00:18 / 31.08.2002 link komentarz (0) | To był dobry dzień. Niespodziewany sukces w pracy, popołudnie spędzone na wydawaniu pieniędzy na ważny strój na ważne wydarzenie, posiłek i piwo z rozmówcą z takich, którzy przy stoliku w Spiżu proponują nagle zaczerpnięcie oddechu z wyobrażeniem, że ledwo się narodziłem i że wciągam swój pierwszy oddech... Ta rozmowa zostawiła po sobie wiele myśli, ale sen i noc muszą je przeselekcjonować. W domu Acheront czekał na mnie z różą, wykąpałem się w pianie przy dźwiękach Current 93 i... teraz czekam, aż skończy oglądać jeden z odcinków Star Treka, ale mam jeszcze dziś nadzieję na dobry seks.
Właśnie mi każe wyciąć kawałek o Star Treku i nie robić z siebie wariata. Nie robię. Doskonale rozumiem potrzebę obejrzenia do końca odcinka i sam miewam podobne reakcje, jeśli chodzi o dokończenie czytania poczty ze szczególnie interesujących mnie list dyskusyjnych, wymienienie których nie postawiłoby mnie w lepszym świetle niż Star Trek, obserwuję bowiem listy dominikańskie, szlacheckie, feministyczne, a nawet bibliotekarzy polskich.
Na życzenie Acheronta: Wpis powyższy został dokonany pod pewnym wpływem alkoholu (jedno duże i trzy małe piwa,0) i należy wziąć to pod uwag przy wyciąganiu zeń jakichkolwiek dalekosiężnych wniosków. |