krwck minima nlog



2005.09.08 00:53:16

Respect (back to reality)

Siedzimy sobie z Kwiatuszkiem i Wisienem kulturalnie na ławeczce przed SGHem, rozmawiamy o wszystkim, spotykamy paru znajomych. Dzień nie różni się zbytnio od innych. Nagle z ławki obok słychać stuk i jęk, odwracamy się, a tam starsza pani, na pierwszy rzut oka bez stałego miejsca zamieszkania, spada sobie ze swojej ławki uderzając głową o poręcz. Drgawki. Szok. Pierwsza myśl: "Rany, co robić?". Druga myśl: "Spiła się kobiecina i spadła".
Tylko Wisien wstał, podbiegł, przytrzymał pani głowę, podłożył chusteczkę, ubabrał się we krwi z rozbitej czaszki. Po sekundzie, wtedy kiedy, jak to zwykle, miałem się właśnie ruszyć, znalazły się przy nim już dwie inne osoby chętne do pomocy.

Masakra. Nienawidzę siebie za to, że nie potrafię sensownie, odważnie, zdecydowanie i nieskrępowanie zareagować, a trzecią myślą jaka pojawia mi się w głowie jest ta o niezbyt czystym wyglądzie pani i strachu przed bezpośrednim kontaktem z krwią...

Wszystko skończyło się w miarę dobrze. Karetka na szczęście jechała tak długo, że pani zdążyła odzyskać przytomność i usiąść z powrotem na ławce... Sanitariusze powiedzieli, że tą panią już znają i zapytali się jej czy znowu chciała naciągnąć studencików na wódeczkę. Poszkodowana nie chciała wsiąść do karetki, wyrywała się chłopakom, straż miejska została wezwana, Wisienowi podziękowano i poszliśmy - Wisien trochę wstrząśnięty, ja z wielkim kacem moralnym...





more? less?

20 : m : all