darq // odwiedzony 81684 razy // [nlog/Up or down/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (234 sztuk)
13:38 / 25.10.2008
link
komentarz (0)
Najdłuższe wakacje w moim życiu dobiegły końca. Czas zapierdalać. Co prawda trudno nazwać zapierdalaniem mój pierwszy tydzień pracy, ale poprzysiągłem sobie że kolejne takie będą. Póki co mieszkam w Stolicy z Nią. I jak na razie zaliczyłem 3 kłótnie + 2 razy rękoczyn za moje "huhu chamskie i niedojrzałe zachowanie". Na wyjściu z tygodnia podsumowałem całość i doszedłem do wniosku że mnie to wkurwia. Ale jak pisał Clavell w "Shogunie": "Cierpliwość jest największą cnotą" a ja dodam tylko że spokój najlepszą umiejętnością. Nie mam siły wykłócać się z nią o szczegóły. Wręcz powiem że nie jest tak samo jak kiedyś. Nie mówię słowa na "K" ani nie przytakuję. Przez pierwsze dwa dni powszedniego tygodnia kłóciłem się z nią stosując jej własną broń tzn. pierdolony sarkazm i jebane szczególiki, czego efektem był jej płacz i wory pod oczami. Ustaliłem że będę obserwował, ale nie ingerował. Mam w dupie te astralizmy i jej metafizyczny świat w którym się gubi jak dziecko w supermarkecie. Bynajmniej się nie wtrącam w to. Smuci mnie tylko jedno, a mianowicie to że się muszę trzymać na dystans. Nie do samego siebie bo pierdolę: za często byłem ofiarny w relacjach międzyludzkich. Chodzi o dystans do innych i to do najbliższych. Ludzi którym ufam, a który z niewiadomych przyczyn mogą odpierdolić jakiś numer. Muszę trzymać się zasady ograniczonego zaufania wobec bliskich. To jest kurwa smutne.

Opanować muszę siebie i rzeczywistość dookoła mnie. Znowu.