mjuzik // odwiedzony 34295 razy // [gas_werk szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (24 sztuk)
10:44 / 03.05.2006
link
komentarz (2)
Polskie Nagrania [1]: W polsce istnieje ciekawy hip hop.

Taka jest teza na dziś. Być może jest ona prawdziwa tylko częściowo, w takim sensie, że ten hip hop istniał i już go nie ma. Chociaż na przykład ostatnio wyszła nowa płyta Afro Kolektywu, mam nadzieję, że parę osób oprócz mnie ją kupiło. Chętnie też przeszedłbym się na ich koncert, szkoda że nie zorganizowali choćby mini-trasy. Może to w jakimś stopniu kwestia tego, że członkom zespołu trudno się zebrać i ruszyć w trasę, bo są zajęci innymi rzeczami.
Tak czy inaczej, Afro Kolektyw to dla mnie już prawie-klasyka. Pamiętam jak w Machinie napisali, że wyszedł jakiś dziwny nielegal, że to takie podejście, którego w Polsce nie było. Że pesymistyczno-ironiczne teksty, a do tego fajna funkująca muzyka, jak na standardy polskiego hip hopu rzadka rzecz [kiedy wszyscy klepią płaskie bity z maszynek]. To był chyba 99 rok, z owego nielegala "Negatywnych Wibracji" chyba najłatwiej można było poznać "Seksualną czekoladę", która latała często w radiostacji. Dwa lata potem zespołowi udało się złożyć "Płytę Pilśniową", wydaną w T1, która przynosiła nowe nagrania, kurcze dużo nowych nagrań. Ah, no i kilka zupełnie zbędnych, czyli tak zwaną kopalnię niespodzianek. Nie rozumiem po co było dawać jakieś urywki, dziwne wersje, bezsensowne freestyle. Ale nic to, może akurat tego dowcipu twórców nie zrozumiałem.
Potem w zespole zachodzą różne perturbacje, odchodzi Nestor, znany też jako Wielesław X, który dotychczas odpowiedzialny był za muzykę. Drugi filar projektu - Afrojax jakoś sobie jednak poradził, skompletował nowy skład kreatywnych muzyków [obecnie oprócz niego podstawę stanowią gitarzysta, basista i klawiszowiec], sam zajął się tworzeniem muzyki i koniec końców stało się...wyszła nowa płyta. Po kilku obsuwach co prawda, bodaj w lutym tego roku, nakładem Rockers.
Zespół, tak jak od początku, to rzecz bardzo swoista. Teksty opisują cierpienia wrażliwego (he he) człowieka, na wszystkich możliwych frotnach niepowodzenia: przede wszystkim uczuciowe (kłopoty w kontaktach z płcią przeciwną), ale też praca (albo problem jej poszukiwania), a ostatnio coraz częściej złorzeczenia na jakość muzyki, klimat artystyczny (he he) w Polsce. Byłoby to nie do zniesienia, gdyby nie specyficzne podejście, (auto)ironiczne, prześmiewcze, do tego częste gierki słowne, fajne porównania. W deprecjonowaniu własnej osoby Afro dogania Sluga z Atmosphere, ale przez to, że porusza problemy bliskie przeciętnemu młodemu mieszkańcowi tego kraju łatwiej go zrozumieć, wykazać empatię. Fajne jest to, że 'ja' liryczne nie jest zgorzkniałe, jest świadome swej marności i nią igra, potrafi się śmiać przez łzy, albo wręcz przekuwa beznadzieję w wisielczy humor. Jak to powiedział (wedle tekstu) psychoanalityk do swego pacjenta: nie wszyscy pana w dupę kopną, są ludzie bez nóg. Właśnie - przecież to kontynuacja w prostej linii 'always look on a bright side of life' Pythonów.

