esdeka // odwiedzony 139138 razy // [czuje|sie|wymiety nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (310 sztuk)
20:24 / 23.06.2009
link
komentarz (3)
co za wydarzenia ostatnio miały miejsce, coś strasznego. jakieś 3 dni temu, budzę się rano, dzień witam japą roześmianą, obcinam starówkę całą słońcem zalaną, aż tu nagle, w szoku, nie mam portfela! wiedziałem że nie zostawiłem go w El Segundo ani na malince, więc no, w szoku jeszcze większym. szybka retrospekcja, pierwszy fakt- byłem trzeźwy, drugi fakt- byłem w delikatesach i go miałem. więc hipotezy- albo w mieszkaniu, albo w delikutasach, albo pomiędzy. no to zaczynamy poszukiwania, wszystko wyrzuciłem na środek (do tej pory leży) i nic. sprawdziłem we wszystkich spodniach, chociaż głupi, wiedziałem w których byłem, i taka sama pustka. to oficjalnie w panice. więc co, do delikatnych. wchodzę, i podchodzę do pani, pytając, czy nie znaleziono portfela, na co ta urocza młoda dama odparła "nie, na alkoholu nikt nic nie zostawił". profil klienta mają opracowany widać, no ale, ale, co teraz? no stwierdziłem, że trzeba to odreagować, więc poszedłem na imprezę, która była najgorszą imprezą sezonu, co jednak zasługuje na osobną notkę, której nie będzie, bo się wstydzę.
obudziłem się rano, dzień powitałem japą dobrze wam znaną, już bez obcinania starówki ubrałem się i zacząłem żyć. ale jak tu żyć bez pieniędzy??? otóż pierwszy dzień spędziłem u Pawła na spotkaniu towarzyskim, gdzie miałem okazje spożyć kanapkę. drugi dzień już gorzej, gdyż musiałem radzić sobie sam. zrobiłem najlepszy obiad jaki się dało z tego co było, wydałem ostatnie 3 złote, ale serio, nawet nie smakowało na tyle. a dziś, katastrofa, jedyne co miałem to makaron z dnia wcześniej i keczup. więc pomieszałem te dwa składniki, dodałem przypraw i podgrzałem w mikrofali, co dało efekt spodziewany, smakowało jak gówno. w kategorii ekstremalne kulinaria plasuje się tuż za Przemysławem K. który to jadł makaron z wodą i sucharami (plus przyprawy) i mówił że dobre. w sumie pogodziłem się już z faktem że go nie znajdę, więc poszedłem na piłeczkę. jednak wracając z Pawłem samochodem, w mym oku zabłysła łza, gdyż uświadomiłem sobie że dokument uprawniający do prowadzenia pojazdów mechanicznych kategorii B również poszedł się jebać. to przelało czarę goryczy. wpadłem do pokoju i zacząłem przesuwać szafy, podnosić dywaniki i wyjmować materace. i właśnie w tym momencie, pod materacem, a w zasadzie pomiędzy materacem a łóżkiem, ale tak, że nie widać, znajdował się on, piękny, zielony, firmy loop MÓJ PORTFEL. od 4 dni nie czułem się tak dobrze jak w tamtej chwili. sytuacja straszna, acz pouczająca, jednak tego pouczenia, czy też morału, nie odnalazłem jeszcze.