#gg | e-mail

|Czytam (nie)regularnie:|

flatLINE | you think that's air you're breathin?
Sinfest | There's definitely no logic to human behavior...
Sequential Art | Barely sequential, yet, art
Krwck | Krwck's reality, bla bla bla bla

|Czytam właśnie(nie):|

"Ach" | Jerzy Sosnowski

|(nie)często w odtwarzaczu:|

Block Party | A weekend in the city
STP | All 4
Peeping Tom | as he peeps
Army of anyone | and nobody
2007.07.06 00:05:13

Heh...

Pamiętam, jak w sumie nie tak dawno temu, a jednak dawno, zrobiłem tu pierwszy wpis. Był to czas ciepłego lata, jeszcze w sumie radosnego studiowania, spontanicznych piw, papierosów i wszystkiego tego co w znacznym stopniu mnie i moich znajomych określało. Dużo muzyki, wypadów na miasto, czy choćby pod blok. Czas wielkich uniesień, i jeszcze większych upadków, z których podnoszenie przychodziło bez najmniejszego trudu; zażyłych przyjaźni i jeszcze większych dyskursów na tematy bynajmniej nie mniejsze. Ot, wesołe i radosne czasy (pełne) beztroski.

Teraz, po upływie - prawdę powiedziawszy - kilku lat, czytam choćby lokalnych znajomych, czy w zasadzie 'czytanych', i widzę jak czas nieubłaganie pcha się naprzód, dodając powagi do tonu wypowiedzi, przeżyć i doznań, zarazem upłyca ich niegdyś wielkie osobowości. Czy na pewno upłyca? Wszak widać tylko cały ten dystans, jaki każde z nas nabiera przede wszystkim do siebie samego, bliskich czy generalnie otoczenia. Dystans do wszystkiego, na co przestaje mieć czas, w wielkim pierdolonym natłoku obowiązków, pracy i innych niemiłych rzeczy które musi wykonywać na co dzień.

..rzeczy, które nie bardzo potrafią umilić butelkę wina o 23:30, pośród pustych czterech ścian.

link
komentarz (0)

__________________________________________________________

2007.03.05 22:39:18

Tkwił...

...w labiryncie etycznym, który nieuchronnie wiódł do indywidualnej katastrofy. Za dużo znalezionych nieistniejących odpowiedzi, za dużo nierozwiązywalnych tajemnic istnienia rozwikłanych, za dużo rzeczy wyjętych spod przykrycia "o tym się nie mówi", przypadłych na jedno jego istnienie. Zarazem kompletny brak zimnej afirmacji, lub samobójczego buntu - jedynie pretensja do samego siebie. Pretensja o sam fakt, iż wszystko to odkrył lub nazwał; pretensja i włócząca się za nią bezsilność.
Próba obrania kierunku spełzła na niczym; trudny wybór gdy jedyne dobre oko ma się zamknięte, a ogarnia się fragment labiryntu szeroki na tysiące lat, lat które nie nadejdą. Postanowił więc zaczekać. Na jutro. Jutro, które rozpocznie... jutro.

"tomorrow beget tomorrow"...

link
komentarz (0)

__________________________________________________________

2006.11.25 22:53:33

Minął rok...

"Oh, dear dad, can you see me now
I am myself, like you somehow
I'll ride the wave where it takes me
I'll hold the pain...Release me..."

Wrażenie jakby to dopiero dzisiaj zaczęła się żałoba, nie kończyła. I to wrażenie: "wraz nic nie jest kurwa o.k."
Gdyby wszystko to było filmem, w scenie właśnie odtwarzanej bohater jechałby nocą przez miasto samochodem, jechał nie ważne gdzie - byle przed siebie.
W następnym ujęciu leżałby na masce swojego pojazdu, zaparkowanego na jakiejś skarpie. Wszystko to przerywane migawkami z reminescencjami, a w tle bluesowo-jazzowy podkład muzyczny. Ot istne katharsis bohatera, niezależenie od długości czasu mierzonego w świecie fikcyjnym; w finale wymóg happy-end'u sprawiłby że bohater doświadcza życiowego zwrotu, jest w stanie uporać się z tym, co go dręczy, wygrywa walkę z myślami - po prostu wszystko się zmienia. Rzeczywistość jednak banalna, sprowadza się do jakże bulwarowego powiedzenia - "życie - to nie jest film...".

