lee // odwiedzony 445172 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (821 sztuk)
21:41 / 17.09.2010
link
komentarz (0)
Krzyż upamiętniający tragiczną śmierć pary prezydenckiej i ich dworu powstał w sposób naturalny i spontaniczny, w miejscu ich pracy i zamieszkania. Lee od początku wiedział, że w miarę upływu czasu zrobi się z tego problem. Prorokował Lee że zarówno zwolennicy jak i oponenci zmarłego prezydenta będą chcieli ten symbol wykorzystać do osiągnięcia jakichś celów. Strona PIS była przewidywalna od początku. Dążyła do zastąpienia drewnianej prowizorki pomnikiem ze spiżu, który wrył by się już na zawsze w narodową historię i przestrzeń otoczenia pałacu namiestnikowskiego. Starała się z krzyża zrobić przedmiot jak największego kultu. Spece od PISowskiego pijaru dyskretnie podsycali płonący płomień i drżeli z obawy że w miarę upływu czasu temat spowszednieje a kult Lecha Męczennika się wypali zanim się rozwinie na tyle by stać się kamieniem węgielnym rodzimej dynastii.
I pewnie tak by się stało gdyby nie małpi spryt rządzącej PO, która nie miała lepszego pomysłu na odciągniecie uwagi opinii publicznej od podwyżki watu i innych podatków niż wywołanie karczemnej awantury medialnej wokół kawałka drewna.
Tak więc PIS wygrał i w miejscu drewnianego krzyża stanie prędzej czy później monument z brązu. Niestety Jarek K nie stanął na wysokości zadania i nie spłodził następcy tronu, co sprawi że w strategicznym miejscu Rzeczpospolitej powstanie co najwyżej ciekawa atrakcja turystyczna.
PO też wygrała bo tępy naród w chwili podniecania nie zauważył że mu wsunięto złodziejską rękę do kieszeni.

A kto przegrał?
Naród? Kościół? Państwo?
Cóż... Z pewnością przegrał podatnik.