Kolejnych bohaterem tego wpisu jest raper Siny, który w 2002 roku, chyba w jego drugiej połowie, wydał dla Blendu album "W Siną dal" [moja recenzja tutaj]. I znów postaram się nie dublować tego, co napisałem w recenzji. Chciałbym dodać, że bardzo mi się podoba poziom świadomości Sinego jako twórcy, studiuje ja asp, co jak sądze, pozwala mu na pewne sprawy spojrzeć szerzej. Dzięki temu na przykład okładka, projekt graficzny płyty stanowiły spójną całość z jej zawartością. W ogóle jest to przemyślane jako wyrazisty projekt, zajęcie pozycji opozycyjnej [może wręcz antagonistycznej]. O ile u członków Afro Kolektywu [a raczej lidera zespołu] stanowiska wobec polskiego hip hopu można znaleźć raczej w wywiadach [ale na obu płytach jest wiele narzekania na stan muzyki polskiej jako takiej], to Siny bardzo odważnie uderza w hip hop w swoich tekstach. Tak na przykład 'nie utożsamiam się z nim, bo nie ma z kim' - to właśnie o zjawisku polskiego hip hopu.
W tym względzie blisko mu do niezapomnianego bandu Killa Familla, który był pierwszy jeśli chodzi o wykorzystanie pewnych schematów by wykpić zjawisko polskiego rapu. A nie jest to wcale takie łatwe, udanie stroić sobie żarty, kilka lat później powstał projekt SPEC [członkowie KF nic z tym wspólnego nie mają] i ich dowcipy na płycie 'Pyk' były raczej wysilone, a i jeszcze kwestia, czy na 'Polovirusie' Kur były jakieś żarty z hh? Jeśli tak to ja nie pamiętam, więc chyba nie były jakieś udane.A KF chyba niektórymi swoimi utworami trafiła, bo przed chwilą znalazłem jakiś czat z Molestą, gdzie Włodi wypowiadał się, że płyta KF to żenada. Jak już o Killa Familla wspomniałem, to chociaż słów kilka. Podstawa zespołu to dwóch braci z Warszawy, Easy Jerzy rapuje z flow bardziej wyluzowanym i niedbałym niż Mes, a historie, które opowiada i to jak je ujmuje, to klasa sama dla siebie [posłuchajcie choćby takiego 'Śmieciarza']. Cała polska nijakość, bylejakość, brud, półśrodki...oprócz tekstów to żyje też w muzyce Zibiego Funkowicza. Opiera sie ona na sposobach hiphopowych, są te no, eee, beaty są i refreny są itd, ale wszystko jest genialnie lo-fi i na przykład skrecze są na magnetofonie szpulowym. Hip hop w wersji bardzo do it yourself, ale brzmi dobrze. Zresztą ja bym ich wyniósł na ołtarze choćby za mój prywatny ponadczasowy hymn 'Nie chodź w dresie'.
A wracając do Sinego, to jak jego album się ukazał, a było to w bliskim sąsiedztwie albumu 'F3' i 'Obawy przed potem' Sfondu Sqnksa, to myślałem, że może stworzy się jakieś odgałęzienie hip hop art. Siny coś wspominał, że chciałby nagrać z Fiszem, jak widać były to tylko marzenia, o Sinym w ogóle słuch zaginął, ale w tym czasie Wrocław wydawał się zagłębiem jakiegoś innego myślenia o hip hopie. Oprócz funkowo-antyglobalistycznego Sfondu działał tam też Jot, którego skład WN Drutz kultywował old schoolowe podejście. Oni, jak też i Tymon może nie stawiali tak bardo w kontrze wobec mainstreamu, ale byli wyraźnie trochę obok. Poza tym projekt poboczny Sinego i Roszji [i czyj jeszcze?] - Osa da Gnoi, którego jeden kawałek całkiem mnie rozbawił, ale wrażenia z słuchania płyty miałem bardzo mieszane.

Koniec końców, tak się sprawy mają, że chyba w Polsce nie mamy żadnego hip hop artu, co oczywiście nie wyklucza możliwości, że w Polsce powstaje hip hop na przyzwoitym poziomie. Tylko że czasem brakuje mu jakiegoś wyrazistego smaku.

Killa Familla - Śmieciarz
Killa Familla - Nie chodź w dresie

Osa Da Gnoi - Gówno z tego rozumiem
Sfond Sqnksa + Jot - Rejs

Siny - W siną dal
Siny + Roszja - Aleja życia
Siny - Hip-hop art


Afro Kolektyw - Paranojanabloku
Afro Kolektyw - Seksualna Czekolada [wersja albumowa
Afro Kolektyw - Mamo co to jest Afro Kolektyw

[jak zwykle będę wdzięczny za wszystkie od-głosy mniej lub bardziej dotyczące prezentowanej muzyki]