mekka // odwiedzony 5028 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (3 sztuk)
09:28 / 10.12.2002
link
komentarz (1)
Wiem, ze...
06:55 / 09.12.2002
link
komentarz (1)
zapamiętacie te kawałki na długo
13:34 / 08.12.2002
link
komentarz (4)
Znowu

Przyszła późnym popołudniem. Była, jak zwykle, trochę podpita. Przyniosła ze sobą butelkę brandy i poprosiła mnie. Zdjąłem koszulę, bo uwierała mnie, jak wszyty pod skórę owłosionej dupy alkoholika, esperal i zająłem się nią. Pomogłem jej szybko dojść. Ręce mam wprawione do tej roboty. Zresztą przy rozwarciu jej warg sromowych nie jest to trudne. Pizdę ma dokładnie wygoloną, a te dwa różowe plastry wędliny na półmisku jej łona, wywinięte są całkowicie na zewnątrz. Jądro jej cipy, wspaniała, gładka, wypełniona gorącą krwią łechtaczka, jest, jak wrażliwa cysta w galarecie, jak język małży wystający z ciasnej muszli. Otwiera się całkowicie, zsuwa się z niej fałd wilgotnej skóry i pulsuje wtedy w oczekiwaniu na dotknięcie moich poślinionych palców. Jest twarda, jak wypolerowany rubin w koronie pierścienia. To doskonałe narzędzie, służące do wypruwania z niej tych szeptów, tak mi rób Chris, tego właśnie potrzebuję, o tu, właśnie tu, trochę mocniej, nie za głęboko, i szybciej, teraz szybciej, tak, o tak, które przemieniają się w coraz żywsze sapanie, rzężenie, jęczenie, ażeby skończyć na przeciągłym o kuuuurwa! Mam go, Chris, mam. Ja pierdolę! O kurwa! Taaaaak! Przypatruję się wtedy jej twarzy rozłupanej na pół przez grymas rozkoszy. Jej oczy pokazują mi białka. Jej język oblizuje sparaliżowane wargi. Kleszczami z kciuków i wskazujących palców miażdży swoje sutki. Gdyby tylko mogły, trysnęłyby, niczym dojrzałe wągry. A potem jej ciało podryguje jeszcze przez chwilę. Amplituda drgań jest zmienna. Trzy, cztery szarpnięcia spazmu wyciskają z niej gęsty sok, w którym ubabrane mam już całe dłonie. Nagle wiotczeje i nie może złapać tchu. Nosem wdycham jej zapach. Wszystkiemu winna rura wydechowa jej pizdy. I brak katalizatora wstydu.
Gdy wychodziła, zgasiła światło. W pokoju znowu zrobiło się duszno i ciemno, jak w macicy mojej matki. Mój sterczący kutas zastanawiał się, dlaczego nigdy nie może się w nią wbić. Dlaczego ona nie potrafi się normalnie dupczyć, a jebanie ogranicza tylko do tych krótkich spotkań, kiedy rozkładając nogi, prosi mnie o drażnienie jej perły. Jej orgazm zaczyna się już po kilku dotknięciach. Kończy po długim i przeciągłym wyciu. I wtedy, jak zwykle pijana, zwleka się z trudem z fotela, kanapy, dywanu, czy gdzie tam ją rzuciło, i ubiera się w pośpiechu, mówiąc do mnie, że powinniśmy to byli skończyć, jakieś piętnaście lat temu, gdy wyszła za Leonarda. Za każdym razem mi to powtarza. A ja za każdym razem przyznaję jej rację. Ale wiem, że znowu przyjdzie.
Dokańczając przyniesioną przez nią brandy, po raz kolejny przekonałem samego siebie, że moja przyjaźń z Leonardem, nie ma z tym nic wspólnego. Nic i nikt na tym nie ucierpi. Nie mam zamiaru utyskiwać nad nim, czy nad nią. A już na pewno nie nad sobą samym.
Lubię czasami z nią to robić, szczególnie, gdy ona ma przynajmniej dwie godziny czasu i chce, żebym włożył jej tam całą dłoń. Pizdę ma dość ciasną, bo nigdy się nie okociła. Pijemy więc wino, albo brendy, gdy ja wpycham powolutku swoją prawą dłoń w mokrą szczelinę między jej nogami. Nie mogę się zbytnio śpieszyć, bo rozerwałbym ją. I nie wiem do dziś, czy to jej soki zmiękczają moją dłoń, czy rzeczywiście pity z butelki alkohol ją poszerza, ale wciąga mnie powoli, milimetr po milimetrze, z przyjemnym drżeniem włókien jej mięśni. Gdy mam już całą dłoń umieszczoną w objęciach jej pizdy, dwoma palcami naciskam na szyjkę jej macicy, a wystający trzpień łechtaczki zaczynam delikatnie ssać. Jej pijany oddech staje się szybki i zaczyna coś pierdolić bez sensu, że tego jeszcze nie miała, że moje palce, czuje w gardle, żebym wsadził jeszcze jednego w jej dupę. I wsadzam, a wtedy elektryczne dreszcze dopadają ją, jak skłócone gangi i próbują ją rozszarpać. Czuję skurcze jej macicy, jelita grubego i wtedy nabrzmiała łechtaczka pomiędzy moimi zębami, zaczyna się szybko kurczyć i ucieka do swojej nory, ukrytej w fałdach delikatnej skórki. Wyciąganie dłoni nie jest już tak atrakcyjne. Śluz lepi się do moich włosów na rękach, aż po łokieć. Muszę ją klepnąć dwa razy po pysku, żeby doszła do siebie i spierdalała. Wciąga majtki, na których momentalnie pojawia się mokra plama spowodowana wyciekiem jej przyjemności. Cipa boli ją potem dwa dni, ale mnie to bynajmniej nie obchodzi. Leonardo, co najwyżej spuści się jej do paszczy.