mariposa // odwiedzony 185179 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (610 sztuk)
06:32 / 05.10.2004
link
komentarz (4)
O ja. Lomatko. Moj telewizor to wynalazek nazbyt skomplikowany dla osoby tak technicznie uposledzonej, jak ja. Na zewnatrz wisza trzy satelity, albo disze, jak lubi mawiac kuchniarzowska polonia. Disze, wiec, kazdy do innego zestawu programow. Telewizor sam jest obwarowany jak forteca jakimis pudlami z guzikami, a do tego wszystkiego wchodzi zestaw 6 (slownie: szesciu!) pilotow. Jeden od telewizora. Po jednym do kazdej satelity. Jeden od video, jeden od DVD. Dzisiaj, jako zem postanowila sie polenic, skusila mnie perspektywa kilku nocnych meksykanskich telenoweli, Mama zaraportowala, ze najglupsza to "Amor Real" i ze skutecznie odpreza. Musze zaznaczyc, ze od powrotu z zagranicy, nie tykalam TV, bo nie mialam okazji: zawsze posterunek okupuje Mama. Zrobilam sobie herbate, rozwalilam sie na kanapie i zglupialam. Co sie okazuje...czarny kabelek trzeba wyjac, a wsadzic do kontaktu bialy, ale najpierw nalezy wysunac karte z pudla z guziczkami, bo moga strzelic, a poza tym bez tego wyskakuje jakies upierdliwe menu, ktore nie wiadomo jak sie wylacza. Potem nalezy wsadzic karte spowrotem, nastawic telewizor na program trzeci, i juz mozna sobie ogladac, ale pamietajac, ze dzialaja tylko programy od 111 do 224 a potem od 730 do konca. Chyba, ze maja czerwona kulke po lewej, co znaczy, ze sa kodowane. I nie naciskac "buy" na srednim pilocie, bo to kupuje filmy, a one kosztuja po 6 dolarow. Nastepnie juz tylko zrobic trzy fikolki do tylu i puscic baka na Polnocy Wschod. Jakos tak. Proste, nieprawdaz..