sinuhe // odwiedzony 115719 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (175 sztuk)
08:12 / 27.01.2011
link
komentarz (12)
*****







Sławomir Różyc - Stefania, ma oczy zielone.






III. Księżyc nocy sierpniowej




Księżyc nocy sierpniowej. Protokół rozbieżności.



Korekty wprowadził. Eugeniusz Korbowy. Oficer Bezpieczeństwa.
Autor wyrazów. Podchorąży. Powstaniec.
Dopowiadacz. Felicjan. Dozorca.










A dokąd panny ?
Panny są w potrzebie

a dziś po bramach ściszone rozmowy
pan Feluś w stygnącą z wolna Okopową
ukradkiem. Ostrożnie. Od bramy do bramy
na szelest płaszczy zachował baczenie


Podchorąży.

O tym dziś szeptanie na klatkach schodowych
palec przy ustach


Eugeniusz Korbowy.

Na dłoniach uściski ?


Podchorąży.

Z palcem na ustach - znaczy - gdzieś jest anioł
może w tych skrzypieniach podeszwą za rogiem


Eugeniusz Korbowy.

Słyszymy właśnie pana Tadeusza ?


Podchorąży.

Czy za doktorem nie drobią, dziś wronio
cienie poufne, od drzewa do drzewa ?
I co w nich tam skrzypi
jaka pozytywka ?
Jaki to komtur, posłał ich z łapanką
usta oblizując
O oczach błękitnych


Eugeniusz Korbowy.

Lubią melodyjnie, lubią na trzy czwarte
razem z panem Straussem
schowane za drzewo ?


Podchorąży.

To ciemne światło, dzięki którym pustka
zamknięta w człowieku za niewinnym drzewem.
W kształt. Bywa płaszczem


Eugeniusz Korbowy.

Ze skóry bydlęcej ? - to chyba z tym płaszczem
było niepotrzebne. My Towarzyszu, też służbowo
w płaszczach


Podchorąży.

Pogodne szepty. W uchylonej bramie
na Okopowej


Eugeniusz Korbowy.

Miło mi słyszeć, ale wy akowcy
w tych butach z cholewą
czasem też po nocy, drobicie poufnie
od drzewa do drzewa


Podchorąży.

Ja poemat piszę !

tam, wstążki rozwiane
to się przydarza pierwszym kapeluszom
skromnym
słomkowym, co rankiem przed lustrem
ronda prostują, o dziewczęce palce
drżące
z bezwstydem, a przecież z nadzieją
przechodząc jezdnie, jedyne, nam niosą
dziewczęce złotka
gołębi gruchanie, i zrywa wstążkę, przez plac
Napoleona ..

Eugeniusz Korbowy.

On poemat pisze. A my rzeczywistość !


Podchorąży.

Tutaj w Warszawie ?

niesie, gdzie Drapacz, niesie, przez ulicę
marzenia dziewczęce i wdowie wołanie
w jednych
się oko Drapacza zamyka
w drugich otwiera, na szepty
i dotyk


Eugeniusz Korbowy.

Wpierw w Wilnie i Lwowie. Tam władza rozdaje
biorą z obawą, ale
zamiecione


Podchorąży.

Rzeczywistość mówisz. Na Syberię, wojaż ?
Najpierw jak Judasz całujecie w usta, tak po nowemu
rosyjskim zwyczajem

... wiatr podrzuca wstążkę, a ona w kwitnieniu
dziewczęcym spojrzeniem , ufnie, sasankami
bywa chabrowa

a czasem błękitna, tym koralem lśniącym, w nurt
z górskim strumieniem, jakim ci to miasto
w szczerbach i żałobie
czereśnią powstaje, z wiosną, w oczach dziewcząt

poznasz po placach, poznasz po imieniu
jak dumne pamiątki, wolno, nosić w sobie
gdy śnieg na brzegu, gdzie sasanka biała
zaprasowana starannie w chusteczkach
co zwykle z płatkiem, różu szminki
pierwszej

i pierwiosnkach śmiechu, nieść będzie
przez dymy

nieść będzie przez szkarłat



Eugeniusz Korbowy.

Mówią tam, Polaczki, dzieci Europy
Czekają całusków. Grzecznie. W poczekalniach

Zaszczyceni bardzo. Docenieni wreszcie. Mędrcy i prorocy
o misiowych oczkach

Podchorąży.

( zaplata ramiona przed sobą i usiłuje skupić uwagę widowni
na swojej osobie. Obaj wydaja się nadmiernie uroczyści )


Jest cichy zgrzyt bramy
po wargach wyraźnie
z trzepotem wypuścić te ptaki ciemności


Eugeniusz Korbowy.

Jeszcze raz zbłądziły gestapowskie sotnie ...


Podchorąży.

