cess // odwiedzony 83686 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (140 sztuk)
16:49 / 07.09.2005
link
komentarz (2)
"Zjedz winogron"
5 minut później
"Zjadłaś już winogron?bo on w końcu się zepsuje..."
5 minut później
"a może Emilowi zrobić kaszkę?"
5 minut później
"A może Emil zje ryż i mięso?"
5 minut później
"A może zetrzeć mu jabłuszko?"
5 minut później
"Zjadłaś już ten winogron?"

HWDP winogron.
Dostaję na obiad za mało mięsa przez co robię się agresywna.
Potem w nocy śnią mi sie koszmary. Oczywiście to nie jest znowu takie proste "jeżeli A to B".
Dostaję na obiad za mało mięsa, zatem jestem głodna, zatem jestem zirytowana, zatem na rynku
wieczorową porą zamawiam golonkę do piwa marki 'Czarny kozioł' zatem idę spać wypełniona negatywnymi kaloriami,
zwłokami jakiejś Bogu ducha winnej świni i szatańskim napitkiem, zatem mam koszmary.
Przyśnił mi się straszny film. Dom, ja i mój syn za około 3 lata, przedpokój oddzielony od reszty mieszkania witrażami
drzwi wejściowe też z witrażami- motyw roślinny, secesja w stylu Witkacego. Ktoś stuka. Morderca. Wygląda jak nasz sprzedawca szaf.
Mały, gruby okularnik z infantylnym usmieszkiem. Mówię m, żeby sobie poszedł. Więc poszedł.
Kilka godzin później, to samo mieszkanie, tylko inaczej wygląda- trochę jak dom we Wrocławiu.
Ktoś próbuje otworzyć drzwi. przekręca się zamek. Zakręcam zamek. On się znów przekręca, a ja go znów zakręcam.
To znów ten sprzedawca szaf, tym razem wrócił z kolegami- monterami szaf. Chcą nas zabić. Niby tacy bogaci ejsteśmy, wychodzi marcin i chce
ich pobić, otwiera drzwi a w tym momencie z kuchni wychodzi czwarty morderca.
I w tym momencie się budzę stwierdzając, że już nigdy więcej golonki na kolację...

Chyba, że dzisiaj, trochę chudszą, co?

Emil nauczył się dziś robić "pa-pa". Moja babcia za to uczy go bić innych. To są jakieś zapędy tego pokolenia wojennego. Babcia Lubego robi to samo, ale jak każą mu robić smalec z psa na przeziębienie i rzucać kamieniami w Niemców zacznę się na prawdę irytować, na razie mówię, że w razie czego będziemy go przysyłać babci, żeby wyładowywał na niej frustracje robiąc "a ty- a ty", no i potem będzie "ija-ija" jak w tej piosence didzeja teraz polska i hajdi "idę sobie ulicą a karetka robi ija ija"
Słucham muzyki trzecież świeżości, bo od czasu Quality nie ściągałam na ten komputer żadnej nowej płyty, a wszystkie cd zostawiłam w Warszawie. mam więc nieśmertelnego RJD2, Planet Asię, Kweliego i Tworzywo w głośnikach. Czas się zatrzymał.

Wczoraj czekając na ojca pod pocztą zostałam wpadnięta na się przez kolegę rapera, który, jak się okazuje, pracuje tam w banku.
Pogadaliśmy sobie dłuższą chwilę. Pomyślałam, że może jakbym nie wyjechała za miłością do stolicy nie umarłaby we mnie zajawka i może bym wreszcie coś dobvrego nagrała, ale koelga wyprowadził mnie z błędu mówiąc, że owszem, coś tu się dzieje, ale wciąż jest więcej gadania, niż robienia, a znajomi tylko nagrywają od nowa kolejne wersje swoich nielegali.
Wszyscy producenci emigrują do Anglii (szykujcie się na nową Bitwę białasy, Ślizg już za... 10 dni w kioskach, czy coś kolo tego). No nic, teraz przymierzam się do nagrania synowi wierszyków i kołysanek, żeby miał do słuchania, kiedy my będziemy zapierdalać po Hiszpanii.
Dziś rano udało się nam sfinalizować zakup biletu w easy jecie. Wracamy do Berlina 31 października. Evviva. Nasz kolega Arecki, z którym jedziemy dostał odrobinę dłuższy urlop, nie będziemy więc oponować, by rozdzielać się na dwa pokoje. Ja osobiście potrzebuję już intymności...