vincent // odwiedzony 50061 razy // [znowu_cyan nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (110 sztuk)
22:42 / 23.07.2002
link
komentarz (0)
Sprzątałem wnętrze jednej z szafek i znalazłem swoje stare zeszyty. Korzystam z mnóstwa zeszytów, nie piszę w nich od pierwszej strony, zapisuję w nich rzeczy zupełnie ze sobą nie związane - chaos, który się bardzo przyjemnie przegląda po jakimś czasie.

Jednym z rodzajów zapisków są wypisy z książek. Natrafiając na fragment, który sposobał mi się literacko lub zawierał interesującą myśl, wypisywałem go.

"Malarstwo jest podziwiane poprzez podobieństwo do rzeczy, których oryginału nie podziwiamy" - to Pascal. Ale przede wszystkim znalazłem stare wypiski z Witkacego. One były na którejś z moich dawnych stron, ale są tak soczyste, że z przyjemnością się nimi podzielę z czytelnikami nloga, którzy się jeszcze na nie nie natknęli.

"Każdy może tworzyć byle co i ma prawo być z tego zadowolonym, byle nie był w swojej pracy szczerym i znalazł kogoś, kto równie nieszczerze będzie to podziwiał". Przewidział, co się będzie działo na Internecie?

"Syndykat Wyrobu Ręcznego Paskudztwa". Hi, hi.

"Wasza Psychiczna Nieeuklidesowości..."

"Zużyte wszystko, słów miazga nie cieknie
I nie spowija grozy dawnych diabłów
Oni się korzą przed wyplutą pestką
Tybald się boi Kainów i Ablów
W uściskach stonóg zaklęta pantera
Jej centki świecą różowe i dumne
Przez trawę pełznie cudowna hetera
Miażdżąc swym brzuchem słowa zbyt rozumne..."

Witkacy ma piękną melodię wierszy. W tym jest idealny rytm. W połączeniu z psychodelicznymi, onirycznymi obrazami czyni to coś, co Tygrysy lubią najbardziej; a poza tym, on pisał bardzo mrocznie.

"Dla chorych diabłów, przewrotnych aniołów
Szpital wariatów, za którego próg
Nie przejdzie mędrzec ani książę liczb
Tam już na wieku oddać się czarnemu
Którego zrodziła góra ognista
i tam pozostać - biała jako glista
Pozostać wierną bóstwu nieznanemu
W przepięknej małpy uściskach się miotać
Słuchając ciszy międzygwiezdnych ech
Patrzeć na męki i krew czarną żłopać
W bebechy krwawe puszczać zimny śmiech
Kwiczeć z rozkoszy i rozkosz tę kopać
Aż póki nie przyjdzie ostateczny zdech".

I wyjaśnił, o co chodzi:

"Rozumie pani, chodzi o wyrażenie metafizycznej dziwności istnienia w konstrukcjach czysto formalnych bezpośrednio przez samą harmonię barw, ujętych w pewne kompozycje".

Dziwiło mnie zawsze, że wśród mrocznych subkultur nie spotkałem nikogo głęboko zafascynowanego twórczością Witkacego. Po prawdzie, ciężko było trafić na kogokolwiek zafascynowanego czyjąkolwiek twórczością, chyba że Crowleya i mu podobnych. A literacko, Crowley wcale nie pisał ładnie. I bynajmniej nie dlatego, że poruszał hermetyczne i magiczne tematy, nie wymienia się go w zestawieniach kanonów klasyki. Entuzjazm spowodowany treścią czyichś słów należy oddzielać od oceny ich formy.