laflen // odwiedzony 26489 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (107 sztuk)
20:43 / 21.02.2014
link
Noż kurwa. Miałeś kiedyś na pewno jakąś lekturę w szkole której nie chciało ci się czytać, ale nie było wyjścia. Pomijalo się wtedy czasem opisy przyrody, ale nigdy dialogi. Dialogi które stanowią główną potęgę książki, czy dobrego serialu.
Dialogi których już się nie prowadzi.
Mamy dwadzieścia lat(ja i parudziesieciu rowniesnikow w klasie z którą spędzam sporą część tygodnia), nie będziemy już bardziej twórczy, bystrzejsi, bardziej inteligentni. Bardziej doświadczeni, może trochę mądrzejsi, tyle.
Więc co się stało, że szczyt rozmów to ocena z polskiego, sprawdzian z matmy, relacja z weekendowego picia(bo nachlanie się jak szmata to powód do dumy, wiadomo) i tyle. Nie chodzi mi o prowadzenia filozoficznych debat w każdym możliwym momencie, ale na prawdę czy stać nas na tak mało? Tworzymy potem rozmowy
-co tam?
-nic.
tak jakbyśmy kurwa bali się przyznać do myśli. Dlatego że nikogo nie obchodzą? Mnie obchodzą, chcę wiedzieć co druga osoba myśli czy czuje, a nie że nakurwila się w niedzielę.
Szczyt to rozmowy o "polityce" przy piwie gdzie nikt się na tym nie zna, ale odchodzi klepanie mariusza maxa kolonki z pamięci jak mantre. Nic swojego, nic od siebie, szczyt "własnej"opinii to cytowane autorytetu.
Mam znajomego, już nie w klasie, ale na przerwie się spotkamy. Właściwie nie zgadzam się z nim w niczym, jest dość mocno wkrecony w reptilian, iluminatow, negowanie ewolucji. Ale zawsze z chęcią się z nim pokloce, nawet jak nigdy nie dojdziemy do porozumienia to będzie to chociaż ciekawe. Inny punkt widzenia, coś co na ogół spotyka się z problemem(toc też wyznaję nie swoje poglądy gdy pyta o nie ktoś kto jest łysy, ma dres i zajmuje się jebaniem policji) uważam za coś twórczego, rodzącego dyskusję.
Z drugiej strony, sam nie wiem na ile sam umialbym rozmawiać. Większość ludzi których mijamy mam a niewartych uwagi. Wybacz, tak mam, po prostu.
Do tego na ile możemy się tak właściwie zrozumieć. Wszystko co mówimy jest odbierane przez pryzmat odbiorcy, jego przeżycia i podejście. Jest tysiąc rzeczy które chciałbym powiedzieć ale zwyczajnie nie potrafię.
Teraz chciałbym tylko uwierzyć, że nie tylko ja tak mam.