Nadal nie potrafię pogodzić się ze śmiercią ojca, chociaż umiem sobie z nią poradzić.
Nadal nie potrafię pogodzić się z tym, że był jedyną bliską mi osobą, i od roku go nie ma. Muszę sobie radzić z tym, że w kluczowych momentach zawsze jestem sam, zdany na siebie.
Stąd to wrażenie: "wraz nic nie jest kurwa o.k.", wrażenie niemal namacalne.

link
komentarz (3)

__________________________________________________________

2006.04.17 16:27:06

Spadek (formy)

   W spadku dostałem niematerialną popielniczkę z rozczarowań, do gaszenia oczekiwań. Zalać ją wypadałoby słoną wodą, gdyby nie spojówki wysuszone od ekranu, i ciągłego wypatrywania matki głupich. Przydałby się jeszcze niewidzialny klucz do zamknięcia strachu, zwłaszcza przed snami bez wizji, ale nie został przewidziany w komplecie. Za to w eterze ostały się ciągłe westchnienia, i nierównomierna praca serca, na którą również otrzymałem sposobów kilka; na przykład codzienne zapisywanie odpowiedzi, bez postawionych uprzednio pytań; wpisywanie ich do księgi, najlepiej o tytule 'pobożne życzenia'. Niestety, to niekoniecznie zadziała, bo otóż znów wyobraziłem sobie że nie ma boga, nie. Przerażający fakt, zaiste niczym odkrycie braku pasty do zębów w tubce. Szczęściem zostaje w odwodzie piękna umiejętność przeganiania dnia, i cowieczornego delektowania się ciepłym słowem 'grzejnik', zaiste podnoszącym na duchu i wspierającym, klepiącym po ramieniu "itepe", "itede". Najgorsza wraz pozostaje ta pasta do zębów, a raczej jej brak; w końcu nadchodzi przecież ten czas, gdy trzeba umyć zęby i pojśc spać. I co wtedy? Pozostanie wyjść do sklepu, kupić jakiegoś Boga. Niekoniecznie z promocji, byleby jakiegoś wiarygodnego. I przekazywalnego w spadku. Tak na wszelki wypadek, gdyby ta audycja dla głuchoniemych w radio Life-FM, kiedyś się skończyła.

link
komentarz (8)

__________________________________________________________

2006.04.11 23:33:57

Liquid

Głuchy odgłos ciszy, przerywany upadkiem kolejnej kropli z kranu, wprost do zlewu. Kap, kap, kap... dźwięk przetwarzany w myślach na okrutną onomatopeję, wzbogacany echem, ażeby mocniej wwiercić się w jaźń. "Kap, kap, kap" - swoisty chronometr, musztrujący przemijający czas - ażeby ten robił to rytmicznie, a zarazem poganiał panującą na zewnątrz noc, by w końcu z wolna ustała. Wszystko to mocno paraliżujące, wprowadzające w trans. Wprawiające w nastrój, w którym pewna jest w zasadzie tylko świadomość, iż próba czegokolwiek spełznie na niczym. Bo cokolwiek staje się... takie samo...
A może by 'ukręcić łeb' kranowi, jak gdyby miało to zarazem zatrzymać czas? Czy może poczuć się tą kroplą, kroplą spadająca bezprecedensowo w dół, by tam oczyścić się pośród zalegających, w mini kałuży, swych poprzedników? A może wystarczyłby zimny 'chrzest', po odbyciu którego pozostałoby włączyć radio, przyłożyć ucho do poduszki, i najzwyklej usnąć, tak, jak to piszą w instrukcji. Może. Nie wiadomo. W głowie słychać tylko kap, kap, kap...

