kaczuszka // odwiedzony 125925 razy // [era_chaosu_mumik szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (467 sztuk)
21:43 / 06.03.2002
link
komentarz (2)
Dzisiaj dwoje malych dzieci powiedzialo mi "dzien dobry". Jejku, czy ja wygladam tak staro??

Wkurzylam sie na babsko od historii. Postawila mi jedynke. Zapisalam cale cztery strony. Fakt, jedna rzecz totalnie pomylilam, zgdadzam sie. Ale nie wszystko! Dwa dni robilam notatki, bo to bardzo obszerny material!
Pytanie brzmialo: okolicznosci powstania listopadowego. Co rozumiemy przez slowo "okolicznosci"?

◊ Zbieg, splot okoliczności «przypadkowe powiązanie różnych wydarzeń, faktów, warunków zewnętrznych»

Wiec jesli mowa o wydarzeniach powiazanych z powstaniem listopadowym, to takze o jego przyczynach, czyz nie? Przyczyny mozemy podzielic na posrednie i bezposrednie. Do posrednich nalezy np. nieprzestrzeganie przez cara konstytucji Krolestwa Polskiego, ktora gwarantowaly nam ustawy z czasow kongresu wiedenskiego. Ale bezposrednim powodem podjecia dzialan zbrojnych byla chociazby wiesc o tym, jak to car chce stlumic rewolucje w Belgii (ktorej to Polacy mieli pomagac,0), a glowna motywacja okazala sie "wygrana" rewolucja lipcowa we Francji.

Te wlasnie informacje znajduja sie w naszej slicznej, duzej, zielonej ksiazce do historii. A co glupie babsko zrobilo? Podkreslilo mi to na czerwono i powiedziala, ze pisze herezje. Probowalam cos wyjasnic, ale ona nie dala mi dojsc do slowa. Jeszcze rozmawiala ze mna jak z idiotka i to w dodatku tak, zeby slyszala cala klasa. Powiedziala mi, ze no tak... widac, ze sie przygotowalam, ale... niestety napisalam same bzdury.
Bylam tak wsciekla i bezsilna, ze myslalam, ze sie rozplacze na srodku. Nawet nie chcialo mi sie pokazywac tego, co jest w ksiazce. Wiem, powinnam byla to zrobic. W koncu mialam racje. I w kazdej innej sytuacji zrobilabym to, bo zawsze potrafilam walczyc o swoje, bylam pewna siebie i nie balam sie klocic z nauczycielem. Ale nie w tej szkole... Naprawde ogromnie stracilam wiare w siebie. Wole sie nie wychylac i jakos przetrwac do konca. Jak bym zaczela sie z baba klocic (a ona jest wyjatkowo wredna i glupia,0), to by mnie tepila do konca zycia i uwzielaby sie. A oceny i tak by nie poprawila. Wiec dalam spokoj. Ale nigdy nie daruje jej tego, jak musiala mnie upokorzyc przed cala klasa. Poczulam sie teraz nawet nie jak len, ktoremu sie nie chce zajrzec do ksiazki, ale jak glupia, niedorobiona dziewczynka, ktora nie rozumie historii. Samo stwierdzenie nie ma sensu- jak mozna historii nie rozumiec?! Po prostu trzeba sie jej nauczyc i juz. A ona mi wyskakuje z tekstem, ze moze powinnam sobie wziac dodatkowe lekcje... Normalnie wytrzeszczylam oczy...
Nienawidze tej szkoly.
Godzine pozniej podeszla do mnie wychowawczyni i powiedziala, ze slyszala, ze nauczyciele sie na mnie skarza. Rece mi opadly. Ledwo wrocilam po chorobie do szkoly i juz o cos im chodzi- ja nawet nie wiem, o co!!! Za chwile sie wydalo, ze to szanowna pani od historii. Ludzie, ja juz nie moge! Co za kretynska szkola!
Ja sie czuje artystka, a jestem traktowana jak uposledzone dziecko. Jak to ma mnie zachecic do pracy?! Jak mam nie miec dola?! Jak mam wierzyc w siebie, jesli czuje sie gorsza od beznadziejnej kujonki, ktora moze i ma lepsze oceny, ale zadnych wartosci, zadnych glebszych refleksji, zadnych zainteresowan! Chcialabym sie odegrac i pokazac im, na co mnie stac. Ale nie mam sily i motywacji, kiedy widze, jak mnie traktuja. To mnie nie mobilizuje, niestety. Mam podciete skrzydla. W kazdym momencie pobytu w tej szkole. W ogole w kazdym momencie mojego zycia.
Mam wrazenie, ze do niczego sie nie nadaje. A najbardziej sie boje, ze to nie stan przejsciowy, spowodowany moja frustracja, tylko nieodwracalna zmiana. A co, jesli juz nigdy nie poczuje sie szczesliwa? Co jesli juz nigdy nie bede tworzyc, miec celu, wiary w swoje mozliwosci? Nic dziwnego, ze uciekam, ze mam mase znajomych w internecie (byle nie ze szkoly,0). Oni patrza na mnie inaczej. Oni ze mna rozmawiaja, maja okazje mnie poznac, zrozumiec, a nie spojrzec w dziennik i znielubic za frekwencje czy stopnie. To idiotyczne.
Wiem, ze robie zle. Ale, do jasnej cholery, jestem wartosciowa osoba i nie chce, by widzieli we mnie czlowieka bez zadnych zdolnosci, ambicji i planow. To oni sa beznadziejni, pusci i jednakowi. Szara masa pospolitych ludzi. Bleee....