13:49 / 14.08.2002 link komentarz (3) | Zdechlej rozyczki nie otrzymalam. Zaplusowal.
Bylo bardzo sympatycznie, nie pamietam kiedy ostatnio tak dobrze sie bawilam. Gosc jest na poziomie, nie rozumiem jak moglam go kiedys przeoczyc na uczelni.
Za to do siebie mam pare uwag.
Planowalam byc dama, z tych co to sluchaja z uwaga, nie czepiaja sie zlosliwie, nie nabijaja z rozmowcy i WOGOLE.
Roli dlugo nie uciagnelam, bylo za fajnie, zeby marnowac wieczor - szybko zaczelam sie zachowywac jak MOI (czyli robilam to, czego damy nie robia, patrz wyzej,0).
Nie powinnam byla:
- mowic mu jak glupio wyglada z kwiatkiem z garsci
- odpowiadac na pytanie, czy i dlaczego kobiety udaja orgazm (po co pytal? chcial, to sie dowiedzial!,0)
- rzucac tematu "twoj najbardziej romantyczny gest w zyciu" a potem wysmiewac z platkow roz na lozku
- itp. moge wymieniac przez godzine.
Ale nic. Hicior wieczoru mial miejsce wczesniej.
Stoje sobie w umowionym miejscu i czekam na niego, troszke sie spoznil. Widze go na horyzoncie, biegnie po zatloczonym chodniku w moja strone. Patrze, usmiecham sie. I NAGLE w blizszy kadr wkracza mi rodzinka: moj Eks, jego zona i synek. Widza mnie.
Czas na moment stanal w miejscu. Eks ma w oczach zazenowanie i jakas radosc, zona zimna wscieklosc, tylko maly i My Date na horyzoncie wyluzowani. Moja mina tez musi byc niekiepska, bo jednoczesnie chce mi sie smiac, serce mieknie na widok Eksa i zastanawiam sie czy oberwe torebka od zony.
Czas rusza z kopyta. Oni przechodza, My Date dobiega, koniec sceny.
|