link
komentarz (1)

__________________________________________________________

2006.04.10 17:26:48

wishlist

Wypić alpagę na dachu pod gołym niebem, patrząc w gwiazdy i nie widząc nic. Wypić kolejną kawę w towarzystwie papierosa i popielniczki, bez nieodzownego zastanowienia, i jakiegokolwiek meritum. Zabłądzić w lesie bez poszukiwania drogi, która przecież i tak zawiedzie donikąd. Wysłać w próżnię kolejnego s.o.s., i dołować-się-odchodzącą-przecież młodością. Wmówić sobie, iż z czasów jej (młodości), oraz samorealizacji, silnej woli, itp., zostały właściwie tylko nałogi. Nie przekonać siebie samego do przelania jakiegokolwiek pomysłu na papier, lub inne medium, i to w dodatku bez wysiłku. Powiedzieć "nie chce mi się", albo "nie wiem, nie potrafię, muszę się ogarnąć po odejściu..." jakby miało to jakiekolwiek uzasadnienie. Czuć potrzebę zsyłania sobie na głowę nieszczęść, przecież ciągle ich mało, tak dla równowagi, lub docenienia wszystkich tych dobrych rzeczy. Jednym słowem czuć potrzebę realizacji.

Jakież to powszechne.

link
komentarz (1)

__________________________________________________________

2006.04.03 21:15:49

Late night...

Problemy ze snem. Cholerne. Udaje mi się zasnąć daleko po północy. Sen ciężki, i męczący. Nad ranem pełnia zmęczenia i niewład w kończynach. Godzina odpoczynku po przebudzeniu i nie zawsze udana próba wstania. Dzień na zwolnionych obrotach, jakby ktoś nalał nie tej benzyny. Cowieczorny ból głowy, i kolejne nieudane zaśnięcie.
Dla ratunku próbuje oglądać tv. Pomylona rzeczywistość przedstawiana na szklanym ekranie, przenikająca moją własną. Katastrofy lotnicze, cudowne ozdrowienia, pomyłki lekarskie, Tomek który porzucił Kasię i odszedł do innej ale stracił pracę, bo był gejem, grasz czy nie grasz, kup cudo w telezakupach mango, kup, no kup no, a potem zadzwoń do mnie - 0700 - jestem cała mokra. A mnie nawilża tylko mój własny pot. A może jest to pot prosto z odbiornika. Pot w technikolorze. Pot dodatkowo wyciskany przez wszędobylskie ostatnio relacje z kibicami JP II, pełne ich bełkotu. Polska nie ma już papierza, zmarł przecież 2.04.2005, i koniec. Ratzinger jest Ich papieżem, nie naszym. Nasz przecież umarł, i nieżyje. Włączam zagraniczny kanał informacyjny - a tu relacja z nadejścia Pana. Rodacy jednak przegapili to wydarzenie, zajęci żegnaniem kogoś, kogo czczą bardziej niż Boga. Było minęło, zbawią nas politycy i nasz własny, jedynie słuszny, lepszy kościół, i jeszcze lepsze nowe Panstwo. Zrobią to jakoś później. Tymczasem trzeba wrócić do normalnego, codziennego obrzucania się błotem, bezsensownych walk i nienawiści. Do nauk Naszego Papieża wrócimy za rok. Ich Papież przecież nie uczy, nie wydaje encyklik. Dosyć. Wyłaczam odbiornik - odcinam inwazję tej durnej rzeczywistości na moje cztery ściany. Znów mogę przewrócić się na bok, i nawoływać sam siebie do snu. Czy się uda? Napewno, jakoś później.

link
komentarz (2)

__________________________________________________________

2006.02.13 19:59:51

Hello, it's late

Coming back from this not-so-beatiful reality, still He spotted no difference. No, none at all. "Where's this miricle ride, colourful game?", kept he asking, and the snow slowly flurring his face wasn't bringing any answers. Merry, merry, but only his yawns, as the boringness of this stableness, constantly kept bringin them out of his mouth, had any fun at finding new surrounding. Merry, merry, as his eyes only were, when finding out that the sleep is in near. So near. Closer than anything else. The neverending sleep.

