matt78
komentarze
Wpis który komentujesz:

Wczoraj miałem napisać więcej, ale niestety zostałem wyprowadzony z równowagi psychicznej. Zawsze miałem w „głębokim poważaniu” to, co inni o mnie myślą i dalej powinienem mieć, ale nie daje mi spokoju jedna sprawa.
Około 16:00 dnia wczorajszego dostałem informację, że jakaś pieprzona ciotka (wyginający się na wszystkie strony gej,0), rozpowiada mojemu byłemu partnerowi, jakieś niestworzone historie o mnie. Tak strasznie mnie to podkur…, że obiecałem sobie, a właściwie „ciotce”, że nie podaruję mu tego. Kurdupel (ok. 1m 60cm,0) dostanie ode mnie (1m 92cm,0) wpierdol.
Przepraszam, że zaczynam klnąć, ale naprawdę nie mam już sił do tego typa. Co innego oczywiście mówienie o mnie prawdy, nawet tej najgorszej, ale co innego jest mówienie o „faktach” (mitach,0), które w ogóle nie miały miejsca.
Kiedy już minęła mi złość, zacząłem zastanawiać się nad granicą ludzkiej podłości, zwłaszcza w środowisku w jakim niestety jestem. Co jest celem większości tych popaprańców, żądnych akceptacji od heteryków? Zniszczyć znajomość moją i mojego ex? Być może, ale on nic tym nie zyska. Dobrze, że ex ma trochę więcej oleju pod czaszką od „szkyrchetki” (prawa autorskie: schlesiener,0). Targa mną wewnętrznie, że być może udało mu się cel osiągnąć częściowo, ponieważ ex zapytał mnie czy to prawda? I tu właśnie zaczyna się pewien mały skądinąd problem:
Ex ufał mi bezgranicznie (przynamniej tak mówił,0). Początkowo nie chciałem mu na to pytanie odpowiadać, ponieważ wydawało mi się to śmieszne, ale w miarę rozwoju sytuacji stało się to niestety konieczne. Głupio mi się trochę zrobiło, że w ogóle mnie o to zapytał, bo kochając i ufając powinien znać odpowiedź. Sprowadził mnie tym samym na ziemię, że to, co minęło, już nigdy nie wróci. Po prostu NIGDY, a może miałem cień nadziei?
Zależy mi na znajomości z ex. Staram się i na razie mi to wychodzi, mieć dobre kontakty z trzema (na 4,0) ex’ami (ale słownictwo…,0), ponieważ wychodzę z założenia, że skoro COŚ mnie z nimi łączyło, to nie należy mówić o nich źle.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
misia__ | 2004.02.08 09:47:47

Ja nie widze problemów w utrzymywaniu kontaktów ... nawet później czasem jest lepiej... i zawsze dąże żeby kontakty sie nieurwały.... bo szkoda mi znajomości!!

schlesiener | 2004.02.06 13:39:22

no ja z jedna zyje jak u Pana Boga za piecem :)

matt78 | 2004.02.06 13:00:23
no i włąsnie o to mi chodzi... Od czasu do czasu rozmowa, ale za wszelką cenę unikałbym "wieszania psów na ex"

mieczyslaw_dyrektor | 2004.02.06 11:49:32

Powiedziałbym cześć na ulicy i ewentualnie zagadał co słychać, a nawet się uśmiechnął i zaprosił na półgodzinną kawę. Nic więcej. Żadnych kontaktów poza tym.

matt78 | 2004.02.06 10:07:50
dyrektorze... Ale przecież z tymi pannami coś Ciebie łączyło, byliście razem, tworzyliście jeden byt, więc... nawet nie powiedziałbyś "cześć" na ulicy?

mieczyslaw_dyrektor | 2004.02.05 17:10:33

Znajomości też. Nie ma. Żeby nic nie wracało. Bo po co robić sobie wzajemnie jakieś jazdy. Ja przynajmniej nie jestem na to uodporniony.

matt78 | 2004.02.05 13:00:12

schlesiener, co miałeś na myśli mówiąc, że coś było pod kolorem czerwonym???? Nie wiem o co chodzi

matt78 | 2004.02.05 12:57:27

przyjaźni nie ma, ok, ale znajomość...????

mieczyslaw_dyrektor | 2004.02.05 11:46:38

I dlatego uważam, że związki trzeba kończyć definitywnie, bo nie ma przyjaźni "po". Niestety doszedłem do tego dopiero przy czwartej pannie.

mieczyslaw_dyrektor | 2004.02.05 11:45:21

A kij mu w oko. Znaczy im obu.

schlesiener | 2004.02.05 10:12:41

to juz wiem jakie imie bylo u ciebie pod kolorem czerwonym...

schlesiener | 2004.02.05 10:10:59

do szkyrchetki ma prawa autorskie Kryśka K. =)
a razie "W" dzwon po mnie.... pomogiemy