sdp
komentarze
Wpis który komentujesz:

***
Zwariować można! No kurwa co ja z nimi mam! Pierwszy raz w życiu do pociągu musiałam wsiadać przez okno! Jak już skład cały wtoczył się na peron i stanął, to w ostatniej chwili Kasia przybiegła, z wiadomością, że Lesio podczas wjazdu wskoczył do wagonu, żeby nasz przedział zająć właściwy. Ten sam, na który przed ostatnią chwilą wykupił miejscówki. Jak się później okazało musiał bronić go jak lew przed bandą krótkodystansowców mających cokolwiek seksualny stosunek do naszych miejscówek dalekobieżnych. Należało szybciutko donieść mu i podać przez okno wszystkie nasze bagaże. Okazuje się, że starzy szlachta-przemytnicy zorganizowani, tacy jak Lesio z Kasią, zawsze zajmują przedział i ładują bagaże oknem, gdy zwykły motłoch zajęty jest bezmyślnym kotłowaniem się przy wejściach. Zaraz po Kasi wyjaśnieniach, dwa wagony dalej, w otwartym oknie jednego z przedziałów, zobaczyłam ryło Lesia i jeszcze dwa machające na nas jego ramiona. Bardzo z czegoś, na pewno z siebie, zadowolone było to ryło. He, he... A może tylko rozbawione widokiem dwóch skołowanych bab? A więc do dźwigania bagaży byłam im potrzebna? Wydało się po co nalegali żeby z nimi przygód szukać! Cztery razy obracałyśmy z Kasieńką tam i z powrotem w celu dotargania monstrualnie ciężkich tobołów. Plecy od tego mokre mi się zrobiły i kark. Najgorzej było z Lesia plecakiem. Ledwo udało nam się oderwać go od ziemi. O dźwignięciu do wysokości okna można było pomarzyć. Na szczęście lesiowe ramiona rozciągnęły się w potrzebie jak guma, do samej ziemi teleskopowo tak jakoś. Nieprawdopodobne prawda?
Na koniec jako wyższa o 7 cm i silniejsza w rękach, musiałam podsadzić Kasię do okna. Zrobiłam to ostatkiem sił, złapałam ją za pupę i pchnęłam wprost Lesiowi w ramiona, całkiem jak inne toboły. Jędrniutka była ta jej pupcia, nie powiem he he... Nie to co pełne żelastwa plecaki. A potem pociąg drgnął jakby nagle zachciało mu się siusiu i zaczęłam myśleć. Albo przestałam... nie wiem? W każdym razie poczułam się zbędna całkiem, taka niepotrzebna nikomu nagle. Do tego jakiś dureń zagwizdał sobie i pociąg ruszył normalnie mnie olewając. Błędem w obliczeniach zostałam w jednej chwili. Odpadem... Na moje szczęście Lesio zreflektował się i za ręce mnie chwycił mocno. A ja nic, tylko przyspieszam równolegle z pociągiem biegnąc, podskakuję hopsasa ciężko jak baletowy worek kartofli, beznadziejnie podryguję. Pewnie na tym moja podróż by się zakończyła gdyby jakiś facet za udo mnie nie złapał niespodziewanie, bezczelnie niemal, nieomal, ...i nie podał Lesiowi podrzucając w górę. Ale siara! Niestety zawisłam na zewnętrznej ścianie wagonu. Co prawda już definitywnie oderwana od podłoża, ale za to zdruzgotana całkiem i rozdarta wewnętrznie. Z resztą zewnętrznie też byłam rozdarta, zwłaszcza w kroku nogą prawą bezwładnie zwisającą. Jeszcze trochę a całkiem wywichnęłaby mi się ta kończyna dolna, prawa... Nogą lewą uczepiona byłam okna naszego przedziału, i jeszcze oboma rękoma do stalowej framugi przytwierdzona i lesiowymi rękoma ciągnącymi do środka umocowana. Wcale nieźle! Wiszę więc tak, ...zakotwiczona, zakleszczona. Coś w środku ciężkości mi jęczy i boli i gniecie, serce wali, normalnie pat! Niebezpiecznie się zrobiło. Coś by się wypiło.
Opuszczając peron pociąg przyspieszył. Zdecydowałam jechać, na wisząco aż do samego Budapesztu. A niby co miałam innego zdecydować z taką ciężką dupą? Głowę i udo miałam już jednak w środku przedziału. Trochę szkoda było odpuścić. W tejże myśli chwili Kasia chwyciła moją panią szanowną i szarpnęła ze wszystkich sił i wyobraźcie sobie jakimś cudem przeważyła szalę. Wprost nie do wiary!? Wpadło więc szczęśliwie do środka przedziału moje 52 kilo żywej wagi, na toboły eksportowe, nasze, na kolejowy stolik składany, i na wody mineralnej butelkę. Z tego gramolenia całkiem kaskaderskiego czuję się obecnie cała poobijana i poobcierana w najdziwniejszych miejscach. Wszystko mnie boli, albo piecze. Na prawym udzie czuję sińce po czyichś paluchach, Lesia albo tamtego uczynnego faceta z peronu? A na tyłku szpony Kasi czuję. Od krocza aż do piersi mam piekącą pręgę. Chyba odcisk kolejowej szyby? Lewy sutek rozdziera mi pulsujący ból. Masakra! Łokcie rozsadza dziwne kłucie, jak nic musiałam w coś wyrżnąć kiedy wpadałam przez okno, bezładnie. Inwentaryzacja szkód i obrażeń przydała by się dokładna. Do tego wszystkiego czuję, że ramiączka w staniku mi poodpękały. Miseczki na brzuchu czuję. Żałuję, że nie pomyślałam aby spakować drugi cyckonosz na zmianę. Spać mi się chce z tego wszystkiego i pić i płakać, ale najpierw siusiu.

***

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
sdp | 2005.01.24 10:16:48

Dzięki :) :*

z / about_men | 2005.01.23 13:37:00
strasznie fajnie piszesz:),sledze z wielkim zainteresowaniem:)

diduridu | 2005.01.21 13:56:12

Wsumietozależy, nie sugeruj się ;D A siusiu zawsze na pierwszym miejscy, taktak!

sdp | 2005.01.21 13:27:47

No cóż? Wolisz krótsze? :D

diduridu | 2005.01.21 00:11:04

Ale długie : )