cess // odwiedzony 83740 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (140 sztuk)
10:28 / 07.07.2006
link
komentarz (0)
Lubie Ursynow, zwlaszcza Natolin i w tej chwili nie wyobrazam sobie zycia z dzieckiem poza nim, n chyba, ze w Hiszpanii, nad morzem, w przytulnym domku z basenem, ale nie mowimy o takich opcjach, tylko o realiach. Jest tylko jeden problem. Ludzie tutaj maja pierdolca na punkcie remontow. Ostatnio przeszli sami siebie. Pimijajac juz naszych nowych sasiadow, ktorych zobaczylismy w niemilych okolicznosciach- kiedy blokowali obie windy swoimi gratami, a jak ktos mieszka na 11stym pietrze, to nie jest szczesliwy nawet jak musi przez takich ludzi tylko zapierdalac na dol, zwlaszcza, kiedy czeka podstawiony samochod... No ale nicto. Mamy tez sezon remontow na balkonach, zatem od godziny 7:30 do godziny 9:00 no gora 9:30 jacys psychopaci juz trzeci dzien napierdalaja mlotem pneumatycznym w celu zerwania terakoty i glazury. Perfidne.
Mnie to wkurza jeszcze bardziej, bo akurat Emil wybyl na wakaje i mam chocby cien szansy, zeby sobie pospac rano, ale nie... skad...
No a Emil z moimi rodzicami szaleje w gorach,nam jest smutno, ale jak widze, ile mialam do zrobienia w tym tygodniu, to sobie mysle, ze nawet lepiej. Nie musialby przezyc sesji fotograficznej na rakowcu, Bitwy o Maly Dziedziniec, no i tysiaca innych strasznych wydarzen. Mowie to oczywiscie zartobliwie, bo ostatecznie Bitwa o Maly Dziedziniec byla znacznie ciekawsza od tegorocznego finalu WBW. Pomijajac juz to, co sie dzieje z Lipsieux, bo z roku na rok jest coraz bardziej zryty i powoli przestajemy miec mozliwosc mowienia o nim per raper, a coraz bardziej mozemy mowic o nim per performer czy cos. No tak czy siak zdrowo sie usmialam, z tym, ze nie z powodu zalosnych fristajlowcow, a z powodu, ze sie dobrze bawilam.
Zawile.
SMutne jest to, ze odkad Emil jest na wakacjach mam tysiac razy wiecej zajec, bynajmniej nie z wlasnej woli. ZNaczy poniekad. Sama powiedzialam "tak" jak zadzwonil kolega, zeby do niego do gazetki zrecenzowac dwie plyty, i sama chcialam sto lat temu zrobic zdjecia pewnym ludziom, czego potem gleboko zalowalam.
Za to nie zaluje wczorajszej fotosesji, bo bylo milo.

W kazdym badz razie w tym tygodniu mam gleboka potrzebe przeklinania, ksiazki, ktore czytam sa malo rozrywowe, w bibliotece narodowej wchlaniam tysiac informacji na raz i dopoki ich sobie w zaciszu domowym nie przeleje na klawiature, to lzej mi na pewno nie bedzie.
No i jeszcze ten slub.
Ja pierdole ile to jest zalatwiania.
zaswiadczenia, metryczki sryczki akty chrztu, a ja jestem dodatkowo bez dowodu, mieszkam tu bez meldunku, bo nie moge sie zameldowac bez dowodu, pol dokumentow jest w Sosnowcu, drugie pol we Wroclawiu, mozna oszalec. A za kazdym razem jak idziemy na parafie to dostaje nerwicy, nie zeby bylo tam niemilo, ale na sama mysl ile jeszcze mamy zrobic i za kazdym razem mamy tlumaczyc siebie, ze zyjemy z dzieckiem bez slubu, ze Marcin nie przysiega przed Bogiem, ze to, ze tamto... O rany.

No i jeszcze ten garnitur.
Zaproszenia wstepnie rozeslalismy, oczywiscie okazalo sie, ze zapomnielismy wpisac tam DATE SLUBU(!!!!!!) Zaproszenie na chrzest jest malym uroczym kuponem, bo wszystkie oficjalne zaproszenia na chrzest wygladaja oblesnie. No i wszystko stoi na glowie. Chce miec to juz za soba. Nastepnym razem nie wezmiemy slubu pol-koscielnego