ziu // odwiedzony 9110 razy // [nlog_dog szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (61 sztuk)
13:44 / 26.08.2002
link
komentarz (0)
Obudzilam sie rano i jest mi niefajnie bo zaraz bede musiala przepisywac nie wiadomo ile tekstow, bo to jedyna droga zeby zdobyc kase na weekend i pozniej w calosci ja przejebac na dragsy, piwo i wjazdy na imprezy :p

W piatek od rana przejechalismy sie z marcinkiem na jego dzialke i zrobilismy sobie tam grilla. Wypilismy po polowie lipy z miodem i mielismy tez pol cwiartki spirytusu, ktory jak sie okazalo calkiem niezle smakuje z oranzada, zagryzany kielbaskami z grilla :] Do tego oldskoole z wiezy i czeste polewanie sie woda z weza ogrodowego w celu ochlodzenia. A takze robotnicy budujacy domek naprzeciwko, podchodzacy i rozmawiajacy ze mna :P

Jak sie mozna by spodziewac niezle sie najebkalismy :] Skakalismy po calej dzialce nakrecajac sie na wieczorna impre a potem musielismy wracac i bardzo kiepsko nam szlo, noga za noga, w okropnym upale, ale w koncu sie udalo dowlec jakos do autobusu :] W tym autobusie hmmmmm 3malismy sie za rece .. nje rozoomiem do konca, ale nie mialam nic przeciffko.

Przylecialam do domu, zmusilam sie do zjedzenia jakiegos tam obiadu, a potem od razu poszlam sie malowac. Zeby mi sie lepiej malowalo, wylizalam 3 puste tytki po proszku ktore zostaly z zeszlego tygodnia. I nie powiem ale po jakis parunastu minutach juz nie bylam taka pijana jak wczesniej, a jak wychodzilam z domu to juz bylam taka nakrecona ze bardziej nie trzeba :] Na przystanku chodzilam tam i z powrotem i nie moglam sie powstrzymac i juz bylo mi tak dobrze, ta znajoma lekkosc calego ciala i uczucie posiadanej mocy ooo ja tak to lubie to jest to :]

Przyjechal marcinek tramwajem, dosiadlam sie do niego i pojechalismy na pabianicka, gdzie jego znajomi w jakiejs malej miejscowce mieli grac drumy. Na miejscu zastalismy doslownie zero klimatycznych ludzi a takze zero muzyki bo nie bylo podobno dla kogo grac. Ale w koncu zaczeli. Wypilismy sobie pifko z marcinkiem [Dzisiaj tak dokladnie jak nigdy musielismy zbierac grosik do grosika bo z kasa i ja i on stalismy baardzo cienko] a potem ja juz nie moglam i ruszylam w tany na pustej sali :]

Siedzielismy tam do jakiejs 22. Nawet sie troche wyskakalam :] Im pozniej tym byla lepsza muza. Potem na parkiet dolaczyli tez inni. Z niektorych byla niezla polewka :] ale inni bylo widac ze wiedza o co chodzi. Zreszta zaraz dojechala reszta radogoszcza czyli full znajomych, i juz byl maksior :]

Godzina zero wybila moze o jakiejs 21:30 - ojaa jak bezmyslnie bo tak strasznie wczesnie. Ale my juz bylismy nakreceni na faze i wcale nie zauwazylismy ze tak naprawde to noc sie dopiero zaczyna. I poszlismy i wyzarlismy cala polowke od razu, bo tak mi sie sypnelo. Posiedzielismy troche i pogadalismy ze znajomymi a jak zaczelo sie wkrecac to ruszylismy juz do entropii bo nie chcialo nam sie tu siedziec. Bo juz czekaly na nas oldskoole :]]

Co do entropii to poteznie odjebalismy bo nie wiedzielismy gdzie to jest. To bylo bardzo blisko, najwyzej 3 przystanki pieszo, z czego my 2 przystanki przeszlismy, jeszcze po drodze ratujac jakiegos skwaranego kolesia lezacego w poprzek chodnika i ledwo kontaktujacego co sie do niego mowi :] A potem .. wsiedlismy w tramwaj i pojechalismy prawie do poczatku wolczanskiej zeby stamtad isc 170 numerow w gore i szukac tej calej entropii. Ale se wycieczke zrobilismy. Ale za to jak dobrze nam sie szlo! Nic dziwnego :]]]]]

