1998 // odwiedzony 13202 razy // [technics1200 szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (49 sztuk)
14:13 / 06.11.2003
link
komentarz (1)
Już po wszystkim. Dziś mnie rozfastrygowali i dali blogosławieństwo na drogę. Mogę zacząć zbierać siły na zrobienie tego samego po lewej stronie. O matko.

Kupiłam sobie płaszcz. Jestem szczęśliwa - wciąż rozmiar 36 :,0)

23:45 / 30.10.2003
link
komentarz (3)
I słusznie się bałam. Półtorej godziny dłutowania zatrzymanej ósemki...(czyli takiej, że część tkwiła w kości i trzeba było wiercić, piłować i łamać po kawałku, żeby ją wyciągnąć,0). Oni na zielono, w czepkach i maseczkach, ja cała przykryta sterylnymi chustami (łącznie z nogami i głową,0). Spociłam się jak mysz, pan i pani doktor również, łzy mi płynęły po policzkach (nerwy, zmęczenie, strach,0). Dla nich, i dla przyglądających się studentów, to był ciekawy przypadek.
Jak na razie granice bólu, strachu i stresu fizycznego mam tutaj.

W ogóle nie wspomninam o tym, że obie prawe ósemki mi usunęli, bo z tą górną to było po prostu śmieszne, ledwie mnie połaskotało, nic więcej.

Za tydzień zdjęcie szwów. Też opowiem, jak było. Na razie boli mnie ucho, podniebienie, wszystkie kości czaszki, mam lekką gorączkę i biorę antybiotyk i jakieś straszne środki p.ból. Jest mi źle.

(Ósemka była zdrowa, ale groziła śmiercią lub kalectwem, bo jak wiadomo ósemki wywierają ucisk na serce i w Stanach na przykład, to je usuwają, o tak o!,0)

No, ale dostałam kwiatki, takie delikatne sorry za wczoraj. No! Żeby mi to było ostatni raz.

22:04 / 23.10.2003
link
komentarz (0)
Zalałam sobie klawiaturę barszczem czerwonym.

Nie czyta się przy jedzeniu.

Cholera.

08:20 / 20.10.2003
link
komentarz (1)
Poniedzialek rano. Wygladam jak Mongoł. Oczy spuchnięte i tak dalej. Wyrzuty sumienia po wczorajszym.
Byle do piątku...

00:13 / 20.10.2003
link
komentarz (1)
Najstarsi górale nie pamiętają tak wrednego weekendu. To był kolejny z tych ostatnich (swoją drogą – to już mam dość...,0) i w całości poświęcony pracy, poważnym rozmowom i nerwom związanym z jednym i drugim. Epizodzik relaksujący też był jakiś taki niedorobiony.
Mam żal do losu za bieg zdarzeń. I do siebie, za to że nie zapanowałam nad sobą. I w ogóle do dupy taki weekend. Chce mi się teraz odpocząć.

Może faktycznie powinnam zażywać tamte substancje chemiczne.

Tym czasem wybił poniedziałek, Adriano kończy 27 lat, za chwilę trzeba będzie wstać do pracy i tak dalej.

Marudzę. Wolno mi. Tutaj przynajmniej nie zatruwam wątroby innym.

21:47 / 14.10.2003
link
komentarz (0)
Jeżeli chodzi o pracę, to dopadł mnie galopujący pesymizm i potworne czarnowidztwo. Włączył mi się eskapizm, najchętniej zwiałabym na wagary.
Póki co 'Gazeta Praca'...

Dla równowagi - życie osobiste widzę w dość jasnych barwach. Chyba do czegoś dojrzałam.

21:45 / 13.10.2003
link
komentarz (0)
Szkoda, że jej nie ma – napisałaby mi pracę o orfickiej koncepcji człowieka. Na pewno by napisała. W końcu była na filozofii, tak? I nie tylko tam, z resztą. Dla niej to by był jeden, całkiem może przyjemny wieczór, a dla mnie strata czasu – postaram się żeby była jak najmniejsza.
Mam nadzieję, że to nie prawda, że oni tam wszystko widzą, co się tutaj dzieje. Nie do zniesienia byłaby myśl o permanentnej inwigilacji. Jakoś tak głupio, żeby czytała notkę o sobie. I wcale nie na „wszelki wypadek” napiszę, że tęsknię potwornie za naszymi rozmowami, wyjazdami, wypadami do kina. Naprawdę tęsknię.
Jeszcze długo ilość lat bez niej nie zrównoważy liczby lat z nią. A potem może się ktoś podobny pojawi, bo póki co wolne jest to miejsce.
Kolejne moje imieniny, kolejna rocznica.

