cess // odwiedzony 83770 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (140 sztuk)
14:40 / 20.08.2004
link
komentarz (0)
bryzgam entuzjazme, slucham brytyjskich pedalow, ktorzy nazywaja sie Ulice, i mysle, ze narzedziem szatana (SZATAAAAAAAAAAAAAAAAAAAN!) jeszcze gorszym niz in... (TEN, KTOREGO NAZWY NIE WYMAWIAMY!!!!!!!!) jest UPAL. Mam go dosc, przebrzydly bekart slonca i nizu znad Atlantyku, homoseksualny pociotek suszy, ojciec wyrodny lenistwa i chorob cywilizacyjnych wszelakiej masci.
Siedzimy tu uwiezieni w jego zapoconych szponach i jak w mantrze powtarzamy mantre adresowana do Stalina- KLIMATYZATOOOOOOOOOOOOOOOOOOOR WENTYLATOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOR (taka byla kiedys piosenka piekna, gdzie w rytm umcy-umcy koles krzyczac "EKWAOR/ WENTILATOR i inne ryymujace sie do siebie wyrazy)

siedzimy i nie dajemy sie monotonii.


Sposrod setek sprawdzonych sposobow ja przytocze jeden, bardzo przyjemny, choc Luby nazwalby go zapewne epikurejskim. Czekanie. Nie takie zwykle, wkurwiajace czekanie, ktore doprowadziloby skale do rozpadu w przeciagu chwili, ale czekanie na cos. Od dziecka czekalo sie.
Na poczatku roku na ferie zimowe, pozniej na wielkanocnego zajaca z prezentami i smigus dyngus, potem na majowy weekend pelen atrakcji turystycznych, wakacje, urodziny, mikolajki, Boze Narodzenie. Jesli chodzi o krotsze odstepy czasu to weekendy, kiedy szlismy do kina, odwiedziny gosci, ktorzy zawsze przynosili cos fajnego, materialnego, lub niematerialnego (na przyklad opowiesci, anegdoty, zdjecia- zawsze wolalam towarzystwo starszych).

Teraz czekam z niecierpliwoscia na badanie USG. Ta niepewnosc- chlopiec czy dziewczynka, czy jest zdrowy. Wtedy ruszy cala lawina... Wybor imienia, ubranka, akcesoria. W razie czego pewnym osobom z rodziny nie powiemy. A noz zalatwia juz miejsce na odpowiednich studiach... (skoro kupuja pralke do wirtualnego mieszkania, to czemu nie mieliby zrobic takiej opcji?).

Troche przytlacza mnie ta opcja "pomocnej dloni". Zakupy odbywajace sie za naszymi plecami, organizacja naszego zycia, mieszkania, wyjazdow wakacyjnych (juz wiem, ze ustalaja sobie grafik na przyszly rok...). Zamiast mnie odciazac, obarczaja w ten sposob dodatkowa dawka nerwow i wyzutow sumienia, ze niby jestem niewdzieczna, bo nie chce tego, tamtego, a przeciez juz zalatwione od dawna.
A ja po chamie jestem niemila, a przeciez wszyscy chca dobrze, kazdy ma w zanadrzu jakis masterplan, 100 dobrych rad i uwag "przeciez bedzie cie bolalo" "dlaczego jeszcze nie masz etatu, przeciez nie pojdziesz do pracy przez pierwszy rok" jak to nie pojde? jak to bedzie zle? Polityka terroru i zastraszenia . Szantaz "lepiej oddaj nam dziecko na miesiac, sama nie dasz rady". Jeszcze sie nic nie urodzilo, a ja juz wiem, ze bedzie mialo przejebane.

Z tej perspektywy kopanie rowow w Peru wydaje sie byc najlepsza posada przy idealnej lokalizacji.


*wiecej taniej szybciej bardziej