Sesja zaliczona, zaraz wybiorę się do Dziekanatu złożyć indeks. To dość przyjemne uczucie, gdy wkładasz w coś mnóstwo pracy, a później masz z tego miarodajny wynik.

W kwestti poprawy jakości życia zaliczenie sesji jest sporym krokiem do przodu. Zapisałem się już na testy psychologiczne, które będę miał równo za tydzień. Po testach kupie sobię z godzinkę jazdy w Lce, żeby jakoś przypomnieć sobie wszystkie newralgiczne miejsca w Gorzowie i czym prędzej zapiszę się na egzamin.

Szlag by to trafił, znów będę siedział w tym śmierdzącym sraczką i paniką budynku. Wszyscy Ci zestresowani ludzie, którzy pieprzą od rzeczy ile to oni razy nie zdali i który z egzaminatorów jest najgorszy znów będą brzęczeć mi nad uchem.

Głupota nie ma granic. Głupota połączona z uzależnieniem od prędkości, brakiem wyobraźni i brakiem odpowiedzialności. Mniejsza ze mną, ale przecież mogę skrzywdzić innych...
Mój brat powtarza mi, że nie przestanę jeździć tak jak jeżdzę dopóki nie pierdykne nosem w kierownice albo nie połamie sobie kończyn. Trzeba niestety przyznać, że coś w tym jest, bo pomimo moich usilnych starań samokontroli i ustalania sobie pewnych granic mam ogromną tendencję do permamentnego przekraczania ich i wmawiania sobie samemu, że przecież jeżdzę normalnie. No jasne, że jeździsz normalnie. Dlatego za pierwszym razem na 50 km/h miałeś po ostrym chamowaniu na widok policyjnego wozu 98 km/h a za drguim na 70 km/h miałeś 132.6 km/h i wyprzedzałeś na pasach. W łeb się puknij, dzieciaku.

Powinienem sobie kupić kierownicę do komputera i najnowszą część GRIDa albo Colin McRea Rally. Nie nadaję się do prowadzenia, ale do jasnej cholery, nie potrafię sobię tego odmówić.





2011.02.21 09:28:08link   komentarz (0)