00:23 / 13.10.2003
link
komentarz (3)
Znajomy się żeni.
- Masz pewność, że to właśnie TA?
- Nie mam.
- ???
- No ale nie mam też pewności, że spotkam jeszcze kiedykolwiek dziewczynę fajniejszą od niej, tak?

Nie wiem.

09:38 / 11.10.2003
link
komentarz (0)
My z tych nie zrobimy fizjologów, ale i tamci nie zrobią z nas filozofów.
Język obcy – zgoda. Przedmiot kierunkowy – zgoda. Filozofia – po chuj? Przepraszam, ale to dlatego, że jest sobota, a ja musze jechać do czytelni po to, żeby przygotować jakiś dupny referat o orfickiej koncepcji człowieka. No luuudzie!
Płaszcz i buty to sobie chyba przez Internet zamówię.

Co się dzieje?
(a,0) zła organizacja czasu
(b,0) pracoholizm/przerośnięta ambicja
(c,0) przejściowy nawał pracy
(d,0) praca nie dla mnie, czas szukać nowej
(e,0) normalka, czas przywyknąć


...a tymczasem:
Paranoja w tych wypożyczalnio - czytelniach. Wczoraj nie dostałam jednej z książek, bo jest dostępna wyłącznie w czytelni. Dziś też jej nie dostałam, bo jej nie ma w księgozbiorze podręcznym, tylko takim w piwnicy, a ten z kolei jest dostępny tylko wtedy, kiedy jest czynna wypożyczalnia, czyli w dni powszednie do 16-tej.
Chce mi się powiedzieć "kurwa mać".


...jeszcze coś:
I znów kolejny ostatni weekend.

10:45 / 09.10.2003
link
komentarz (2)
"Za dwa lata przestaną się liczyć układy, a zacznie znajomość angielskiego" - oby Stupo miał rację.
Bo głupio tak, żeby promotor wybierał temat pod kątem stopnia zaziomalenia z członkami potencjalnej komisji.

Dziś i jutro dni urlopowe, bo muszę nadrobić zaległości w lekturze. Stos artykulów ma chyba ze 25 cm. I jakoś tak w ogóle zachciało mi się pójść na urlop :,0)


08:15 / 30.09.2003
link
komentarz (0)
Od wczoraj mam rodzinę w Ameryce. A za tydzień przyjeżdża do mnie mój sztuczny, ale kochany brat. Może wezmę urlop na tę okoliczność. A na nogach mam skarpetki Huberta albo Ksawerego, nie pamiętam, który sobie je znaczył żółtą nitką :,0)
Otępienie lekko mija. Dlatego chodzi mi już po głowie dezercja przed dzisiejszym lekarzem. W życiu nie zaliczyłam tylu lekarzy, co przez ostatnie dwa tygodnie. Styka.

21:20 / 29.09.2003
link
komentarz (0)
Weekend męczący. Kogo? Właśnie...
No nic, jakoś się mobilizować trzeba. Tutaj wszystkie chwyty dozwolone, tak?

Skąd wiadomo, że problem stanowi to, co nieuświadomione, skoro to jest (do cholery,0) przecież nieuświadomione? Zdecydowanie opowiadam się po stronie szkiełka i oka.
Pierdu-pierdu. Ja wiem w czym rzecz, ale choćby przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów, i choćby nie wiem, jak się wytężał, to ja i tak nie powiem, jaki to ciężar.

14:46 / 27.09.2003
link
komentarz (0)
Co robić? Wdychać jod nad morzem? Zraszać się solanką spacerując wokół tężni? Do wód pojechać? Głowę odciąć – to chyba jedyne wyjście.
Jednak wzięłam środek farmakologiczny, bo już za bardzo mną trzęsą te nierozwiązane nieuświadomione konflikty wewnętrzne.

