cess
komentarze
Wpis który komentujesz:

Jutro moje urodziny. Zupelnie zapomnialam kogokolwiek zaprosic, tak bardzo pochlonely mnie inne rzeczy. I znow z powodu glupiej daty ogarnia mnie poczucie specyficznej samotnosci- takiej samotnosci we dwoje. Nawet jakbym dzisiaj do kogos zadzwonila... kto przyjdzie? Czy ja chce spedzac urodziny w domu, siedziec przy stole jak te pierdziele i smecic o polityce, muzyce, zyciu? Na urodziny albo sprasza się stado wszelkich znajomych, albo tych najblizszych. I tu smutna refleksja, gdzie się podziali bliscy znajomi? Zblizanie się do kogokolwiek poza Lubym wzbudza moja niechec. Zwlaszcza zblizanie się do kobiet, co może swiadczyc o ukrytym homoseksualizmie, bo czy to normalne, ze czuje się niepewnie jak kobieta przytula mnie na powitanie? Wszystkie kolezanki się przytulaja, tak mowia koledzy, ze to takie calkiem urocze, jak siedza dwie dziewczyny i jedna mowi „wiesz poszlam z nim do kawiarni” a druga „OJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ” i już się przytulaja. A teraz kolezanki przytulaja mnie, bo jestem w ciazy „OJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ”.
Brrrr
Wczoraj na koncercie Kalibra Szczurza twarz przytulala się do mnie policzkiem mowiac o roznych rzeczach. To prawie tak okropne jak macanie po brzuchu.
Każdy podchodzi i mysli, ze może sobie dotknac. Jakby nagle brzuch przestal być czescia mojego ciala, a stal się jednostka autonomiczna. Od wewnatrz Emil, na zewnatrz tysiac osob, które przykladaja reke z nadzieja, ze je kopnie. Mysle o wystawianiu paragonow zaswiadczajacych, ze za 15 lat Emil osobiscie się stawi i kopnie kazda z osob w dowolne miejsce na ciele. Teraz i tak wszystko zalezy od Jego widzimisie, poza tym to ciagle macanie sprawia, ze zamiast się wiercic spokojnie obserwuje to sobie od wewnatrz.
A na zewnatrz szaleje pandemonium. Czuje się bardzo niezrecznie kiedy ktos pakuje lapska miedzy dwa intymne miejsca na moim ciele.
A wogole to nie nadazam za wspolczesnymi trendami. Chociaz wynosze z przychodni, aptek i sklepow dla dzieci tysiace ulotek, to nie przemawiaja do mnie hasla, ze „trzeci trymestr ciazy to najpiekniejszy moment rozwoju Mojego malenstwa”.
Mam zgage, mam problemy z zawiazaniem sznurowek, mam problemy z siedzeniem, wstawaniem, staniem i chodzeniem. Mam problemy z miloscia, hormonami, cukrem. I mam to straszne poczucie, ze nie dam sobie rady.
Po prostu wbrew ulotkom nie ciesze się ciaza.
Ciagly strach o zdrowie dziecka dodatkowo deprymuje.
A wracajac do Kalibra, koncert bardzo udany, duzo pozytywnej energii, na scenie grupa ludzi tak zgrana i cieszaca się tym, co robi, ze az milo było poatrzec. Joka powrocil zza wielkiej wody( ha! A byli tacy, co mysleli, ze to wkret- dobrze wam tak.) i nie wypadl z koncertowej formy, Gutek , po interwencji u akustyka, który nie wiedziec czemu przez pol koncertu nie zdawal sobie sprawy, ze tu chodzi tez o to, by wokal było slychac, brzmial swietnie, przeplatajac repertuar kalibrowy z numerami z Indios Bravos. Dab szalal, Wujek z Cne na scenie brzmieli znacznie lepiej niż na plycie. Zagrali dwa zupelnie nowe numery, które, nie powiem, spodobaly się szacownemu jury. A jeśli już mowa o numerach, to był Numer Raz goscinnie.
Klimat oldschoolowy potrzymywany był przez cala impreze nie tylko za sprawa gosci, ale i muzyki granej w setach dj`a Barta. Biedny typ, zawsze w cieniu Feel-X`a, zawsze nazywany po cichu jego przydupasem, zaprezentowal się z dobrej strony. Gral dobre stare numery, klasyczny hip-hop nie oparty na sprawdzonym zestawie „Shimmy Ya”- „This or that”-„Slam!” - „Oh my God” i tak dalej, i tak dalej, siegal po najrozniejsze rzeczy, a w czasie , jak już byliśmy w klubie jedna z niewielu ekstrawaganckich wycieczek brzmieniowych było puszczenie Timbalanda z Missy. Tak... no i „Slangu” Pezeta.
Klub był generalnie pomylka, nie dosc, ze zamiast powietrza wypelniony był wylacznie dymem z papierosow i takich fajnych hardkorowych urzadzen dyskotekowych, to kojarzyl się ze stodola, gdzie tanczy się country. Cos w stylu trzy godziny deptania po kwadracie.
Ludzie? Ehhhh... ludzie. Troche dziwnych zbochemialych Studentow plywajacych kraulem po calym parkiecie w swoich zakiecikach i marynarkach. Image w klimatach Johnego Deepa, albo Endo. Troche kolesiostwa w ortalionowych kurteczkach. Na szczescie wiekszosc wiedziala po co tam przyszla, srednia wieku okazala się zastraszajaco wysoka, gdzie się podzialy te plaskie sucze w jamajskich beretkach? Pewno Dab był dla nich zbyt komercyjny i hiphopolowy.
A ja sobie siedzialam z boku i nawet czasem udalo mi się podniesc i troche „potanczyc” (w pewnym sensie- stad cudzyslow). W sumie pierwszy koncert hip-hopowy, na jaki sie wybralam to był wlasnie koncert Kalibra na ‘wyspie’ we Wroclawiu. To było tuz po 8 klasie podstawowki i bardzo przezylam cale wydarzenie. Teraz już tak nie przezywam. Stopien zajarania jakas rzecza wyrazam odpowiednim zaakcentowaniem slowa „fajne”. Czasem dodaje „bardzo”. Sporadycznie „zajebiste”. Bez wykrzyknikow. Jak te oscypki goralskie pod Tesco.



Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
Poplątana | 2004.10.10 23:16:15
Wszystekigo Najlepszego, wymarzonego i zdrowego extra dzieciaczka!!

adees | 2004.10.10 16:24:42

Juz jest 10 pazdziernika, wiec wszystkiego najlepszego :D Nie znasz mnie, ale sie widzielismy kiedys kiedy bylem u Marcina w domu :D Jeszcze raz- wszystkiego najlepszego :)

naphta | 2004.10.09 23:01:21
Co do rozmów o aktualnościach, o których tak ciepło napominasz, to chciałbym stwierdzić, że jeżeli w tym blogu jeszcze nie padły słowa "lokata prywatyzacyjna" to ja nie wiem po co w ogóle prowadzić bloga... Oczywiście biorę pod uwagę, że przypadła Ci właśnie zmaina w kolejce (miejsca między 200 a 300 dostają chujowe godziny)

karolajn | 2004.10.09 19:08:13
wszystkiego naj....

AM i Libertyn | 2004.10.09 12:29:46
Z okazji zbliżających się Twoich urodzin (jutro pewnie nie będziemy włączać komputera) życzymy Ci, żebyś nigdy nie musiała zastanawiać się, jak masz taki dzień spędzić i oby Ci MSW w tym dopomógł :) A tak w ogóle wiesz, że mamy do Ciebie słabość, więc zawsze jesteśmy dla Ciebie życzliwi ;)