No wiec bylismy nareszcie na miejscu. Miejscowka bardzo fajna, duzo miejsca, klub zrobiony na dwoch pietrach starej fabryki. Lodz techniczna wita. Bedzie tam jeszcze niejedna zajebista impreza jak sie domyslam. Ale ta biba sama w sobie nie byla zbyt szczegoolna. Mjuzik jakis nudziarsko smetny, naglosnienie do dupy, ludzi tez nie za duzo, a ci co przyszli to nikogo znajomego. No moze pare osob, np damian, moj maly fajny znajomy michal [tym razem na fresza, nad czym ubolewal] i paru znanych z widzenia. Tak naprawde to gdybym miala troche wiecej kasy to poszlabym na jungle do cube'a a nie do tej entropii. Ale 7 zl roznicy to nie byle co :]

Zreszta slyszalam pozniej ze w cube bylo 100 osob i ze wogole niewypal. Niewiem dlaczego tak .. Gdzie oni wszyscy poszli? Ci co tydzien temu bawili sie w cube i na sonikach i obie impry byly pelne. W domach pozostawali czy co? :/

Pewien_dj tez sie pojawil :] Oczywiscie pojawilo sie pare wkretow jakis milych slowek czy lypania na siebie z tym swoim usmiechem :p Ale nie bylo takiego ostrego ataku jak wtedy w cube, i nawet chyba dobrze. Sorawka ale niemam ochoty na cos takiego. Pomarzyc zawsze mozna ale po co przenosic to do realu? Wiec oprocz kilku rozmow i lykow piwa nic niebylo. Ale fajny klimat znac sie z kims takim heh. Nawet mial pare plyt przy sobie i na poczatku sciemnial ze bedzie gral ale ta impra okazala sie na tyle beznadziejna ze najwyrazniej nie chcial znizac sie do takiego poziomu i przygrywac w takim towarzystwie wiec sobie darowal.

Naprawde nieszczegolna byla ta muza, jak tylko zaczynalo byc fajnie to nastepny dj wchodzil i totalnie kaszanil. Moze pare godzin bylo konkretnych a reszta to wielka kicha typu jump upy [kto to jeszcze gra?? totalny badziew]. Cala najlepsza faza zeszla nam na siedzeniu w barze i narzekaniu na mjuzik. Dobrze ze potem bylo troche okazji do poskakania.

Kolo drugiej juz zaczelismy miec ostry zjazd wiec i tak bysmy nie dali rady nawet gdyby pewien_dj jednak gral. Szczegolnie ja jakos ostro odczulam to zejscie. Wszystko zaczelo byc takie niefajne. Do tanca jescze moglam sie zmuszac ale nie bylo euforii a potem nie bylo juz tez ochoty a na samym koncu balam sie podskoczyc zeby nie zrobil mi sie skurcz a moje nozki zaczely znowu przypominac dwa ladunki wybuchowe ktore moga sprawic niemila niespodzianke jesli nie bedzie sie dostatecznie ostroznym.

Gdzies po trzeciej bylam juz tak poteznie zjebana ze stracilam ochote do rozmowy, wszystkiego. A tak fajnie bylo wczesniej :( Marcinek troche dluzej pozyl ode mnie ale pozniej i jego to trafilo. Siedzielismy i patrzylismy przed siebie i nikt nie mial pomyslu na nic madrego do powiedzenia.

Wyszlismy na dwor jakos przed piata. Pewien_dj tez wtedy wychodzil akurat ale nie szlismy razem, bo on jeszcze zatrzymal sie po cos, a nam sie nie chcialo na niego czekac. I dobrze, bo jeszcze bym sie zeschizowala albo cos. Ale na dworze bylo zajebiscie. Od razu poczulam sie lepiej. Bylo tak cieplo i milo i na ulicach bylo totalnie pusto, szlismy srodkiem jezdni w centrum miasta a dookola byla tylko cisza i nadal bylo ciemno i wogole taki wyyyypas ze jak doszlismy na przystanek to ja narzekalam bo tak mi sie dobrze szlo i chcialam jeszcze.

Tranwajn przyjechal i przejechalismy do limanki a potem przystanek dalej wysiedlismy i jednak urzadzilismy sobie jeszcze spacer bo ja nie chcialam wracac do domu a marcinek sam to wymyslil.. hmm on chyba naprawde mnei lubi :] Doszlismy do przystanku 81/87 ktory wcale nie byl tak blisko ale fajnie sie szlo :] i tam po krootkim czekaniu na mooj autobus pozegnalismy sie buziaczkiem a potem tak spontanicznie przytulilismy do siebie .. i to bylo takie ojaaa na maksa kochane ze pozniej cala droge wracalam z usmiechem :]

Chyba caly najgorszy zjazd przesiedzialam na imprezie bo jak przyszlam do domu to od razu udalo mi sie zasnac i to bylo zajebiste :] Oczywiscie mialam jakas tam goraczke, wszystko dookola mi jebalo prochem, nie moglam jesc i takie tam. Ale to bylo nic w porownaniu z moimi innymi zjazdami. Czysta przyjemnosc :] Nawpierdalalam sie tez witaminy c, nie wiem moze ona tez miala jakis wplyw na moje samopoczucie ktore bylo naprawde niezle.