Będzie nas ratował w szpitalu powstańczym


Eugeniusz Korbowy.

A tym
co w ciemnościach, słuch szeleści widmem ?


Podchorąży.

Którym się przyśni. Którzy nigdy nie śpią ?

Im zapach skóry czy skrzek po gałęziach
skrzypi w pamięci skórzaną uprzężą


Eugeniusz Korbowy.

Choć przed chwilą gawron, już z płuc
upuszczony ?


Podchorąży.

Śpi gawron głodny w polu nie obsianym
skoro ziarno pamięta, to będzie w śnie szukał


Eugeniusz Korbowy.

Ładnie ci się kleją romantyczne smarki ...
Bo tam za kominem Fryc z mauzera mierzy


Podchorąży.

Masz oczy na miejscu i koty na dachu
ktoś sprawdza uważnie którędy chadzają
łatwiej wypatrzeć potem Gołębiarzy


Eugeniusz Korbowy.

Ale wam Darmozjad świeci nieuważnie
bo gdzie stoi Norblin ? Jego akwaforty


Podchorąży.

znów mylisz pojęcia
a mylisz tak lekko, maczając w Parnasach

Po srebrnym niebie kreślimy dymami
palcami łatwo znaleźć Haberbuscha


Eugeniusz Korbowy.

Na lewo Stawki, i gdzieś tam Ciepłownia
daleko, na mapie, kiedyś będzie nasze
Feliks Dzierżyński, zaś plac Napoleona ...

Górczewska. Żytnia. Robotnicza klasa ...


Podchorąży.

Gdzie gorzkie kule w pierś, dostał. Parasol

Dozorca.

( wychodzący w mroku bramy. Przez chwilę przygląda się z niedowierzaniem
widmowym sylwetkom )

Co mnie podkusiło ? - obwiniasz się Feluś
pić z tym Księżycem ledwie na trzy palce
ma głowę ladaco nie z tej okupacji


Eugeniusz Korbowy.

niby warszawski, w spojrzeniu zaś taki
jakby na okrągło gadał z Mickiewiczem

Panie cierpliwie czekają wygódki
a On okrągły ma z gazety czapkę
a on je cuka i wąsa podkręca

Ledwie spróbował, i już Napoleon
między nimi obecny. Wywija szpicrutą
Panek, srebrną smugą, w co ciekawsze kształty


Dozorca.

Ktoś mu przypomniał po jakich ulicach
szwenda się właśnie. I zarobił w jape


Podchorąży.

Przestańcie ! Proszę ...
Odleciał nad Getto


Eugeniusz Korbowy.

ja wam Feluś, wskażę :
Niech on tam nie lata ...

On dzisiaj miglanc. On okrągły nadal


Podchorąży.

Nie cięty. W sierpy, schowany w granacie


Eugeniusz Korbowy.

Ładnie z tym wierszem. Dostojnie. Z pawiami
Jeszcze tylko cymbałów w zaścianku brakuje

A wiesz ty z herbową spinką przy mankiecie
Że Wam się sierpem planeta nawraca ?

zatem Mocium Panie, mów chamowi wierszem
po kij nie sięgniesz, bo publika patrzy

Paluszki świerzbią ? Siekaj heksametrem !
Dopóki naród swój język, czytaty !



Podchorąży.

Nie możesz się zawrzeć ? Słoninki ukroić
Ogórka zwędkować, i przepić spirytem


Eugeniusz Korbowy.

Nas spiryt nie boli, was giermańskie tanki

Zajawkę poniał ? zdumiony Powstańcze
język się zmienia. A my, Awangarda !

My, mocno stoimy z tamtej strony Wisły
ciemnozielona ta matczyna rzeka

a naszego gęstą jako chleb razowy
z waszego błyszcząca syrenią szabelką

w jej jasne piersi zapatrzeni obaj
wciąż nie ma szczęścia, jak figury stoją

ale będzie komenda, to pójdą przeprawy


Podchorąży.
( bez przekonania )

Który sierpień łamiemy się tym samym słowem ?
Przeprawy. Przedmurze. Lotnicza osłona
nad matczyną rzekę zdążyć przed świtaniem

Eugeniusz Korbowy.
( z naciskiem )

Tym razem zapisz, w tych swoich kląskaniach
przeprawy żołnierskie, z orzełkiem
na czapce

ważne. Pamiętaj. Żeby ci nie wyszło
kilku Kelnerów, nocą
Śpiewających


Podchorąży.
( rozdrażniony )

zapiszę, Ubowiec
kopiowym ołówkiem
nożykiem obciętym z pocztowego sznurka


Eugeniusz Korbowy.
( cierpliwie )

wielka mi sztuczka pisać sasankami
arkusik nosić w otwartej kieszeni
my teraz skutecznie leczymy suchoty

młodzież nasza ciekawa, pójdzie zarządzenie
Kieszenie naszyć. Pisać poematy
że u nas Światło nie gaśnie w urzędach

Z sznurkiem, bez sznurka
u mnie mowa prosta

pewnie się wzdrygniesz, bo to u sąsiada, podpatrzona mowa
a my będziemy, jak oni czynili

znów pierwsi do chłopa, trafimy z ukazem


Podchorąży.
( zwężając oczy )

a to już ciekawe ...


