stad wyjsc. Siedzialam se na schodach, palilysmy fajki. Pomalu zaczynalo z nas juz schodzic. Kiedys ziolo dluzej nas trzymalo niz teraz :/ Aha jeszcze wkrecalo mi sie momentami ze cofnal sie czas i znowu mam 14 lat i szlajam sie z moimi starszymi kolegami po mojej dawnej osce. Wysiadujemy na klatkach schodowych i wogole taka meliniarska klima. Spodobala mi sie ta faza :] Wymyslilysmy tez sposob jak dojsc do sklepu z chipsami: Szkoda ze sklep nie jest na drugim koncu bardzo dlugiego bloku i bedziemy przeskakiwac z klatki do klatki az znajdziemy sie w naszym wymarzonym sklepie :P I takie tam krotkie korby.
W koncu przestalo padac i stamtad wyszlysmy. Skierowalysmy sie w strone sklepu po te chipsy. Hmm. W poniedzialek jadlysmy te same solone laysy i byly takie raczej bez smaku. A teraz byly takie dooooobreee :]]] Zachwycajaco dobre :]]] Hehhe rzucilysmy sie na te chipsy jakbysmy z tydzien nic nie jadly :P Siedzialysmy w parku i wpierdalalysmy czipsy. A potem postanowilysmy ze kupimy sobie jeszcze cos do jedzenia w supermarkecie andre. Stajemy w dziale ze slodyczami, rozgladamy sie - o JEZUSMARIACHRYSTEPANIEMATKOBOSKAJOZEFIESWIETY ile tu dobrych rzeczy!! WSZYSTKO chcemy!! :]]]] Nawkladalysmy do koszyka jakies pierniczki, jakies pieguski, nie wiadomo co, a nastepnie doszlysmy do wniosku ze po pierwsze chyba troche tego duzo a po drugie nie stac nas na wszystko. Wiec poodkladalysmy wszystko :P i zanioslysmy do kasy tylko dwa batoniki i duze opakowanie herbatnikow san holenderskich :] Batoniki od razu wpieprzylysmy a z herbatnikami chodzilysmy dluuuugo i w sumie to wcale juz nie bylysmy glodne. Po zmeczeniu polowy herbatnikow nie moglysmy juz na nie patrzec. Ale co my zrobimy z takimi herbatnikami, przeciez nie wezmiemy ich do domu? Wiec zmuszalysmy sie do jedzenia tych herbatnikow :P Jadlysmy, jadlysmy, jadlysmy, faza zdazyla calkiem z nas juz zejsc, tylko jeszcze zawieszalysmy sie rozmawiajac. Siedzialysmy na lawce w parku i sluchalysmy co mowi stara baba na lawce obok do gromady innych staruszkow. Mowila o tym ze w dzisiejszych czasach to dzieciom jest za dobrze! Co to wogole jest zeby dziecko grymasilo na jakies ubranie i mowilo ze tego nie zalozy! Jak ona [ta babcia] miala 12 lat to jak dostala jakies ubranie od mamy to byla wdzieczna i dziekowala!! A jedzenie? Tez grymasza, wybieraja to dobre to niedobre.. Za jej czasow jadlo sie bez szemrania to co bylo! I w tym klimacie :] Babcia okropnie darla morde wiec bylo dobrze slychac kazde slowo a nam zrobilo sie wesolo :P
Tak w ogole to po parku zaczela jezdzic policyjna suka a my spojrzaylsmy na siebie. Jechala tez pod stadionem i nawet jest szansa ze mogliby nas zauwazyc gdyby jechali tamtedy kiedy tam palilysmy. Ja pierdole .. Co to wogole ? Teraz ta policja to chyba jest wszedzie :/
Heh ale to ziolo to krotko teraz nas trzyma. Jak zaczynalam palic te cztery latka temu to bralo mnie na 3 godziny a czwarta godzine sie zawieszalam. Tym razem po dwoch godzinach czulam sie juz na tyle dobrze ze pogadalysmy jeszcze troche i rozeszlysmy sie do domow. Poza tym czulam wielka potrzebe posiedzenia przy komputerze :]]]
Tak ogolem : Hmmm dziwna byla ta faza. Tzn byloby na pewno fajniej gdyby nie padalo bo lwia czesc czasu przesiedzialysmy na tej klatowie. A mozna by robic tyle innych rzeczy. Ale tak nawiasem mowiac to z deka nudna opcja spalic sie i chodzic caly czas po dworze. Lepiej jest jak jest jakies urozmaicenie, np. siedzi sie na poczatku w domu, ma sie kamere video [hehe] albo idzie sie do zoo czy lunaparku, itd. A tak zeby sie spalic i nie miec co robic to zaczyna sie robic nudno. Takie rzeczy to mnie jaraly w podstawowce. :P
konkurs: DO KTOREGO MOMENTU PISALAM TO WYPRACOWANIE SPALONA [No tak juz na zejsciu wsumie] A KTORA CZESC DOPISALAM NASTEPNEGO DNIA??? ciekawe czy ktos sie skapnie :]