Good night, he said. And the snow kept flurring. Him whole..

link
komentarz (1)

__________________________________________________________

2005.11.25 10:52:53

Nie zdążyłem mu powiedzieć jak bardzo go podziwiam, i jak bardzo go...


zgasł o 8:22

link
komentarz (3)

__________________________________________________________

2005.11.02 08:40:05

.

Znalazł się dawca.

Serce jednak się nie przyjeło.

Sztuczne komory.

Każdy dzień może być ostatnim.

Jednak walczymy dalej.

Chociaż czas nigdy nie był po naszej stronie.

...

link
komentarz (3)

__________________________________________________________

2005.10.10 21:13:13

Ostatnio

W jego działaniu był brak działania, codziennie zaś decydował się na brak decyzji. Był zajęty brakiem czasu, bo "Kto umarł, ten nie żyje", a ten kto żyje niech robi swoje, by nie umarł. Tak więc transferował był sen do sfery "pobożne życzenia" trybem zaprzeszłym, w barterze za kolejne nieprzespane, przepracowane godziny, byle jakoś przeżyć, byle jutro, tam też jest przecież, albo i ponoć, dzień. "Szkoda, że to jest problem, bo problem to nie jest to." Ot, taki życiowy farsz, na wypełnienie wszelkiej pustki. Nawet tej zaprzeszłej. Która, była, jest, będzie, może i nieraz była przytłaczała.

link
komentarz (1)

__________________________________________________________

2005.09.19 22:12:10

Sesjo-lobotomia

      "Dać Cesarzowi co Cesarskie!" wykrzyknął Cesarz Menta Pereza Galdosa na stole operacyjnym. "Skoro sam tego chcesz..." odrzekł lekarz psychiatra, wykonując mu zaiste cesarskie cięcie...

link
komentarz (0)

__________________________________________________________

2005.09.11 21:25:30

Requiem dla drzemki

Zdrowa rutyna: na śniadanie 1000mg L-Karnityny, dwie tabletki magnezu, jedna tabletka witaminy C, raz apap. Wszystko popite dwiema filiżankami kawy, zabielonej, bo zdrowsza. Bez cukru. No i BCAA i potem 3 razy po 30g odżywki białkowej, 15 kropel żeń szenia, cztery razy lucetam, i multiwitamina. Na kolacje Rennie, no bo nie w porządku mój żołądku od tego zdrowego żywienia. No i pemolina, bo kolega doradził, a na uspokojenie rezerpina, i na depresje w związku z problemami z seksem - prozac, który jest jedynym tych problemów powodem. Ale, zawsze na ratunek może przyjść niebieska pigułka, tylko uważajcie, ażeby była oryginalna, ta od Pfizera. Bo wiadomo, ze zdrowiem trzeba uważać, jedno jest...

link
komentarz (7)

__________________________________________________________

2005.09.07 18:41:36

Muchy

      Ilekroć jakaś wleci do pokoju, w którym na środku sufitu figuruje żyrandol, zaczyna latać wokół niego. Niestrudzenie, bezustannie. Lata nawet gdy jest ciemno. Nawet gdy żyrandol nie jest lub nie był włączony. Każda mucha tak ma. I żaden entomolog nie jest w stanie tego wyjaśnić. Nauka milczy. A gdzie nauka milczy, z reguły wkrada się religia. Tak więc, może muchy otaczają wszystkie żyrandole świata jakimś mistycznym kultem? I każdy "zaliczony" żyrandol być może jest dla nich odbytą mszą? A może zwyczajnie są pierdolnięte - w sumie jedzą gówno. Ale przecież miliony much nie mogą się mylić.

