mariposa // odwiedzony 184235 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (610 sztuk)
03:42 / 24.12.2001
link
komentarz (1)
Me acuerdo de algo q me dijiste sobre probar cosas nuevas-powiedzial pewien marzyciel-una noche, en la sofa, te acuerdas?
Claro q me acuerdo-powiedziala ona, ciagle jeszcze wkurzona, ciagle bardziej zaplatana w galezie wscieklosci, jak latawiec, ktory powinien wzbic sie w chmury, a nie moze. -Escuchame, Kaly...-zmiekl jej troche glos, zmieklo jej serce na widok tej twarzy, ktora sni jej sie co nocy. -a ti te vale correr riesgos conmigo, porque tienes la novia, quien obviamente te tiene lokito de amor. Cuando yo tenia Julian, no me daba miedo probar cosas nuevas. Pero no se si lo podria hacer de nuevo, ahora, cuando estoy completamente sola y no tengo nada, o mejor dicho, nadie a quien recurrir. Para mi, va mucho en esto.
-Myslal on chwile nad tymi slowami, ale wyraz jego twarzy nie zmienil sie nawet na sekunde. On wie przeciez lepiej, on sie na nia wlasnie uparl i tak bedzie, chyba, ze go zabija.
-Pos, lo unico q te puedo dar es lo q tengo. Lo q no tengo, no te dare, logicamente.
-Es lo d q estoy hablando, tio. Despues de tantos fracasos en el tema de amor, yo necesito un poko de estabilidad. Tu no me la puedes ofrecer, no me la kieres ofrecer. Abre los ojos, por Dios! Tu no me kieres a mi, tio. En el mejor caso es deseo, nada mas y nada menos.
-No-wtracil sie marzyciel, coraz mniej rozmarzony i coraz bardziej zdeterminowany, zeby ktos potrzymal go za reke i pomarzyl o tym samym.-El problema es q no es asi. Te quiero.
-Ja-skonstatowala ona, coraz nizej, coraz blizej ziemi, ale juz jakis lekki wiatr podbijal ja do gory, po troszeczku, powoli.
-Maya, lee esto-marzyciel nie wie nawet, jak prawidlowo napisac imie jego ukochanej...-Lee: LO DEJO TODO PARA ESTAR CONTIGO. Te lo juro.-Mowi do pustego pokoju, bo ona jest juz w innej czesci domu, a lzy ciekna jej po policzkach i czuje sie coraz bardziej oszukiwana, ale kocha te klamstwa i chce, zeby staly sie prawda. Wbrew sobie wraca do pokoju, patrzy na twarz marzyciela, ktory zdolal podniesc ja tak wysoko, ze prawie parzy ja slonce, i mowi-No se puede querer a algien q no existe. Pero si estoy equivocada, si se puede amar a un fantasma o algo sobrenatural, entonces si. Te quiero mucho.-Przetraszyla sie swojego lotu, swojej smiesznie trzepocacej wstazki, tym bardziej, ze marzyciel juz ciagnal sznurek ku ziemi.
-No me valen los cuentos de fantasmas. vente aqui para vivir conmigo. Te hare muy feliz. Te quiero.-Marzyciel trzyma juz prawie latawiec przy sobie, a ona nie ma sily sie wyrywac.
-Dimelo otra vez-wiec mowi:
-Te quiero.
-vendras?
-A ver.
-Vendras?
-Si...
Nie wie jak, nie moze wiedziec kiedy, ale powiedziala, ze przyjedzie, na zawsze, ona wlasnie, ta z ktora spal i ktorej nigdy nie spytal o nic waznego, ta ktora widziala w nim Carlosa, nie Kaliego, nie zwyklego dziwaka, nie pierwszego lepszego marzyciela. Wiedziala, ze byl inny, wiedziala, ze ja skrzywdzi i wiedziala, ze i tak wroci. Latawce nie maja zbyt duzo rozumu, moze i lepiej: z ciezko glowa trudniej sie lata.