keb
komentarze
Wpis który komentujesz:

I po świętach. Jedzenia znowu tyle, co zwykle, słodyczy też (czyli prawie wcale,0), na szczęście sprzeczki jeszcze nie powróciły. Szkoda, że z roku na rok spędzamy te święta coraz mniej po chrześcijańsku, zapomina się o kościele, spowiedzi, modlitwie. Został jeszcze opłatek i odczytanie fragmentu z Biblii. Niewiele, jak na Boże Narodzenie, czas przecież nieodłącznie związany z wiarą i odkąd pamiętam w ten sposób obchodzony. A teraz co się dzieje? Jakiekolwiek duchowe przeżywanie tych dni praktycznie przestaje istnieć, liczy się porządek w mieszkaniu, żarcie i prezenty. Widzę w tym ogromną niekonsekwencję, bo nie po to się posyła dziecko na religię i do kościoła, gdzie słucha, że najważniejszy jest w tym wszystkim Zbawiciel, Jego przyjście na świat i odpowiednie przeżycie tego wydarzenia, żeby po paru latach pokazać, że wcale tak nie trzeba, że wystarczy kilka cech zewnętrznych i już jest w porządku, już jest świątecznie. Jestem w stanie zrozumieć niechęć do księży, mama twierdzi, że nigdy nie miała do nich zaufania, ale co księża mają wspólnego z domową modlitwą? To już zakrawa na zupełną obojętność względem religii i zaczyna niepokoić, niedługo już opłatka nawet nie będzie, bo przecież trzeba go kupić w kościele, a kto by tam szedł?
Dlaczego nagle tylu ludzi jest anty? Anty kościołowi, księżom, świętom. Modne zrobiło się świecenie swoim NIE, takie bardzo młodzieżowe i bardzo trendy. Mam wrażenie, że większość tych ludzi od paru lat nawet nie była w kościele, nie wie, jacy są księża ani co mówią, ale i tak nie przeszkadza im to mieszać ich z błotem na podstawie kilku zasłyszanych gdzieś tam plotek o tym, czego to jakiś ksiądz się nie dopuścił. "Bo niby są święci a i tak grzeszą" - usłyszałem niedawno. Który ksiądz nazywa siebie świętym i idealnym? Jaki ksiądz, na jakim kazaniu powiedział, że jest święty i że nie grzeszy? Kim może być człowiek, który w takie coś uwierzy? Zwalanie na co się da, głupie tłumaczenie się ze swojego lenistwa.
A święta. Po co święta, tylko trzeba sprzątać i, o zgrozo, siedzieć z rodziną przy stole. Straszna kara. Lepiej w ogóle nie sprzątać, ani razu w ciągu roku, a od rodziców i rodzeństwa trzymać się na odległość. Inaczej wstyd, oj wstyd.
Ech, co się z ludźmi dzieje. Wyrastają z rzeczy, z których nie powinni, a te, z których powinni, dzielnie w sobie przechowują. "Dojrzewanie".
Fajnie, że niektórzy cieszą się ze świąt. Szkoda, że tylko z prezentów. Fajnie, że kilku kumpli poszło na pasterkę. Szkoda, że niektórzy wyszli już po 15 minutach. Wiarę, jak mówi babcia, trzeba pielęgnować. I ja się z nią zgadzam.

Nic to, idzie Sylwester, jest miejsce, jest towarzystwo, jest fundusz. Bawmy się. Oczywiście po Europejsku.


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
JuSta | 2004.01.01 10:13:45
Mam nadzieje że impreza się podobała :P..heh dobra ja kończę bo muszę jeszcze pozmywać korytarz [w tym miejscu pozdro dla Emro :]...3maj się

ManJak | 2003.12.29 01:55:09
Ksiadz jest tylko posrednikiem w spotkaniu z Bogiem...

flintelekt | 2003.12.28 22:00:33

Kościół jest instytucją czysto polityczną, jego pomoc ludziom jest iluzoryczna i teoretyczna. Duchowni nie trzymają się przykazań. Trudno w czasach rezygnacji i pesymizmu (jakby nie było uzasadnionych) wierzyć, nawet bez administracji wypaczającej ideologię.
U nas na drzwiach przylepiono kartkę, że będzie chodził ksiądz z opłatkiem, ale to nie z naszej parafii, więc żeby nie płacić.
Ja nie wierzę, i lepiej mi po tym, jak to przyznałem. Nota bene choinka i prezenty nie są zakorzenione w tradycji chrześcijańskiej. Tak samo jak religia przejmowała atrakcyjne wizualnie święta, tak też one dziś się laicyzują. Nie trzeba wierzyć, żeby mieć ślub kościelny, nie trzeba wierzyć żeby mieć pogrzeb z księdzem - do tego wystarczą pieniądze. Cyniczne czasy, a święta każdy ma w sobie - u nas nie było Biblii, łamanie się opłatkiem zawsze jest dla mnie męczące i żenujące - to była po prostu dobra kolacja, z podarunkami, potem poszliśmy na sanki. Skrzętnie omijałem kolędników. Ale gdzieś w środku miałem ducha świąt - ogólnoludzkie ciepło, chwile refleksji. Tylko bez pompy, patetyczności i wiary na pokaz.

A moi koledzy też poszli na pasterkę, tradycyjnie zdrowo, rzewnie, się najebać. I dalekio jestem od krytykowania ich. Święta to kwestia bardzo subiektywnego wewnętrznego odczucia.

brown_sugar | 2003.12.28 19:17:02
U mnie nawet czytania Biblii nie ma:| Hmm no to moze ten ostatni Sylwester po Polsku??