al_salah
komentarze
Wpis który komentujesz:

Nawet przestałem się już wkurwiać na samo wspomnienie pijackich złotych myśli w stylu "Możesz mnie nie lubić, nie szanować, ale jeśli kiedyś nie powiesz mi 'Dzień dobry', albo tak jak ta kurwa nie podejdziesz sie przywitać, to będziesz dla mnie zwykłym, przegranym chujem.", czy "Wiesz, że pijany człowiek mówi szczerze. Ja jestem pijana i mówię, że cię bardzo lubię, wiesz?". Nawet nieśmiało się uśmiecham przypominając sobie wszystkie "Jak się czujesz, kochanie? Już ci lepiej? Mam świetne lekarstwo, od razu ci pomoże.", dzięki którym w ciągu niespełna 30 godzin pogryzłem, połknąłem popijając lub też wypiłem prosto z tej saszetki asortyment kilku dosyć dobrze zaopatrzonych aptek, po każdym rewelelacyjnymnatychmiastdziałającym środku coraz bardziej współczując szympansom w chińskich laboratoriach famokologicznych pragnąłem, tak jak one, szybkiej śmierci. Uśmiecham się, bo od razu sobie przypominam, jak po tych słowach wielkiego współczucia wypowiadano kolejne To skoro nie piłeś, będziesz mógł poodwozić paru gości?, po czym nowe wcielenia tej pani, co to w Indiach robiła i wybrała złą porę na umieranie, bo z księżną Walii się walki o pośmiertny splendor nie wygra, odchodziły jak najszybciej, bo inni wołają do picia. Uśmiecham się, bo wiedziałem, że tak będzie; bo w końcu ich znam; bo nie rozczarowali mnie, więc niepotrzebnie się wkurwiałem - przecież to tylko rodzina, daa.
Nie wkurwiam się już też na to, że we dwie musiały wcześniej wracać, a inna dwójka w ogóle nie przyjechała, przez co sam musiałem się tam męczyć.
Ochłonąłem też po tym akcie sąsiedzkiej solidarności w postaci rozpierdolenia zamka, wjebania się do samochodu i zostawienia go otwartym, tak tylko dla zwały, bo w końcu półtora miesiąca bez problemów z nowym-starym samochodem to i tak dużo. Zastanawiam się nad jakąś dedykacją w radio czy telewizji w ramach podzięki za niepowybijanie szyb, nieporysowanie lakieru i nieprzebicie opon. Jestem Wam bardzo wdzięczny - kiedy już zapominam, dlaczego tak kocham ten blok, tę ulicę, Wy interweniujecie i odradzacie moją miłość do Was. Dzięki, chłopaki.

Więc na to wszystko już się nie wkurwiam, ochłonąłem, przestało mnie to ruszać. Nawet wziąłem się za porządki w pokoju. I nigdy bym nie przypuszczał, że wyrzucając circa 70 płyt, które nigdy się nie przydadzą jednak, a trzymane były niepotrzebnie "na zaś"; przekładając pozostałe z "tych grubych" pudełek do stojaków i wypieprzając cały ten nieptrzebny plastik rzeczy beznadziejnych i bezużytecznych - że kiedy to zrobię powiem "O kurwa, mam wolne miejsce w pokoju". Życie jest zaskakujące. ;)
A przy okazji porządków natknąłem się na staaare projekty, które nie wiem jakim cudem - pewnie pod wpływem chwili, bo na pewno nie przewidując niedawnego krachu dysku - wypaliłem, coby przetrwało na wieki. Albo chociaż parę lat. I w ten sposób natknąłem się na rzeczy, kiedy to jarałem się pisaniem gier, gówno jeszcze wiedziałem o c++, a grafika nie pasowała do niczego, zwłaszcza samej koncepcji "gry". I uśmiecham się, bo pamiętam, że 7 na 10 uruchomień kończyło się wariacjami mistycznego "Segmentation fault", a ja nie miałem pojęcia, gdzie coś zjebałem. Uśmiecham się widząc tą żałosną grafikę i przypominając sobie ile frajdy piętnastoletniemu bachorowi babranie się piksel po pikselu, linijka kodu po linijce, żeby to w końcu chociaż czasem się uruchamiało, chociaż u mnie. I kiedy stwierdziłem, że skończone, grałem, że by pobić rekord, który ustanowił R., pieprzony maniak gier. I byłem wkurwiony, że ten gnojek nawet w mojej grze jest najlepszy.
Przeglądając kod sam z siebie się śmieję, widząc błędy niedoniezauważenia, rozwiązania wstąpił do piekieł, po drodze mu było (ave H.R.) i kompletne niezrozumienie OOP, nieużywanie STL'a i parę innych perełek, którymi można by straszyć Stroustrupa, Lippmana czy Meyersa. ;)
I cholernie korci mnie, żeby poprawić kod, może użyć innej biblioteki, ew. poprawić (stworzyć?) zalążki AI, ale nie zmieniać grafiki, dźwięków czy (praktycznie nie istniejącego) "międzymordzia" - niech to będzie ta sama gra, ale niech będzie większe prawdopodobieństwo jej uruchomienia. I poczuć się jak wtedy, śmiać się spierdalając przed glinami "animowanymi" jak postaci z South Park lub gonić ich, po głębokim wdechu zielska.
Drugman - reinkarnacja?

A zanim to zrobię, zastanowię się, jak bardzo bezsensowny i infantylny jest ten wpis. ;)

Talib Kweli ft Mary J. Blige - I Try. Genialna płyta swoją drogą, taka dygresja.


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
le ble | 2004.09.29 00:12:23
google twoja matką i ojcem twym, tam szukaj niewiedzy swej ;)

made_in_thailand | 2004.09.28 17:23:18

(tzn. ja nicanic nie zrozumiałam, przepraszam za ignorancję)

made_in_thailand | 2004.09.28 17:22:42

ho ho beri beri...

404 | 2004.09.27 16:15:03

hehe;] wszystkim tylko na statystykach zalezy;]
talib kweli - tez lubie;] wysoki poziom;] pozdro

al_salah | 2004.09.27 13:44:32

fak, miało być "jeno", nie "jedno" (ale fajnie samemu podbijać statsy w komentarzach ;D)

al_salah | 2004.09.27 13:43:15

A! I gratuluję powortu do dom, pierdolony emigrancie. ;)

al_salah | 2004.09.27 13:42:25

Da, tyle że drugmana zacząłem pisać nieprzeczytawszy żadnej książki o C++, mając "doświadczenie" jedno z plugawym pascalem i All Mighty Assemblerem (i nadal jaram się xor ax,ax ;]), ale teraz stweerdzam, że to troche chujowe podstawy do zrozumienia OOP w C++. ;)
Potem kupiłem sobie opasne tomiszcza klasyków, których w sumie nie przeczytałem całych, czasem tylko zerkam szukając czegoś w przypływie nagłej amnezji, ale ładnie na półce się prezentują. Pokój jakby emanował wiedzą - grunt to lans. ;)

le dekoder | 2004.09.26 19:28:48
bieri przyklad ze mnie - jedyna ksiazke do programowania jaka przeczytalem to byla "taka zolta, z fioletowym paskiem na dole, napisana przez kolesia z PG", ktora sprzedalem zeby miec za co pic na studniowce ;))