11:24 / 21.08.2002 link komentarz (0) | (...,0) Drożdż pierwszy raz od kilku miesięcy tak naprawdę był obecny w swym biurze, nie tylko ciałem ale i duszą i co najważniejsze umysłem także. Od momentu w którym klucz przemówił w zamku, od momentu w którym zimna klamka ugieła się pod jego dotykiem, od chwili w której ustąpiły dzwi, dajac mozliwosc stechniałemu powietrzu na wyrwanie się z smiertelnego uscisku jakim je otaczało pomieszczenie, Drożdż nie mógł wyrwac się ze zdumienia, powoli rozumiał ze jakims dziwnym sposobem, niewyjasnioną siłą kierowany od dłurzszego czasu nie widział masy spraw które niczym białe zjawy pod postacia najrózniejszch papierków lądowały na jego biurku, potem dywanie a na koncu walały się po całym pomieszczeniu. Pełen zdumienia zrózumiał ze to hwilowe dla niego zauroczenie piekna kobieta nie było wcale takie chwilowe, na poczatku zmartwiony zastałą sytuacją , miał chec wybiec z krzykiem.
Po pół godzinnej analizie ostatnich miesiecy swego życia, jego młodym ciałem i tważą starca, porysowana nie tyle biegnącym czsem, co róznorakimi troskami o innych, wstrzasnoł nagły wybuch, niczym poterzna erupcja wulkanu, smiech był tak niesamowity że aż Wdowa Kowalska zatrzymała się pod drzwiami jego biura, a w jej głowie przebiegła myśl ’’Biedactwo, taki młody, dobroduszny człowiek a oszalał przez takie stare babsko, biedactwo’’.
Tak Drożdż znowu przejrzał spojrzał troche dalej niż sięgał jego nos, zacz porządkować papierki a potem, a co potem zrobił to nawet ja nie wiem, bo tak naprawdę dopiero zaczął układać papierki..............
|