sarah // odwiedzony 258952 razy // [technics1200 szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (856 sztuk)
21:13 / 24.03.2005
link
komentarz (5)
Nic sie nie dzialo to sie zadzialo..

Wlasnie.
Wczoraj skonczylo sie fuksem. Spieszylo mi sie cholernie
na spotkanie ze znajomymi... pojechalam za daleko no i dobra, trzeba zawrocic. Na swiatlach wykonalam przepiekna zawrotke, zupelnie nielegalna zreszta...ale mysle sobie co tam. Ruch maly, psow nie widze dookola, jakos pojdzie.

Poszlo, tyle ze... jak juz zaparkowalam na miejscu (pod stacja kolejowa) to zaraz za mna zaparkowal radiowoz i wlaczyl wyjce.

Pieknie, kurwa, pieknie. Pan podszedl, opuscilam szybke... pyta czy wiem dlaczego mnie zatrzymal. Mowie, ze wiem...
Popatrzyl, pokiwal glowa, zapytal czy mam juz jakis mandat na swoim koncie. Mowie, ze nie. Wzial prawo jazdy, sprawdzil:
- no widze, ze ma pani czyste konto. Spieszyla sie pani na stacje?
- tak....
- hm... nie dam pani mandatu tym razem, ale zeby to sie wiecej nie powtorzylo!

Matko. Myslalam ze zrobie pod siebie, po prostu.
Tutaj mandat za powazniejsze wykroczenie pociaga za soba dosc przykre skutki. Nie dosc, ze sie placi, nie dosc, ze odsylaja do szkolki jazdy to jeszcze leca punkty karne na record. A te punkty firmy ubezpieczeniowe sprawdzaja i podnosza cene za ubezpieczenie...a ja caly czas na ubezpieczeniu mauzonka .... wscieklby sie.

No, ale nic to. Lepszy numer dzis rano wywinelam.
Wyjezdzalam z parkingu pod chalupa I. Tam zawsze pozastawiane a disiaj musialam sie dodatkowo przecisnac miedzy zajebista furgoneta i rownie zajebistym w rozmiarze SUVem.

I sie nie wyrobilam. Zachaczylam przednim blotnikiem o tylne kolo i blotnik pana SUVa. Facet zaraz wyskoczyl z chalupy - maly, ledwo mowiacy po angielsku chinczyk.
Nie zdenerwowal sie, chwala bogu.. obejrzal, postekal i stwierdzil, ze to tak ze 300 dolcow naprawa bedzie. Zaloze sie, ze wyszloby mniej ale... udalo mi sie go ugadac, zeby zaplacic mu w gotowce w sobote i nie ciagnac sprawy poprzez ubezpieczenie. Normalnie to oprocz numeru prawa jazdy wzialby ode mnie rowniez numer ubezpieczenia, ale wykrecilam sie. Uff! Posiadanie czegos takiego w rekordzie znow podbiloby stawke ubezpieczenia i to o wiecej niz te cholerne 300 dolcow...

A moj samochod.. coz... naprawa bedzie cos z tysiac dolcow, moze ciut mniej. Blotnik, przedni lewy reflektor i kierunkowskaz do wymiany. Niby nic ale....
ile z tym klopotu!
Na poczatku nie wiedzialam, co zrobic. Jechac tym samochodem, bez lewego kierunkowskazu i z blotnikiem wiszacym na slowo honoru? Zadzwonilam do I poradzic sie.
Powiedzial, zeby jechac... w razie czego jak mnie gliny zlapia to powiedziec, ze wlasnie jade do warsztatu naprawic. Daja wtedy taki maly mandat, ktory trzeba pokazac znow policjantowi zeby poswiadczyl, ze samochod naprawiony. Nie liczy sie do rekordu ponoc.

No. To bede jechac dzis na egzamin rozgraconym samochodem. Musze jakos sie wymozdzyc nad trasa, coby ominela autostrade - bo na autostradzie jak mi ten blotnik odpadnie to bedzie tragedia. No i zmieniac pasy bez kierunkowskazu to tez tak srednio bezpiecznie, zeby nie powiedziec chujowo.

Mam kurwa nauczke, mam.
Taktyka jednak z kupowaniem samochodu okazala sie sluszna. Az nie chce myslec co by bylo, gdybym rozwalila nowy, drozszy... ile by to kosztowalo....