To co nastapilo kiedy przyszlam do domu .. wogole wole o tym nie pisac. Krzywa faza wkrecila mi sie w rozmowie z moim Kotkiem przez gg. Po pierwsze, mialam wtedy a takze dzien wczesniej napiecie przedmiesiaczkowe. Czyli ogolnie bardzo duze hustawki nastrojow i sklonnosc do defienia o byle co. Po drugie, dzien wczesniej robilam mu wymowki czemu nie moze przyjechac do mnie. Bo on nie moze bo w tym tygodniu szuka pracy, zalatwia szkole i zaczal mu sie kurs na prawo jazdy, a poza tym kiepsko z kasa a za tydzien dla odmiany ja mam examiny. A ja sie zaczelam wkurzac o to wszystko. TAki troche brak wyrozumialosci, cierpliwosci i czego tam jeszcze. Wiec teraz nie wiedzialam jaki bedzie klimat rozmowy skoro ostatnio byl taki sredni [chociaz w dobrych nastrojach sie zegnalismy]. Po trzecie, ziolo mi tak zrobilo ze koniecznie chcialam zeby on mowil mi same mile rzeczy i nie wiedzialam jak to zrobic bo on troche za wczoraj sie chyba wkurzyl i zaczelam schizowac, wogole przekrecil mi sie mozg chyba, jakies zacmienie umyslu, zaczelismy sie klocic, napisal mi pare takich defiacych na maksa rzeczy to bylo przerazajace, balam sie jak cholera, co sie dzieje ?? jebie sie !! czemu ?? jaaaaa !! jeszcze to ziolo ktore mi niby juz zeszlo ale z pewnoscia nie do konca, bosh to byla straszna rozmowa, zapytalam go czy zadzwoni wieczorem jak przyjdzie, on na to ze nie wie o ktorej przyjdzie bo idzie palic [ehh znowu..] ale pusci mi sygnal i tak dalej, ok, ok, papa
Czekalam do drugiej i nie dal znaku zycia :(
Nocne myslenie a takze rozmowy z ludzmi [Nic tak nie pociesza jak rozmowy z ludzmi przez net.. net jest dziwny.. mozna powiedziec duzo wiecej niz w realu.. czasami to dobrze.. czasami to zle.. zalezy z kim, co i jak] uswiadomily mi ze takimi defami na pewno nic nie naprawie a co najwyzej bardziej zepsuje.. Postanowilam nie dolowac sie tak bardzo. Wiem ze on jest za mna. Jesli sa takie emocje znaczy nie jestem mu obojetna.. wiec wystarczy przekrecic nastroj z powrotem na pozytywny i moze bedzie dobrze, czyz nie tak?
.. Wiec szlam spac smutna ale obudzilam sie wesola zwlaszcza ze snil mi sie .. Poza tym moje napiecie przedmiesiaczkowe poszlo sie jebac i od razu mi sie poprawilo !! KUrwahuj chce pigulke anty i niech te problemy z hormonami sie skoncza !! Jak bylam z moim ex to co miesiac malo ze soba nie zrywalismy, ja jestem pojebana!
[sroda] nie chce mi sie opisywac, bedzie troche o tym za chwile :]
____________
[czwartek]
Wlasnie sie obudzilam i naprawde czuje sie tak lekko :]]]] Ojaaa ..
Wczoraj caly dzien postanowilam byc happy. Bylam happy rano, po poludniu i wieczorem :P Wypilam dwa piwka w towarzystwie kumpla, potem troche potanczylam cieszac sie najnowszym oldskoolowym secikiem zripowanym z kasety owego kumpla, potem doczekalam sie pojawienia sie na necie mojego Kotka. Fajnie mi bylo nawet i myslalam ze wszystko odkrece co wykrecilam.
Rozmowa byla dziwna. On mial kiepski humor to bylo czuc na kilometr :/ Ja tryskajac moim optymizmem i starajac sie za wszelka cene owego optymizmu nie stracic, zaczelam radosnie przepraszac i obiecywac ze juz nie bede, ze to bylo napiecie przedmiesiaczkowe, to nie zalezalo ode mnie i po prostu sie na chwile zapomnialam, przepraszam, przepraszam, wynagrodze Ci to, obiecuje, nie gniewaj sie na mnie :] Pogadalismy troche i wydawalo mi sie na koncu ze juz jest lepiej, ale zawsze to tylko net, nigdy nic nie wiadomo. A on dlugo nie siedzial na tym necie bo poszedl palic. Kuuurcze niefajnie jakos mi sie zrobilo. Z jednej strony troche lepiej niz bylo wczesniej. Z drugiej strony, do piatku tylko 2 dni a ja nie wiem w koncu czy tam jechac czy nie, czy on mnie tam w ogole chce! TAki def. Zaczelam myslec o tej totalnej olewce z jego strony. Na poczatku troche wyluzowalam no bo i tak jest poprawa, ale im pozniej tym gorzej. Przychodzily mi do glowy coraz bardziej ponure scenariusze a caly optymizm diabli wzieli.