Co do tej impry to byla srednia i czuje taki maksymalny niedosyt z niewyskakania. I chce juz nastepny tydzien, zeby to sobie odbic. Coz, nie kazda biba jest zajebista. Moze nastepna bedzie lepsza :]

W sobote posiedzialam sobie troche przy komputerze a potem moja starsza pojechala do miasta na spotkanie, a ja jakos sie wyszykowalam i pojechalam na radogoszcz do zezwalowanego marcinka bo co bede sama w domu siedziec. Hehe marcinka dopiero na drugi dzien dopadlo prawdziwe zejscie, ktore ja mialam juz w wiekszosci za soba :] ale jakos dalismy rade nie zginac w swoim towarzystwie :]

Najpierw mielismy wielka misje czyli chodzilismy w nieskonczonosc po osce, odwiedzajac wszystkich znajomych i pytajac sie ich o pieniadze. Niektorzy dawali jakies drobniaki, inni niestety nic nie mieli. Tak prawde mowiac to wiekszosc nic nie miala :] Hha taka jest prawda kazdy przejebal wczoraj wszystko i teraz musieli biedowac. Ale my sie nie poddawalismy. Mialam taka ochote na lipe z miodem bo wiedzialam ze to nas uratuje, tak jak juz 3 razy sie to zdarzylo :]]

I co/ i sie udalo!!!!! :]]]]]]] Niewiem jak ale uzbieralismy 5,70 i ruszylismy jak huragan do zabki kupowac lipe. Ojaa ale satysfakcja normalnie szlismy tam pozniej z ta butelka z takimi usmiechami ze oja :D Az sie obudzilismy z tej radosci hehe. Tak wogole to lipa z miodem jest wynalazkiem znanym na calym radogoszczu a gdzie indziej jakos go nie ma, np u mnie na osce nie ma :( No, bo u mnie na osce to nic nie ma.

Usiedlismy sobie przy stoliku szachowym i popijalismy i rozmawialismy na powazne tematy bo chodzi o to ze starsza ostatnio marcinkowi robi straszne dymy i wyklady o to ze sie nie uczy, a wiadomo ze takie przemowy tylko czlowieka niepotrzebnie stresuja i sprawiaja ze nigdy nie zacznie sie uczyc bo zawsze bedzie spierdalal na dwor zeby tylko nie slyszec trucia starszej.

Jak sie troche podkrecilismy ta lipa to zmienilismy miejscowke. Przy takiej piaskownicy znalezlismy full znajomych ktorzy tez mieli jakies piwa i oczywiscie lipe :] Jak skonczyla sie ta lipa to poszlismy pod zabke po dwie nastepne lipy. Ogolnie mozna uznac ze po moze godzinie - dwoch siedzenia tam bylismy juz tacy najebkani, jak dawno mi sie nie zdarzylo :] a poza tym zapomnialam o tym ze dzisiaj mialam jakikolwiek zjazd hehe minelo jak reka odjal. A ci kolesie to tez wyjebkani. Ze tez musze w celu takich melanzy jezdzic az na daleki radogoszcz a u mnie nie ma takich ekip co by sie krecily pily palily i rozmawialy o imprezach :]

Ej nic nie rozumiem bo po pijaku znowu wziela mnie ochota na lepienie sie do marcinka a on oczywiscie nie mial nic przeciwko i siedzielismy tam i trzymalismy sie za raczki i to bylo fajne. Ja to juz calkiem nie wiem czego chce. Ale tak mi milo bylo wtedy :] Przy stoliku z zajebistymi ludzmi i zajebistym kolega/moze cos wiecej, wszyscy zmelanzowani i radosni. Zawsze tak chcialam :]

Odprowadzil mnie do nocnego czyli czekal nas spacer przez cala oske. Wogole pozniej wsiadl ze mna i odwiozl mnie do chaty. Kurcze ten koles naprawde tyle dla mnie robi :]
Szlismy sobie i szlismy tacy objeci i przyjemnie najebkani :] A jak siedzielismy na przystanku to zaczelismy sie calowac.

