//blog.gfx.1
//blog.gfx.2
// piotrczerski.art.pl # klub.art.pl # nlog.org
// czerski.nlog.org # początek : 01.11.2002
// pokaż: [ostatnich 20 # ten miesiąc # wszystkie]

Pierwsza notka
Więc tak: wszystko osobno. Ja mam takie tendencje, żeby wszystkie sznurki trzymać w dłoniach, wszystkie rzeczy w jednej szafce, poukładane równiutko, a z domu wychodzić dopiero wtedy, kiedy jestem dopięty na ostatni guzik (drugie i trzecie jest nieprawdą totalną, ale pasuje mi do koncepcji wywodu, więc proszę nie prostestować,0). Z tego wynika oczywiście, że, jeśli już robię nową stronę, wszystko w niej będzie sklejone ze sobą tak, że żadna siła nie rozklei – a bloga napiszę od podstaw i pieczołowicie upchnę w tych ramach. Tymczasem w pewną niedzielę, beznadziejną jak wszystkie niedziele, naszła mnie refleksja [że to nie tak miało być, przyjaciele]. Otóż – zadałem sobie pytanie dlaczego w środowisku WWW, opierającym się na czterech wymiarach (dwa na obraz i inne media, trzeci to struktura serwisu, a więc głębia pozorna, a czwarty – hiperlinki do innych miejsc, czyli głębia prawdziwa, umożliwiająca podróże [raz krócej, raz dłużej],0) – dlaczego staram się w nim za wszelką cenę wprowadzić sztywne reguły i ład, żywcem wzięte ze świata trójwymiarowego, skoro naturalnym dla sieci stanem jest wprowadzany przez czwarty wymiar chaos [uporządkowany lokalnie]. Mówiąc prościej – sieć jest tworem dynamicznym, ciągle się zmienia, w każdej sekundzie, serwery powstają i padają twarzą w nicość, a linki wczoraj poprawne - dzisiaj wymierzone są w próżnię. Jeżeli chcę zrobić serwis prawdziwie liternetowy to muszę uwzględniać także chaos i czwarty wymiar, dokonać rozbicia na części umieszczone na różnych serwerach, ułożyć się wygodnie na powierzchni i pozwolić unosić tej dynamice (czyli – pogodzić z tym, że od czasu do czasu nlog.pl będzie niedostępny :P,0).

Więc tak: wszystko osobno. „Wszystko” dobrze brzmi, tak stanowczo, zdecydowanie, ja, oczywiście, się ograniczę – blog na pewno osobno, reszta jednak sklejona. I precz z wielkimi premierami, momentami przełomowymi, kiedy w jednej sekundzie wszystko staje się dostępne, chociaż przed chwilą nie było niczego – blog startuje dzisiaj, a reszta nie wiadomo kiedy. Jak mi się będzie chciało ją skończyć. Jak dostanę odpowiedniego flowa, bo to jednak straszna robota.

Podstawowym minusem tego rozwiązania – z mojego punktu widzenia – jest konieczność respektowania ograniczeń wynikających z używania mechanizmów stworzonych przez kogoś innego. Gdybym napisał skrypty sam mógłbym dodać parę rzeczy, które sobie na blogu zaplanowałem – np. podział notek na kategorie i umożliwienie czytelnikowi wyboru, jakiej kategorii wpisy chce obejrzeć. To byłoby ciekawe – kilka sposobów przejścia treści. W zależności od pogody i nastroju. Substytutem tutaj będzie określanie przeze mnie tematyki w temacie – ale to jednak nie to samo.

Tyle uwag, bo rzuciłem okiem na powyższe i z niejakim niesmakiem zorientowałem się, że wpadam w ton jednego młodego krytyka literackiego, który, na moje oko, traktuje swoje teksty jak modelki wybieg i rzuca wyrazami obcego pochodzenia, jak gdyby to właśnie konstytuowało jakość recenzji.


2002.10.31 15:44:32   |   [link]   |   [ komentarz (1)]

// Każdy powinien sobie zadać jedno proste pytanie: jak wiele czasu jeszcze mi pozostało?
// Jeżeli nie umiesz odpowiedzieć - zacznij się spieszyć.