Wpis który komentujesz: | Nie rozumiem. Myślę dziś cały dzień i nie rozumiem. Od wczorajszej rozmowy mam ciągle łzy w oczach. Wczoraj płakałam, dzisiaj już nie, ale mam ciągle mokre oczy. Nie mogę ani się rozpłakać (co by mi troche ulżyło,0), ani złapać lepszego nastroju. Chujowo. Próbuję zrozumieć, dlaczego On to robi. I dlaczego ja na to pozwalam... Właściwie to powinnam się obrazić, wypiąć dupą i powiedzieć "Radź sobie sam i daj mi święty spokój", ale... mam do Niego żal, a jednak... zawsze Mu wybaczałam i wybaczam dalej, choć jak narazie nie wyszłam na tym dobrze, pozwalam Mu robić co chce według swoich egocentrycznych zachcianek i w ten sposób gnoję sama siebie... Chce być, pozwalam Mu na to, chce żebym była, jestem, chce końca, ma koniec, chce czasu, dostaje czas, chce wrócić, wraca, a ja......... na każde skinienie palca......... Ale... nie mogę tak po prostu olać sprawy... Wiem że potrzebuje pomocy, potrzebuje kogoś bliskiego a ja zawsze byłam Mu bliska, bardzo bliska... powtarzał to od początku... i nagle... bach... Gdybym Go nie znała, gdybym nie wiedziała jaki jest, o czym marzy i czego potrzebuje, powiedziałabym żeby spierdalał, ale nie mogę, bo wiem, że mnie potrzebuje, wciąż mnie potrzebuje tylko wciąż się okłamuje i wciąż się boi siebie... Dajcie mi siłę, wy, którzy władacie Gwiazdami... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
czarna | 2002.11.30 14:47:47 nie wiem co napisac... w sumie mialam kiedys podobna sytuacje... ale w pewnym momencie powiedzialam dosc.... to wymaga wiele cierpliwosci...... powodzeia;] |