14:51 / 23.07.2002 link komentarz (0) | A jednak porządek ma na mnie dziwny i niepokojący wpływ. Nie chce mi się seksu. Przyjemnie posiedzieć w obecności uprawiających seks osób lub naerotyzowanej atmosferze, ale poza tym mój umysł wpadł w tryb aseksualny. Może tylko na kilka dni, jak się czasem zdarza, a może skojarzenie pustych i wysprzątanych pokojów z klasztorem narzuca mi się za bardzo. Mam skłonności do ascezy tak samo jak do hedonizmu, a wybór którejś ze skrajności zależy w dużej mierze od cech otoczenia.
A w takich pomieszczeniach, jakie się zrobiły z trzech pokojów (komputerownia się jeszcze ostała, ale już niedługo,0) mam ochotę wyłącznie rozłożyć matę i siedzieć w zazen. To nie było zwykłe sprzątanie. To było wyrzucenie stąd więcej niż połowy rzeczy, z niektórymi meblami włącznie. Szok nadchodzi powoli, nowy wygląd przestrzeni dociera do mnie stopniowo. Przyzwyczaję się, ale ile czasu mi to zajmie?
Wczoraj Acheront pierwszy raz w życiu zrobił pranie. Zostało to wymuszone moim buntem, który wyraził się w zaprzestaniu prania jego rzeczy wobec wielomiesięcznego nie włączania się go w prace domowe. Uważnie oglądał metki na ubraniach i co jakiś czas stawał bezradnie wobec ubrania bez metki; ze zmarszczonym czołem wczytywał się w instrukcje napisane na proszku do prania i w końcu jakoś całość uruchomił. Pralka to idiotoodporny Bosch bez skomplikowanych programów.
Ubrania wyprały się wczoraj i leżą w pralce do dzisiaj, zapomniane i wilgotne. Ciekawe, czy sobie o nich przypomni, czy pozwoli na rozpoczecie procesów gnilnych. Odwołuję! Właśnie przyszedł i stwierdził, że dziś pranie rozwiesi i komputerownię posprząta. Bogowie, ratujcie. |