mariposa // odwiedzony 185051 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (610 sztuk)
03:53 / 02.08.2002
link
komentarz (0)
Ha! Ha! Kopytka sie udaly. No, prawie. Carlos pytal, czemu to takie twarde w srodku, powiedzialam mu, ze hiszpanskie ziemniaki sa jakies dziwne. Ekhem. Nikt mi nie powiedzial, ze ciasto na kopytka MA sie kleic, skad mialam cos podobnego wiedziec. Druga partie po prostu rozgotowalam i tym sposobem cale byly miekkie, wlacznie ze srodkiem. Niech mi tu ten iberomaczo nie narzeka, wsunal trzy talerze.
A propos iberomaczo...dostal nowy lancuch na urodziny. Od siostry, zloty, kiczowy ze sie mdlo robi. A krzyzyk, ktory z tegoz zwisa jest chyba autentyczna reprodukcja krzyza, na ktorym umarl Jezus. Przynajmniej jest takiego samego rozmiaru. Jest tak straszny, ze nawet Carlosowi sie nie podoba, bo mu wyrywa wlosy z klaty. Heeeeee...
Znowu wykrecilam sie w wyjscia, jak jakis dzik cholerny. Zbieram sily na sobote, bo w sobote jestem zaproszona do rodzicow C. na obiad. Chyba sie zesram z wrazenia. Problem jest taki, ze ja przy C. nie mowie po hiszpansku. Nie bo...nie?! Nie moge jakos. Po co mam mu dostarczac rozrywki. Natomiast kiedy pojdziemy razem na obiad do jego starych, bede musiala sie produkowac, bo przeciez nieladnie. I to mnie martwi, bo wiem, ze C. juz sie szykuje. Mieszkamy razem od miesiaca, a on uslyszal moze 15 zdan po hiszpansku w moim wykonaniu. A moze mniej.
Ciezkie jest zycie turysty...