Eugeniusz Korbowy.

Car, jaki by nie był

Czy Stalin na górze
na ręce patrzy
A na co ty, patrzysz ?

Ty ... na akselbanty


Podchorąży.


My, wy, figury. Tak, lubisz pouczać

Stawać w oczach z większym
kłaść się Jego cieniem

On Ci powiedział : Ruszacie planetą ?

Sierpień. Śnieg nie pada
I Gwiazdki nie widać

Puszkina lubię. Czasem Lermontowa
co oni w Wigilię mieli pod obrusem

Tak, jestem zdumiony ...
Gadająca Słomo


Eugeniusz Korbowy.
( ledwie kryjąc wzburzenie )


A ja ci powiem, co zrobię z księżycem
Ty do mnie z wycieczką, a nie znasz wycieczek

nad Gettem twój Księżyc, ten warszawski, fijoł
u mnie, zacznie otwierać, nocą parasolki

Pamiętną ruszy
z śmiechem karuzelę


Podchorąży.

Ty, kto ? Korbowy


Eugeniusz Korbowy.

Może partyzanty ? Może Walenrody ? Zapytaj księżyca


Podchorąży.

Taa partyzanty, ... z Lasu na Kabatach


Eugeniusz Korbowy.

Różnie nazywają, i nieustalone. Zabrakło odwagi
wszystkich partyzantów na głos, ponazywać

twoje jenerały w cylindrach, czy w czakach ?
chyba w ciekawości swej ludzkiej natury
pan koglem moglem karmiony poeta
raczył zapomnieć o swym poemacie ?

Czy zechcesz lirę swą cofnąć znad Gęsiej
nie kluczyć więcej już po naszym Getcie ?


Podchorąży.
( wyraźnie zadowolony zaciera ręce )


spokojnie, spójrz, i on spokojny dzisiaj
On obły jak balony z nad Pól Mokotowskich

A przecież z tych gruzów
gdzie wszystko śpi z krzykiem


Eugeniusz Korbowy.
( odstawia opróżniona szklankę. Krzywiąc się )

A gdyby z tych ruin wzrosło śnieguliczką ?


Podchorąży.
( przeciągając z zadowoleniem palcem po niebie )

W jej czystej kredzie bólem zatrzaśnięto
i jako perłę dowiedziono bólem


Eugeniusz Korbowy.

Perła was zostawi błądzących w ciemnościach ...


Podchorąży.
( deklamuje, bardziej już myśląc o poemacie )


Mądrość nam gorzką rozdzieli palcami
ten smutek co do nich, najpierw
z kulki białej

na bezchmurnej tablicy nam rozpisze kredą

Żółty niech Księżyc. Poznaczony sadzą
w tej z chmur koszulce nad kirkutem stanie


Eugeniusz Korbowy.
( naśladując podniosły ton Krzysztofa )

Zza chmur wam wyjdzie. Bystry
obrzezany


Podchorąży.
( powoli nie panując nad głosem )

Jak dawniej bywało, niech powstańcze wici
pod bramy obozu na Gęsiej, ciśnie
zapalone


Eugeniusz Korbowy.

szepcząc aj waje koronką o druty


Podchorąży.
( teraz już prawie biegnąc w stronę Korbowego )

Ach, ty głupi cepie ! Ciebie do Syjamu !
Tyle cierpienia. Słyszałeś o Auschwitz ?
Mieliśmy Żegotę

Dawidków odbijemy z batalionem Zośka !
A księżyc, jest srebrnym obolem powstańca

to dla nas księżyc


Eugeniusz Korbowy.

to dla was Mickiewicz ?

Podchorąży.

To jedynie księżyc !


Eugeniusz Korbowy.
( cofa się i wyciąga otwarte ręce pojednawczo )

Księżyca Ci szkoda ? Już więcej warta, ta, papierośnica
Ja w swojej służbie, już kilka, Księżyców widziałem

Sorki ! Przesadziłem. Katyń Nowotko Ribbentrop Mołotow
wszystkiemu zaprzeczę z wszystkiego się wyłgam
to pomówienia, małe przeoczenie

ale słowo, prywatnie, na Świętą Publikę !

to niestety prawda, i było tak niegdyś
Jeśli ty nie myślałeś, to już oni dbali
i Wawel wrogom we śnie, w oczach stawał

goryczą mu jedność

Handel. Pług. Poezja
u bram Wschodu stała

Co czczo wyrzuciłeś
oni przysposobią
i jako ikonę szczerozłotą w karczmie

może Ci i trudno
lecz bez ich sonetów


Podchorąży.

