biggus_dickus // odwiedzony 419877 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1835 sztuk)
10:17 / 30.03.2008
link
komentarz (0)
Caly weekend jakis taki zmeczony strasznie jestem. Rozumiem piatek - po 4 dniach pracy, rozumiem sobote do polowy. Ale zeby i dzis rano ciezko bylo mi sie z lozka zwlec? Koniecznie musze zmienic prace - chce robote na miejscu (czyt. w DTR badz w promieniu 15 - 20 km, ale z latwym dojazdem, ktory nie bedzie trwal wiecej niz 30 min), robote ambitna, tylko i wylacznie na pierwsza zmiane. Nie musi byc nie wiadomo jak zajebiscie platna, ot zebym mial na utrzymanie + costam co miesiac. I do tego bezstresowa. Niekotrzy powiedzieliby "masz wymagania"... a dlaczego mialbym nie miec? Uwazam, ze takie nastawienie pokazuje to, jak bardzo ktos nie docenia wlasnej wartosci. Przeciez to, czego chce to nie jest zaden nieosiagalny cel. Nie mowie, ze chcialbym robote pilota, wysoko postawionego polityka, albo nie wiadomo co jeszcze, do osiagniecia czego trzeba miec pewne predyspozycje, umiejetnosci, troche szczescia. Mowie o normalnej robocie. A to, ze mam takie a nie inne wymagania, to chyba raczej dobrze. Jesli nie odpowiada mi obecny stan rzeczy, to nie bede sie snul caly dzien marudzac pod nosem "nie chce mi sie", tylko kombinuje, jakby ten stan rzeczy zmienic na lepszy. Jedynym minusem mojego nastawienia, ze nie potrafie zaakceptowac tego, co jest, to problem, ze nigdy nie bede zadowolony, dopoki nie osiagne tego, co bym chcial. Tak czy owak nie potrafie zatrzymac sie w miejscu, machnac reka i pracowac tak, jak teraz.