Kolo 23-24 mialam juz takiego defa ze siedzialam i nie wiedzialam za co sie wziac. Nawrzeszczalam przez gg na Kamikaze [soryyy stary, gupie emocje :]] poszlam sie polozyc i zamiast spac to ryczalam w poduszke bo juz nie wiedzialam co mam robic. Psuje mi sie zwiazek a mialo byc tak pieknie ! Czemu on taki jest ? co ja mam zrobic zeby bylo jak wczesniej? ojaaaaaaa jak mi bylo wtedy zle!! Jak ja dawno nie plakalam w ten sposob, juz nie pamietam, zeby mi bylo tak zle przez jakiegos faceta !! Wysylalam mu jakies rozpaczliwe smsy w stylu odezwij sie prosze potrzebuje Cie teraz, bylo mi wszystko jedno przeciez byl taki KOCHANY wczesniej, i niemozliwe zeby z dnia na dzien zupelnie mu przeszlo, przeciez musi byc jakis sposob zeby bylo wszystko jak te dwa dni temu! Przeciez nie moga glupie dwa dni napiecia przedokresowego czegos tak pieknego mi zjebac !!
W koncu jakos udalo mi sie zasnac :(
O 2:30 obudzil mnie sygnalek. Przestraszylam sie. Mialam taka ochote z nim rozmawiac ale to wtedy zanim zasnelam, a w chwili kiedy wyrwal mnie ze snu nie wiedzialam co mam robic. Zadzwonic? czy w koncu nie ? Co ja mu powiem? :/ Pomyslalam o tym smsie. Nie no jak juz napisalam takiego smsa to chociaz zadzwonie na koma i powiem mu dobranoc. Zobaczymy jaki bedzie przez telefon.
Przez telefon byl dziwny. Po pierwsze to z deka najebany. Wcale mi sie nie podoba takie codzienne wracanie o 2 w nocy :( wczesniej tak nie wracal, tylko normalnie, puszczal duzo sygnalkow itd. I ostatnio codziennie jakas najebka. Niefajnie :/ Hardcore hardcorem ale jakis umiar tez trzeba miec w tym.. zawsze taki niepokoj mnie ogarnia, nie lubie kiedy ktos tak wyraznie przesadza z uzywkami :( Spytal czy zadzwonie na domowy, byl jakis taki otwarty, zawsze ludzie sie robia tacy po alko :] czujac szanse na wyjasnienie sobie sprawy bez sciemniania zadzwonilam.
Rozmawialismy poltorej godziny i to byl baaardzo dobry pomysl.. tyle sobie wyjasnilismy ..
On jest taki skomplikowany bosh .. Wkrecil sobie jakies niefajne korby bo ja kiedys tam dawno mowilam ze juz nigdy nie bede schizowac, ale sie zeschizowalam [chyba kazdy ma prawo miec lepsze i gorsze dni?], wiec on uznal ze ja mowie jedno robie drugie i wogole to skoro go lubie to czemu mu schizuje, na pewno wogole go nie lubie.. Nie odzywal sie bo staral sie o tym nie myslec i tym ostatnim ostrym uzywkowaniem chodzilo tez zeby jakos tez wylaczyc te negatywne mysli.. I ze doszedl do wniosku ze jego zycie jest niepozytywne, szczegolnie zycie uczuciowe, bosh, niech on sobie nie wkreca takich jazd! mialam taka ochote go wziac i wybic mu z glowy te jego jazdy, zwlaszcza ze czasami to co on mowil to naprawde bylo juz tak wyolbrzymione z mojej jakiejs tam glupiej shizy po paleniu, ze nie moglam uwierzyc ze on to mowi powaznie! Jakies pol godziny takiej totalnej szczerosci przez telefon, mowilismy sobie co myslimy, lezalam w ciemnosciach na wznak na poscieli patrzac gdzies w sufit i bez konca sie tlumaczac i mowiac same najpozytywniejsze rzeczy, ze juz bedzie dobrze, ze ma sobie wybic z glowy te dziwne mysli, ze to zdarzylo sie raz a teraz znowu jestem ta dawna pozytywna doti, ze tak bardzo go lubie, walilam mu na maksa takie mile teksty ze chyba nie powiedzialabym tego wszystkiego w innej sytuacji, ale co mi tam, chwila szczerosci, z kazdym slowem robilo sie coraz cieplej i cieplej miedzy nami, kurcze, ta rozmowa byla mi tak bardzo potrzebna.. wogole nam ..