      suplement: Włanie wpadła mucha ateistka. Nie zainteresowala się żyrandolem, przeleciała przez pokój, i opuściła go równie szybko, jak tu zawitała. A może nie podobał się jej kolor. Bo żyrandol czarny - muszy szatan? A może już zaliczyła kilka dzisiejszego dnia. A może...

link
komentarz (11)

__________________________________________________________

2005.09.06 21:24:08

Wieczorem

I wtedy rzekła mu - racjonalisto, och, ty przyziemna, płytka istoto - czemu nie pozwalasz mi rozpostrzeć skrzydeł, odlecieć, och, wznieść się, wyżej, tak, dalej?!
Na co odrzekł jej - siedź Ty lepiej, ptaszyno, ptasia grypa nadchodzi...

link
komentarz (1)

__________________________________________________________

2005.09.05 23:15:12

Nieraz

...nachodziła go ochota na jazdę na wstecznym, bez świateł, we mgle, pod prąd, na najruchliwszej autostradzie. Lecz pierwsza próba skończyła się parkowaniem na przybocznym drzewie. Wszak najlepsze jazdy, to te nieplanowane...

link
komentarz (7)

__________________________________________________________

2005.09.02 19:49:33

Sesja

Z kubka herbaty para ulatniała się niczym czas, którego było coraz mniej. Wszystkie te przeszłe minuty i godziny przypominały mu o niedokonanych rzeczach i zaprzepaszczonych szansach, skutecznie nie pozwalając delektować się ciepłym jeszcze napojem; zacierając się na cyferblacie zegara, odchodziły głucho w niebyt, dawały jednak jasno do zrozumienia, że powrócą, domagając się pełniejszego ich wykorzystania, że zawitają wraz z kolejnym nowym dniem. A potem, jak z kolejnego kubka herbaty para, raz jeszcze ulotnią się. Kontemplując ten stan rzeczy, znalazł jeden sposób na zmianę tego stanu rzeczy, zaiste błędnego koła.

Wstawszy, szybkim krokiem udał się do kuchni, zaparzyć kawy.

link
komentarz (4)

__________________________________________________________

2005.09.01 18:48:57

Reminescencje

To cudowne starcie dwóch natur, niczym wiatru i wody, żywiołów niejednokrotnie wprawiających się nawzajem w ruch, innym zaś razem sprowadzających na siebie spokój. Starcie przywodzące na myśl obraz morza, podczas sztormu pełnego dzikości, czystej fizyczności, jęków lub niemal agresji; innym razem niczym przy odpływie, spokojnie kołyszącego się, wrażliwego na najlżejszy podmuch. I ten fantasmagoryczny finał, moment w którym cały naturalizm tego aktu pryska, i ustępuje... zwykłemu dziecięctwu. Owo spełnienie, zawsze przynoszące kochankom miny dzieci nagrodzonych cukierkiem za dobrą posługę, i nic w tym dziwnego, wszak w powietrzu zawsze wyczuwalny jest subtelny zapach seksu i landrynek...


link
komentarz (0)

__________________________________________________________

2005.08.30 21:45:36

Prawdziwa Beatrycze naszych czasów

Parka z tyłu autobusu. Sportowo ubrana. Rozmawiają wyszukanym językiem, pełnym słów powszechnie uznanych za przestankowe. W pewnym momencie ona klaruje mu jasno i wyraźnie: "Rany, przecież wiesz że Cie kocham, ale tak - obciągnełam mu, no bo fajny był, i miał kupony na zniżkę w MacDonaldzie". Autobus zatrzymał się na przystanku. I dobrze, bo w tym momencie 'wysiadłem'.

link
komentarz (3)

__________________________________________________________

2005.08.29 22:44:04

How I Am every day PM

Gdybym dzisiaj ujrzał Jezusa chodzącego po wodzie, wytłumaczyłbym to tym, że pewnie nie umie pływać...

link
komentarz (7)

__________________________________________________________

|best|seen|on|full|screen|[f11]|at|bigger|than|800x600|