dix
komentarze
Wpis który komentujesz:

No i wróciłem w czwartek wczesnym popołudniem. Działo się całkiem sporo, a mój stan zdrowia zmieniał się raz na lepsze, a raz na gorsze. Teraz będę chyba przez cały tydzień siedział w domu, aby się dokurować do końca. Ale, ale... może powinienem opisać jak było...
Do samego Poznania jechaliśmy pociągiem IC, dzięki czemu byliśmy tam już po 2 godzinach i 40 minutach. Jadąc w drugiej klasie mieliśmy tylko 6 miejsc siedzących i standartowy poczęstnek w czasie jazdy. Ogólnie było bardzo miło i przyjemnie, jako że w przedziale siedziało jeszcze dwóch starszych panów, z którymi dało się normalnie porozmawiać. Do tego jeszcze razem z A. graliśmy sobie w karty, więc zajęcie jakieś tam mieliśmy.
W Poznaniu pierwszą rzeczą, jaką zroiliśmy, to zakupy. Wiedzieliśmy, że musimy załatwić sobie jakieś kiełbaski, pieczywo i temu podobne rzeczy. Po drodze natkneliśmy się na Agenę, która zareagowała dopiero na gromki okrzyk "Valkiria!", bo oczywiście na swoją ksywkę się znieczuliła ;,0) Okazało się iż jest z jeszcze jednym osobnikiem, który czekał na Nią na dworcu. Pochodziliśmy więc po sklepach razem, po czym udaliśmy się na stację do pociągu jadącego do miejscowości Miały. Dopiero tam na peronie spotkaliśmy ludzi jadących na tą samą imprezę. I bardzo dobrze się stało, że jechaliśmy tym, a nie innym pociągiem, bo byśmy z A. musieli iść 20 km ze stelarzami na plecach. A tak pojechały one razem z A. na miejsce samochodem. Cała reszta natomiast wlokła się piechotą bite 5 godzin. Jednak w końcu udało nam się jakoś dotrzeć na miejsce bez większych szkód. Nawet mieliśmy uatrakcyjnienie w postaci konia, który prowadził małe stadko owiec do domu i zachowywał się jak pies pasterski. Na prawdę niezła opcja. Z resztą M. ( miłość MElfki ,0) sfilmował całą tą nietypową rodzinkę :,0)
Na miejscu okazało się iż czeka na nas ogromny gar grochówki, którą oczywiście spałaszowaliśmy bardzo szybko :,0) Rozpalono ognisko, włączono muzykę i zaczęła się cała impreza. Co prawda nie w stricte tego słowa znaczeniu, ale zawsze :,0) Rozpoczeły się rozmowy między wszystkimi uczestnikami. Nie znam ich przebiegu, gdyż większość dnia się rozbijaliśmy na boisku wraz z kilkoma inymi osobami. Ogólnie pierwszego dnia niewiele się działo, ale to raczej wina tego, że ludzie byli padnięci po tych 20 kilometrach. Jednak nawet to nie przeszkodziło w tym, aby zagrać sobie w Alien RPG do mniej więcej 4 nad ranem. Jak szedłem spać okazało się iż A. sobie przywidziała, że ktoś śpi u nas w namiocie. Usnęła w okolicach 3, a obudziła z potrzeby jakąś godzinę później i wydawało się Jej, że ktoś w namiocie śpi. Myślała, że to ja, więc była spokojna. Numer się zaczął w momencie, gdy ja usiadłem przed namiotem i zacząłem zdejmować glany, a Ona akurat wracała ze sławojki. Spytała się, czy wchodzę, czy wychodzę. Po czym poinformowała mnie iż ktoś śpi u nas w namiocie. Ja zszokowany to sprawdzałem i odkryłem iż to tylko śpiwór i dresy tak śmiesznie się ułożyły. Po tym oboje weszliśmy do namiotu i udaliśmy się na spoczynek. Oczywiście w międzyczasie zdążyłem się z Nią posprzeczać co do tego, które z nas śpi w cieplejszymnj śpiworze ( nie chciała go wziąć i twierdziła, że to ja powinienem w nim spać ,0). Ale poszliśmy na kompromis pod tytułem: ja śpie w ciepłym śpiworze, ale Ona śpi między mną, a plecakami, aby było Jej cieplej. I w ten sposób skończył się pierwszy dzień.
Resztę opiszę później, bo ten opis już się rozciąga zanadto, a ja muszę jeszcze zrobić kilka rzeczy zanim moja przyjaciółka do mnie wpadnie.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
Kastouaken | 2002.09.04 00:52:42
Huhu... Czuje sie zatem poinfomowany i ostrzezony :P A z czytaniem przeciez zartowalem, wim jak jest :)

dix | 2002.09.03 11:11:52

Ujme to tak Kastouaku. W chwili skladania obietnica miala sens, ale teraz i tak powinienes sie powstrzymac, jako ze A. wrocila do swojego faceta, wiec jest zajeta...
A jezeli czytuje, to co mnie to obchodzi?? Juz kiedys pisalem, ze nloga traktuje jak swoj pamietnik, wiec jezeli ktos nie chce wystepowac tutaj, musi mi o tym powiedziec. Chociaz i tak staram sie jak najmniej wchodzic w zycie prywatne innych osob ( w te najintymniejsze sprawy raczej nie wchodze z reguly, ale czasami mi sie zdarza zapomniec ). Tak wiec tez uwazaj :)

Kastouak | 2002.09.01 23:50:04
Ejze, Dixiatko, A. to A., ales ani slowem nie przyznal sie czy obietnica miala sens... choc chwilowo i tak bede dotrzymywal, tak czy inaczej... :) Zreszta, na Polach... Ale, sza, a nuz czytuje? ;P