Pozniej chwilami rozmawialismy tez o czym innym :] O tym co tam u nas w ogole slychac bo ostatnio przez te schizy nie mielismy sobie kiedy tego opowiedziec, o piatku [On chce chce chce! Jak mi sie uda uzyskac od starszej ze 20 zl to jade tam do nich na impreze :]], troche gadania bzdur typu 'To jak bedziesz jechac do mnie to przywiez mi poltora litra niczego w pieciolitrowej plastikowej butelce i jeszcze pudelko pradu bo slyszalem ze ten z lodzi na dluzej wystarcza' :] , opowiadanie kawalow, nagle zaczelismy rozmawiac po angielsku bo on chcial mi udowodnic co to znaczy away i wzial slownik :] I takie tam .. im dluzej gadalismy tym bardziej czulam ze powracaja nasze klimaty rozmow, takie kochane, takie jak byly wczesniej, a schizy ida precz :] Ze to jest dawny moj Kotek ktoremu poprawila nastroj ta rozmowa co najmniej tak samo jak mnie, i ze jeszcze bedzie dobrze miedzy nami :] Zaczelismy flirtowac, nakrecac sie na siebie, gadki o seksie, pozniej znowu o tym co jest miedzy nami .. te tematy przeplataly sie tak powazne z niepowaznymi, czas plynal a my rozmawialismy dalej chociaz juz tak dlugo ale nie moglismy sie nagadac po prostu..
Uslyszalam najbardziej nietypowe wyznanie milosci w zyciu .. Nie pierwsze wyznanie jakie od niego uslyszalam ale chyba pierwsze tak doslowne odkad ze soba jestesmy :] Otoz on zawsze dotad mowil mi ze mnie 'lubi', takim tonem zebym ja nie miala watpliwosci ze on mnie kocha, tak jak mi to mowil wczesniej, tylko ze mi tego nie powie wprost. Teraz przy okazji rozmawiania o schizach sie jednak wydalo :] Zamotane na maksa cos w rodzaju 'Bo ja nie chce zeby tak miala kobieta ktora LUBIE, a raczej KOCHAM, bo ja cie KOCHAM, ale nie mowie ci ze cie KOCHAM, tylko ze cie LUBIE, bo ja cie nie KOCHAM, tylko cie LUBIE' :]]]]]]] Hheheh.. w sumie nie bardzo wiadomo o co chodzi ale ja wiem doskonale .. Oja i jeszcze to ze mnie kocha to takim niesmialym tonem, wogole ten jego glos ojaaaaaa :] Myslalam ze sie tam rozplyne i wsiakne w posciel :] Takie kochane rzeczy zaczelismy sobie mowic w ta sluchawke i coraz mniej bylo cisnien miedzy nami. Tylko coraz milej i cieplej i mialam taka straszna ochote go wtedy przytulic, ten telefon tak zajebiscie dobrze mi zrobil. Tak bardzo chcialam z nim pogadac. To tak oczyscilo atmosfere miedzy nami. Jeden telefon i tak pomogl :]
Rozmawialismy poltorej godziny. Spojrzalam w otwarte okno i ujrzalam tam juz calkowicie jasne szare niebo. Zrobilo sie calkiem widno w trakcie tej naszej rozmowy :] Skonczylismy gadac jakos po 4. Na koniec dawalismy sobie do telefonu slodkie buziaczki, przytulalam sie do tej sluchawki z gwiazdkami w oczach i cwierkalismy sobie same mile rzeczy i bylo juz tak totalnie jak wczesniej.. Nastepna godzine nie moglam spac ze szczescia tylko sie usmiechalam i lezalam i na okraglo przypominalam sobie co ciekawsze momenty z tej rozmowy :] Tak mi bylo dobrze ojaaaa :] I teraz tez mam taki zajebisty humor ze nie moge :]]
To znaczy troche niepokoje sie tym piatkiem jak to wyjdzie, czy namowie starsza itd, MUSZE ja namowic, nie wyobrazam sobie zebym miala tam nie pojechac, musze go zobaczyc, potem to jego czekaja dwie wizyty w lodz town, z ktorych kazda bedzie zajebcza, juz sa projekty :] Ale najwazniejsze ze sie tak pogodzilismy, ze juz jest dobrze miedzy nami, pozegnalismy sie w tak na maksa pozytywnych nastrojach ze chyba bardziej nie mozna :]] Jaaaaa.. ale jestem zakochana :]]
________________ |