Z takim księżycem to krzyk się podniesie ?


Eugeniusz Korbowy.

Przecież muszą krzyczeć. To niewielki naród.
Ty byś nie krzyczał ? Za taka niezręczność
Po rękach Polaku, nie, po akselbantach

I rozpoznasz na wschodzie po owocach
Drzewa


Podchorąży.
( grozi zaciśnięta pięścią )

Jeśli to kłamstwo !


Eugeniusz Korbowy.
( wskazuje dłonią półkoliście widownię )

Jeśli to Publika !


Podchorąży.
( z satysfakcja )

naprawdę chcecie w kraju rządzić plotką ?


Eugeniusz Korbowy.

Twoje stanowisko ? Spiszemy protokół
nie patrz tak na mnie miniaturko Fausta


Podchorąży.




ludzie chcą wytchnienia i czekają plotek
plotka jest prosta, nie ciąży sumieniu
nie trzeba się uczyć, by zrozumieć plotkę
z plotką być równym pomiędzy większymi

plotkę z czyjąś plotką zmienić w pomówienie
jeśli chcesz zabrać, co należne tobie
być plotką lubianym, zawsze czyimś kosztem
wesołym, krzywdą, tak szczerze, po polsku

nie mów o mnie, wredny, i się nie oburzaj
sam będąc już plotką, powtórzyłem plotkę
kto wśród nas żyje, i chodził do szkoły
odbierał świadectwo z Historii, Tych plotek


Eugeniusz Korbowy.
( pauzując wypowiedź westchnieniem )

póki pamiętam
nie powtarzaj plotek
na froncie my przecież

A front jest przez piękną, twoją Europę

front,
co nas zjada, i ten co, rozdaje
wawrzyny prawdziwe

niestety zabija, musimy uważać
zbyteczna troska, panie Podchorąży

o tworzenie historii, nie panu się troszczyć

ja dotrzymam słowa, ja teraz frontowiec
i jak na razie, to dupy nam w głowie


Podchorąży.
( wyczerpany. Obaj patrzący na siebie z obawą )

... I byłby Żabczyńskim, tych nocy sierpniowych ...


Eugeniusz Korbowy.
( też jakoś niepewnie )

Sunącym shimmy w atrament świtania ...
Aktorem mówisz ? Dobre, dobre, dobre !



Podchorąży.

Ale się sam w sobie jak kosa obrócił


Eugeniusz Korbowy.
( znajdują współbrzmienie )

To na ciemnym niebie powszechne zjawisko


Podchorąży.

Będzie biegł, drogę srebrzył, nikt tak nie zna Getta
w tych dniach ostatnich, kiedy Wiek na scenie
twarz Ci szminkuje, małpio
potem Barbie

I po garderobach, gdzieś, sensu pozbawił
pohańbione słowa

co Śpiewne. Solidne. I Nasze
Co z oczu patrzy


Eugeniusz Korbowy.
( uśmiechając się zagadkowo )

Panta Rei, Dziadku
My mamy dla ciebie Manifest Lipcowy !


Podchorąży.

Daliśmy się podejść, co nam na ołtarze
i w jakiej pamięci, tak
łata na łacie

Daliśmy się potknąć i zdarzać wyrazom ...


( rozchodzą się bez pożegnania. Zamaszyście. Po chwili pojawia się dozorca
z klamkami na sznurku. Trąca czubkiem buta jakiś przedmiot między cegłami.
Blaszana papierośnice. Ogląda. Otwiera. Czyta głośno )


Dozorca.

Eugeniusz. Znaczy, Karbowy, od matki

( częstuje się papierosem, i patrząc w stronę widowni , jakby czytał
w powietrzu )


I kiedy za Wisłą, to Słońce, Słońc wstaje
a potem na biurko spłyną szyfrogramem ...


O dziwnych Księżyca ruchach na zachodzie.
W bliskich kontaktach jest z niejakim : Rilke
I ma pseudonim Ten gwiżdżący Dodek

czynnie przeszkadzał bojowcom na Gęsiej
Warcholskim krzykiem ( i filosemickie )
Oraz szczypał baby

Do wykorzystania. Przeszkadzał na Gęsiej
A w konsekwencji, nie zdążył na Pawiak

( odchodzi )

Kroczyliśmy dumnie miast stąpać pokornie
Czy będziemy Jedno ?
Kiedyś ?
W oku szczygła






bierzemy się za poważne wierszowanie. Ave !



*