14:18 / 27.09.2003
link
komentarz (0)
Zawsze jest dużo pracy i mało czasu. Nigdy, kurwa, odwrotnie. To raz. Dwa – do płaczu, wściekłości lub do załamania rąk doprowadzają mnie totalne pierdoły. Nie wiem co się dzieje, czuję się jak w permanentnym PMS’ie. Trzy – nie byłam na wakacjach, i właśnie do mnie dotarło, że to źle bardzo.
Potrzebuję silnej ręki bo zaczynam się rozklejać.

18:27 / 25.09.2003
link
komentarz (0)
- Wszystko w porządku? Dawno się nie widziałyśmy (tu zdrobniała forma mojego imienia,0), ale tak źle to chyba jeszcze nigdy nie wyglądałaś. Dobrze się czujesz? Robiłaś sobie morfologię, OB? Masz jakieś problemy?

Na zebraniu popłakałam się ze śmiechu, gdy profesor opowiadał nam jak to się przymierzał do mównicy i okazało się, że jest zbyt mikrego wzrostu i potrzebuje stołeczka. Oczywiście całym stadem polecieliśmy potem na wykład.
Wyczołgałam się przed końcem i pojechałam do domu.

Być może jest wizja mojej zawodowej przyszłości. Ale na razie cicho sza.


17:48 / 24.09.2003
link
komentarz (1)
Mam wrażenie, że to tylko nerwica wegetatywna. Ale musimy się upewnić czy nie jest to problem bardziej skomplikowany - Recepta, skierowanie na badania. Do widzenia.

Nerwica. Zamiast zareagować jakąś chandrą czy nawet lekką depresją, to mój organizm nawala całkiem fizycznie.
Nie wyobrażam sobie, w jaki sposób substancja chemiczna, która powoduje upośledzenie sprawności psychofizycznej może być lekarstwem. Poza tym piszą w ulotce o takich działaniach niepożądanych, że chyba nie powinnam tego brać.

Jakieś trupie cienie mam pod oczami. Dziwnie wyglądam i dziwnie się czuję.
Co tam cosinus, zdrowie najważniejsze!. I miał Adaś racje...

18:10 / 23.09.2003
link
komentarz (0)
W pracy wesoło ostatnio. Ścierają się ze sobą dwie racje więc jest sporo zamieszania. Pani Jadzia doczekała się drugiego imienia (Trufla, ładnie,0), ale sama nie jest lepsza, bo na jednego z nowych mówi ostatnio Błąd Logiczny. Jest fajnie. Zaprawdę powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta.
Podopieczni (na pierwszy rzut oka!?!,0) wydają się sympatyczni. Pierwsze koty i stresy za płoty. Już jest dobrze.

22:49 / 21.09.2003
link
komentarz (1)
Dziwnie się czuję. Przytłoczona? Coś w ten deseń.

A poza tym pół dnia gadania pt. „co na obiad robimy”. Przetrzymałam. Chciałam sprawdzić gdzie jest ośrodek decyzyjny. Obiadu nie było.

Siała baba mak, nie wiedziała jak.

18:10 / 20.09.2003
link
komentarz (0)
Wielki Tata zostawił na stole info "pojechałem do Puław, wracam w poniedziałek". I co? No sorry, ale nie czytam na odległość. Szczeście, że musiałam tu wpaść po rzeczy. Jezusz, przecież ma do mnie 2 (dwa,0) telefony. Trzy, bo do pracy jeszcze. Biedna koteczka, pan by cię zagłodził, tak?

Ogólnie ZŁA jestem. Na Wielkiego Tatę to akurat najmniej chyba.

11:42 / 19.09.2003
link
komentarz (3)
Domowe przedszkole. Koteczka leniwie przewala się po moim łóżku, a ja siedzę przy biurku i usiłuję pracować. Jej to się w życiu ułożyło...
Królowa biega za narciarzami, Fabia jest na kąferęcji a ja gore!

Wczoraj w kuluarach, zapytano mnie czy pragnę byś wpisana do tego dupnego DS-u, powiedziałam, że nie, dziękuję. Chwilę później, na zebraniu nikt się już o nic nie pytał, tylko mnie dopisał. Ok., ja nie wnikam, ja mam gorączkę.

A przyszłym tygodniu poznam osobiście wojowników cyberprzestrzeni. Strach jest.