Powiedzialam ze niewiem czy to jest taki dobry pomysl. Troche o tym pogadalismy. Cholera! Ja nie chcialam zadnych nowych zwiazkow bo bylo mi dobrze tak jak bylo. Duzo perspektyw, luz, zero zobowiazan wobec kogokolwiek. Poza tym nie wiem czy chce jego. Czasami mi sie wydaje ze on sie na mojego faceta nie nadaje. Brakuje elektrycznosci w powietrzu. Jest sympatia ale nie ma iskry. A z drugiej strony nigdy nie znalam zajebistszego kolesia od niego. Wszyscy faceci to swinie, a on nie. W dodatku lubi taki mjuzik, lubi bawic sie na imprezach i dragowac. I ma zajebiste towarzystwo ktore juz mnie zna i lubi. No czego chciec wiecej.
Nie chce go zranic, bo strasznie go lubie. Boje sie ze mi sie odwidzi i nie bede mogla na niego patrzec i strace takiego zajebistego kumpla.

Ale jak bylam najepkana wcale o tym niemyslalam. Kleilismy sie do siebie na maksa a jak przyjechalismy do mnie i poszlismy z psami na wieczorny spacer [taki mega wieczorny bo juz bylo kolo dwunastej :P] to usiedlismy na lawce i zaczelismy sie obmacywac i wogole cos w nas wstapilo. Wrocilismy na gore i o maly wlos sie nie kochalismy. Ponioslo nas na maksa :]

Heh jak to pisze znowu mam te swoje mieszane uczucia. A wtedy to bylo dla mnie takie kochane, wogole ta jego obecnosc. Nic wiecej nie chcialam jak tylko sie do niego przytulic.

Poszedl a ja bylam taka najebkana ze po pol godziny rozmowy na necie z kims tam padlam na lozko w ubraniu i zasnelam. Obudzilam sie kolo czwartej, przebralam w pizame, wyciagnelam posciel i spalam do dziesiatej.

Rano naprawde mialam w glowie niezla lamiglowke. Co ja w sumie zrobilam. Czy to nie jest poczatek konca tej naszej przyjazni. Przeciez wiadomo jak takie rzeczy szybko sie psuja. Inna sprawa ze cos takiego niedopowiedzianego zawsze miedzy nami bylo. Jak facet i kobieta spedzaja tyle czasu ze soba to niemozliwe zeby nie bylo miedzy nimi totalnie niczego poza kolezenstwem. Trudno opisac te uklady miedzy nami. W sumie nigdy dotad czegos takiego nie mialam.
Rebus na maksa. On przyszedl, pogadalismy sobie. Nie wiem czego chce. Do niczego nie doszlismy. Nie chce podejmowac zadnej decyzji, ani na tak, ani na nie. Jak na razie pozostalismy hmm mozna to nazwac przyjaciolmi, ale siedzielismy pozniej objeci na lawce przed blokiem i pilismy pifko. Tak w sumie lubie. Nie ma nacisku, nie ma schiz, nie trzeba podejmowac natychmiast zadnej decyzji. Lubimy sie i jusz :]

Heh tak jak to teraz pisze to przyszlo mi do glowy ze moze jest tak jak mowil mi kiedys znajomy. Ze ja potrzebuje takiego faceta ktorego nigdy nie bede pewna i o ktorego zawsze bede musiala sie schizowac, bo wtedy zawsze bedzie mi na nim zalezalo. Jak jestem kogos pewna i czuje ze juz wygralam to nie jest dla mnie interesujace. No i wlasnie kurcze cos takiego mam teraz. A moze sie myle.

Co do pewnego_dja, jest glupi i mnie wkurwil. Casanova jebany. Niech sobie zarywa glupie dupy ktore poleca na niego od razu a ode mnie odpiepszy bo tylko mnie denerwuje. Albo najlepiej nic juz niemowi tylko gra oldsy na imprezach. To mi wystarczy. Znowu uwazam ze jest plakiem.

Tak czy owak dzisiaj musze troche kasy zdobyc przepisywaniem glupich ksiazek o zarzadzaniu, zeby miec na weekend. Taki dzien sie wlasnie zapowiada. Z marcinkiem zobaczymy, bo zdanie zmienia mi sie 10 razy dziennie. A tak wogole to fajnie jest, nie mam zadnych zmartwien i wszystko mi sie super uklada i ziuuuuuuu :]]]]]]]]]]]

____________